"Merkel dystansuje się od Rosji, stawia na USA"
W polityce zagranicznej kanclerz Angela Merkel
dystansuje się od Rosji i stawia na ścisłe kontakty z USA -
napisał niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
Szefowa niemieckiego rządu przejmuje w coraz większym stopniu rolę pośrednika między Europą i Ameryką, jaka do niedawna zarezerwowana była dla Wielkiej Brytanii - czytamy w zbiorowej analizie, opublikowanej przed podróżą Merkel na szczyt UE-USA w Waszyngtonie.
Tygodnik zaznacza, że już wybór prezentu, jaki Merkel przekaże w poniedziałek George'owi W. Bushowi - cennej mapy sprzed 500 lat, stanowiącej zabytek niemieckiej kultury narodowej - świadczy o tym, że pani kanclerz chce zaakcentować swoją przyjaźń z Ameryką.
Dla Merkel Stany Zjednoczone są "siłą, która przyniosła narodom wolność" - wskazują autorzy. Ich zdaniem, Merkel jest pierwszym kanclerzem w powojennej historii Niemiec, który tak "bezwarunkowo" staje po stronie Ameryki.
"Merkel jest przekonana, że przeciwko Ameryce nie można osiągnąć postępu w żadnej dziedzinie - ani w Europie, ani na Bliskim Wschodzie, a także w stosunkach z Azją" - ocenia tygodnik.
"Der Spiegel" przypomina słowa Angeli Merkel, wypowiedziane wkrótce po objęciu władzy jesienią 2005 roku - że Niemców nie łączy z Rosją tak dużo wspólnych wartości jak ma to miejsce w przypadku Ameryki. Tygodnik podkreśla, że Merkel przestała używać stosowanego wobec Rosjan przez jej poprzednika Gerharda Schroedera pojęcia "przyjaźń" i zastąpiła go terminem "strategiczne partnerstwo".
Putina i Merkel dzielą ich życiorysy - wyjaśniają autorzy. Oboje przeżyli upadek muru berlińskiego w NRD, lecz znajdowali się po przeciwnych stronach barykady. Merkel zaangażowała się w ruch obywatelski i rozdawała ulotki, podczas gdy Putin palił w tym czasie dokumenty w siedzibie radzieckiego wywiadu w Dreźnie, tak "że piec o mało co nie eksplodował". "Dla Merkel kres radzieckiego supermocarstwa był wyzwoleniem, dla Putina upadkiem" - czytamy.
"Der Spiegel" podkreśla, że Merkel konsekwentnie unika ofert szefa Kremla. Gdy w październiku Władimir Putin zaproponował Niemcom wyłączną współpracę przy eksploatacji złóż gazu na Morzu Barentsa, pani kanclerz odrzuciła tę propozycję, wskazując na wspólną politykę energetyczną UE. Jej postępowanie stało w "jaskrawej sprzeczności" z polityką Schroedera, który na własną rękę z Putinem przeforsował Gazociąg Północny - komentuje tygodnik.
Wysoki rangą przedstawiciel zbliżonej do Putina partii "Nasza Rosja" pytał w związku z tym podczas prywatnego spotkania, czy "federalna kanclerz reprezentuje niemieckie czy polskie interesy" - czytamy.
Tygodnik podkreśla, że w polityce wobec Iraku Merkel nie odeszła natomiast ani na jotę od linii Gerharda Schroedera. Niemcy nie wysłali swoich żołnierzy, a ich pomoc w szkoleniu irackich sił ogranicza się do miejsc poza terytorium Iraku. Ostrożność pani kanclerz wynika nie tylko z wyników sondaży, wskazujących jednoznacznie na sprzeciw Niemców wobec wojny. Drugim powodem jest postawa partii koalicyjnej SPD, która każde zbliżenie do Waszyngtonu obserwuje z nieufnością. (js)
Jacek Lepiarz