Merkel chciała przekupić Steinbach?
Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach potwierdziła, odpowiadając na pytania internautów, że otrzymała propozycję objęcia stanowiska sekretarza stanu w nowym rządzie Niemiec. Zaznaczyła jednak, że "nie ma iunctim" między tą ofertą a sporem wokół jej kandydatury do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".
22.11.2009 | aktual.: 22.11.2009 20:50
O propozycji złożonej Steinbach przez kanclerz Angelę Merkel poinformował najnowszy tygodnik "Der Spiegel".
Merkel miała w ten sposób sugerować Steinbach, by zrezygnowała z miejsca we władzach muzeum wysiedleń. Szefowa BdV jednak odmówiła, a Merkel znalazła się w ślepym zaułku - ocenia tygodnik. Obecnie przewodnicząca BdV odrzuca również ewentualne propozycje zwiększenia wsparcia finansowego dla organizacji wypędzonych w zamian za swą rezygnację z miejsca w fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie".
Steinbach powiedziała, że sama zwróciła uwagę, iż jeśli przyjmie propozycję objęcia funkcji w rządzie może dojść do problemów w związku z radą fundacji. - Naradziliśmy się nad tym (w BdV) i powiedziałam, że chcę zachować możliwość prowadzenia działalności, nie będąc ograniczoną - dodała.
Według "Spiegla" tuż po zakończeniu rozmów koalicyjnych z liberalną FDP Merkel zadzwoniła do szefowej BdV, oferując jej stanowisko parlamentarnej sekretarz stanu w ministerstwie oświaty i badań. Była to wspaniałomyślna propozycja, bo urząd ten wiąże się z miesięcznym wynagrodzeniem w wys. 9000 euro oraz służbową limuzyną z kierowcą.
Jednocześnie pani kanclerz delikatnie spytała o roszczenia Steinbach dotyczące zasiadania w radzie fundacji, która ma stworzyć w Berlinie muzeum poświęcone wysiedleniom Niemców.
"Merkel nie wypowiedziała tego, ale było jasne, że Steinbach musi zdecydować: albo rada fundacji albo stanowisko rządowe" - pisze "Spiegel".
Steinbach poprosiła o czas do namysłu, po czym oddzwoniła i oznajmiła uprzejmie, że nie może przyjąć propozycji, bo jej Związek Wypędzonych zrozumiałby to jako zdradę jego interesów. - Odpowiedź była jasna: nie dam się kupić - pisze tygodnik.
Jak komentuje "Der Spiegel", Steinbach sprowokowała nie tylko spór w koalicji chadeków i liberałów, ale odsłoniła deficyt stylu rządzenia Merkel, który często opiera się na tym, by przeczekać trudne decyzje.
"Dla Merkel znaczenie ma to, co da się przeprowadzić. Polityka polega na tym, by redukować opór. Ale znaczenie Steinbach urosło dzięki konfrontacji. Jej autorytet wzmacnia się dzięki jej niezłomności. Również z tego powodu Merkel źle oceniła Steinbach, gdy myślała, że może ją skusić perspektywą kariery w rządzie" - ocenia "Spiegel".
Według tygodnika władze BdV zaczynają brać pod uwagę to, że nie uda się przeforsować kandydatury Eriki Steinbach do władz fundacji. Trwają rozważania, jak mogłaby wyglądać rekompensata za to - np. w postaci większego wsparcia dla ziomkostw wypędzonych czy rozszerzenie planowanego muzeum wysiedleń w Berlinie. "Ale nawet rezygnacja Steinbach nie zagwarantuje pokoju. Największa grupa w BdV, ziomkostwo Niemców Sudeckich, zagroziła wycofaniem się z fundacji" - pisze tygodnik.
Wejściu szefowej BdV do władz muzeum sprzeciwia się minister spraw zagranicznych, liberał Guido Westerwelle, bo obawia się pogorszenia relacji z krytyczną wobec Steinbach Polską.
Według niemieckiej prasy rząd federalny szuka rozwiązania sporu, rozważając m.in. przyznanie BdV w zamian za rezygnację Steinbach większej liczby przedstawicieli w fundacji, zwiększenie wsparcia finansowego dla planowanego muzeum albo gwarancje finansowe dla samego BdV.
Jednak Erika Steinbach zapowiedziała w rozmowie z gazetą "Bild am Sonntag": nie damy się kupić. Chodzi o sprawę, a nie o pieniądze. Tygodnikowi "Welt am Sonntag" powiedziała z kolei, że jest gotowa do spotkania z Westerwelle. Zwróciła się ona o spotkanie już w dniu, gdy objął on urząd wicekanclerza i szefa MSZ, ale dotychczas nie doczekała się odpowiedzi.
Także w niedzielę w wieczornym czacie oznajmiła, że nie rozumie tej postawy szefa MSZ. - Dotąd rozmawiałam z każdym szefem dyplomacji, nawet z Joschką Fischerem (Zieloni), który na pewno nie był wielkim przyjacielem wypędzonych - powiedziała.
Według sondażu ośrodka Emnid na zlecenie "Bild am Sonntag" 38% ankietowanych Niemców uważa, że Steinbach powinna wejść do rady fundacji, 34% jest temu przeciwnych, a 28% nie ma zdania w tej sprawie. Największe poparcie - 52% - szefowa BdV ma wśród osób młodych, w wieku od 14 do 29 lat, a także wśród seniorów powyżej 65 lat - 45%. Sondaż przeprowadzono w zeszły czwartek na próbie 500 osób.