Wyszedł na pomnik smoleński. Akcja służb w Warszawie zakończona
Na pomnik smoleński na Placu Piłsudskiego w Warszawie wszedł mężczyzna z polską flagą. - Miał przy sobie przedmiot przypominający broń palną - poinformował Wirtualną Polskę rzecznik stołecznej komendy podkom. Jacek Wiśniewski. Przed godziną 17 mężczyzna pod wpływem policyjnych negocjatorów zdecydował się zejść.
09.11.2024 | aktual.: 09.11.2024 17:27
- O godzinie 13:20 otrzymaliśmy informację, o tym, że nieznany mężczyzna wszedł na pomnik smoleński i z tych wstępnych informacji wynika, że manifestuje przedmiotem przypominającym broń palną - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską podkom. Jacek Wiśniewski z Komendy Stołecznej Policji.
- Wokół tego miejsca i otoczenia pomnika smoleńskiego została wyznaczona strefa bezpieczeństwa. Odseparowana ze względu bezpieczeństwa przed wstępem osób postronnych - powiedział nam policjant.
Na miejsce skierowano odpowiednie siły w tym policyjnych negocjatorów.
Na fladze, którą trzymał mężczyzna, był odnośnik do profilu na YouTube oraz podpis "wyjaśnienie katastrofy Smoleńskiej, to czego nikt Ci nie powie".
Postawił służby na równe nogi. Akcja zakończona
- Mężczyzna, który był na pomniku ofiar katastrofy smoleńskiej i posiadał przy sobie przedmiot przypominający broń, pod wpływem skutecznej pracy stołecznych negocjatorów zdecydował się zejść - informuje przed godziną 17 WP podkom. Wiśniewski.
- Mężczyzna jest już w rękach policji, został obezwładniony, nikomu nic się nie stało. Co prawda policjanci użyli granatów hukowych, co miało służyć jego dezorientacji, natomiast nie wywołało to żadnych uszkodzeń ciała. Można uznać, że zagrożenie już minęło - powiedział Wiśniewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zrobił to kolejny raz. Mężczyzna miał stanąć przed sądem
Jak dowiedział się nieoficjalnie portal tvnwarszawa.pl, to ten sam mężczyzna, który w podobnej sytuacji postawił na nogi służby w październiku ubiegłego roku.
W zeszłym roku w październiku wszedł na Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej i groził wysadzeniem się. Na miejsce przyjechali wówczas uzbrojeni policjanci. Stojąc na pomniku, groził detonacją ładunku wybuchowego.
Ostatecznie Krzysztof B. usłyszał zarzut "stworzenia sytuacji mającej wywołać przekonanie o istnieniu zagrożenia". Akt oskarżenia w tej sprawie został skierowany do sądu w maju tego roku. Jak sam ocenił "działał w stanie wyższej konieczności". Mężczyzna przed sądem miał odpowiadać z wolnej stopy.
Czytaj także: