PolskaMętne kulisy

Mętne kulisy

Nie wiedziałam o planowanej akcji policyjnej w szkole w Szafarni. Gdyby mnie spytano o zdanie, byłabym stanowczo przeciwna. Używanie siły jest ostatecznością, w tym wypadku nie było to, moim zdaniem, uzasadnione - mówi Henryka Zawadzka, starosta powiatowy z Golubia-Dobrzynia. - Zrobię wszystko, by nie doszło do podobnej sytuacji w przyszłości. To był błąd. Zabrakło wyobraźni wielu osobom.

12.02.2004 | aktual.: 12.02.2004 08:07

Przypomnijmy. W nocy z 1 na 2 lutego, chwilę po godzinie trzeciej, okupowana szkoła w Szafarni została otoczona przez policję. Drzwi zostały wyważone łomem. Policjanci, którym towarzyszył wójt Radomina, Mieczysław Konczalski, wkroczyli do szkoły. Wewnątrz nie napotkali oporu. Był tam tylko jeden z protestujących, który zasłabł na widok ubranych w czarne kombinezony policjantów.

Dzięki tej akcji obiekt mogła przejąć nowa dyrektorka, której nie akceptują protestujący. Od tego czasu w szkole nie są prowadzone lekcje. Rodzice nie chcą, by ich dzieci chodziły do szkoły strzeżonej dzień i noc przez ochronę najętą przez wójta. Od wtorku rodzice zorganizowali uczniom zajęcia w pobliskiej remizie strażackiej. Jak zapewniają mieszkańcy Szafarni, chodzi o odstresowanie ich pociech po akcji policyjnej.

Nagle zmieniono zdanie

Tymczasem okoliczności podjęcia decyzji u życiu siły w Szafarni nie są jasne. Jeszcze w piątek 30 stycznia zastępca komendanta powiatowego policji w Golubiu-Dobrzyniu, młodszy inspektor Marek Wiśniewski nie widział prawnych podstaw do podjęcia interwencji, której żądał wójt. Nagle zmieniono zdanie i siły policyjne ruszyły nocą na Szafarnię. Co wpłynęło na zmianę decyzji?

Oficjalnie policja tuż po akcji zapewniła, że najważniejszy był udział w tej sprawie prokuratury, która poleciła prowadzenie dochodzenia w sprawie niewpuszczenia tydzień wcześniej do szkoły nowej dyrektorki i gminnej komisji inwentaryzacyjnej. To wiązało się z postawieniem zarzutów w sobotę 31 stycznia dwóm liderom strajku, Romanowi Sławkowskiemu i Piotrowi Pilarskiemu.

Tymczasem Prokuratura Rejonowa w Golubiu-Dobrzyniu zapewnia, że nie została powiadomiona przez policję o stawianiu zarzutów. Postępowanie miało być prowadzone w sprawie, a nie przeciwko.

Odciski i zdjęcia

- Musimy to wyjaśnić - podkreśla prokurator okręgowy, Andrzej Leciak. - Policja mogła sama zdecydować o stawianiu zarzutów, ale nie powinna się powoływać na nasze stanowisko w tej sprawie. Takie informacje przekazano prasie, a prokurator rejonowy dowiedział się o zarzutach dopiero 3 lutego.

Stanowczo zaprzecza temu młodszy inspektor Adam Wilamowicz, komendant powiatowy policji z Golubia-Dobrzynia: - Przed przesłuchaniem Romana S. i Piotra P. skontaktowaliśmy się z panią prokurator nadzorującą tę sprawę. Poinformowaliśmy ją, że postawimy zarzuty organizatorom protestu. Przyjęła to do wiadomości.

Niezwykłe okoliczności miało samo przesłuchanie dwóch organizatorów protestu. Zostali wezwani do Komendy Powiatowej Policji w Golubiu-Dobrzyniu w sobotę telefonicznie. Miało chodzić o rozmowę z komendantami i wicestarostą powiatu golubsko-dobrzyńskiego, Janem Kuźmińskim. Po dwudziestu minutach przystąpiono jednak do odczytania zarzutów i przesłuchania, zakończonego pobieraniem odcisków palców i robieniem zdjęć.

Wyjaśnić do końca

Obecność Jana Kuźmińskiego w komendzie w trakcie przesłuchań świadczy, że także starostwo wiedziało, co się święci. Zachodzi tu sprzeczność ze słowami pani starosty cytowanymi na wstępie.

- To był też nasz błąd. Mój zastępca nie poinformował mnie o swoim udziale w tamtych wydarzeniach - przyznaje Henryka Zawadzka. - W sprawie akcji interweniowałam w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Chcę wszystko wyjaśnić do końca. W najbliższym czasie ma dojść do mojego spotkania z komendantem wojewódzkim policji i z komendantem rejonowym.

Komenda Wojewódzka Policji w Bydgoszczy nie chce dziś się wypowiadać na temat akcji w Szafarni. Z wszelkimi pytaniami odsyła do Komendy Powiatowej w Golubiu-Dobrzyniu. To zaskakujące, ponieważ jak już ustaliliśmy wcześniej, to właśnie KWP konsultowała dwukrotnie możliwość przeprowadzenia akcji sił policyjnych w Szafarni z wojewodą kujawsko-pomorskim, Romualdem Kosieniakiem.

Odpowiada wójt

Wychodzi więc na to, że przynajmniej pośrednio wszystkie zainteresowane urzędy i instytucje były o akcji policyjnej powiadomione, a dziś uznają, że jedynym odpowiedzialnym za jej podjęcie był komendant powiatowy policji w Golubiu-Dobrzyniu.

- Decyzję podjąłem na żądanie wójta gminy Radomin - mówi komendant Adam Wilamowicz. - Z ustawy o policji wynika, że powinienem tak zrobić. Zarazem trzeba pamiętać, że zgodnie z tą samą ustawą za zasadność żądania użycia siły odpowiada wójt, a o ewentualnej jej niezgodności z prawem decyduje wojewoda. Moim zdaniem, akcja była zasadna.

Przez dwa ostatnie dni nie udało nam się skontaktować z wójtem gminy Radomin, Mieczysławem Konczalskim. Zamierzaliśmy go spytać o kilka dodatkowych szczegółów. Według naszych informatorów, na ostatniej sesji Rady Gminy miał wspomnieć, że decyzję w sprawie akcji podjęto na najwyższym szczeblu.

JACEK KIEŁPIŃSKI

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)