Mentzen złożył mu propozycję. "Ułatwił podjęcie decyzji"
- To była jedna z ciekawszych rozmów w moim życiu - tak Jakub Kulesza komentuje po czasie propozycję Sławomira Mentzena, z powodu której zrezygnował z polityki. - Osoby nieposłuszne są z automatu wypychane - opowiada, twierdząc, że współcześni politycy przypominają influencerów.
- Odejście z polityki na zasadzie: "nie będę więcej startował", jest bardzo trudne - mówi gość programu "Didaskalia" Jakub Kulesza, były poseł Konfederacji oraz wiceprezes "Wolnościowców", który zrezygnował z polityki krótko przed październikowymi wyborami.
Głównym powodem decyzji miała być propozycja złożona przez Sławomira Mentzena, zgodnie z którą mógł albo startować z pozycji pierwszej w Warszawie, albo pożegnać się z polityką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sławomir Mentzen złożył mi propozycję nie do odrzucenia" - Jakub Kulesza - didaskalia #50
O swoim odejściu z polityki mówi teraz: "jestem wolnym człowiekiem". Jednocześnie podkreśla, że polityka jest "niewdzięczna i trudna", często odbywa się kosztem poświęcenia rodziny.
Kulisy starcia z Mentzenem
Kulesza w rozmowie z WP odnosi się do warunku postawionego przez Mentzena. - Sytuacja polityczna, w której dostałem propozycję, że nie będę już głównym decydującym czy osobą, która tutaj (woj. lubelskie - przyp. red.) kieruje Konfederacją, tylko muszę się dostosować do kogoś, kto uważa, że jest mądrzejszy w polityce i lepiej prowadzi projektem, ułatwiła podjęcie decyzji - stwierdza.
Jednocześnie zaznacza, że propozycja Mentzena pomogła mu rozwiązać dylemat związany z pogodzeniem życia rodzinnego z politycznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Milion złotych za ochronę. Macierewicz aż cofnął się do reportera WP
- Nie pamiętam, jakich słów użył - dodaje Kulesza, wspominając rozmowę z Mentzenem. Wyjaśnia także, że mimo całej sytuacji nie czuł złości do kolegi partyjnego.
- Przyjąłem to ze spokojem, uśmiechem i nawet ciągnąłem temat. Ale nie wiem, czy powinienem tutaj zdradzać kulisy całej rozmowy. To była jedna z ciekawszych rozmów w moim życiu - komentuje były polityk Konfederacji, zaznaczając, że rozstali się wówczas z Mentzenem w dobrych relacjach.
"Osoby niepokorne" w polityce
Jeśli Kulesza miałby ocenić, kto obecnie pełni funkcję lidera Konfederacji - czy jest to Mentzen czy Krzysztof Bosak - nie byłby w stanie wskazać odpowiedzi. Uważa to za przywilej osoby, która nie zajmuje się polityką.
- Nie mam opinii, bo nie muszę mieć. Problem w polityce jest taki, że polityk musi mieć opinię na każdy temat - mówi gość "Didaskaliów", dodając, że w przeciwnym wypadku "stanie się to niepoważne", a dziennikarze szybko wyłapią brak własnego zdania.
Rozmówca WP zaznacza, że nie jest zwolennikiem takiego charakteru partii, w której wszyscy muszą być podporządkowani jednej osobie i pod rygorem wypełniają jej polecenia.
Jego zdaniem, w sytuacji, w której najważniejsza dla lidera jest lojalność wraz z posłuszeństwem, "działa bardzo ogromna, negatywna selekcja, to znaczy osoby, które są nieposłuszne, krnąbrne, mają takie podejście bardziej niepokorne, które podważają autorytety, to są z automatu wypychane".
Polityka a influencer
Choć Kulesza podkreśla, że obecnie jedyne, co łączy go ze sceną polityczną, to fakt, że jest byłym politykiem, chętnie dzieli się swoimi przemyśleniami w temacie tego, jak wyglądają kulisy tej działalności.
Zdaniem byłego posła Konfederacji kształt polityki zmienia się wraz z upływem czasu. - Polityk coraz mniej różni się od internetowego influencera. On musi całe swoje życie dostosować pod to, pokazywać, odrzeć się z prywatności, być w tych mediach społecznościowych - ocenia.
Jednocześnie zaznacza, że budowanie swojego wizerunku przy wykorzystaniu mediów społecznościowych, choć może być merytoryczne, wiąże się z zagrożeniem. W pewnym momencie forma może zacząć przysłaniać treść.
- I taki polityk, wydawałoby się poważny, staje się trochę stand-uperem, komikiem, osobą, która odgrywa scenki rodzajowe, które mają być śmieszne, bo w ten sposób zyska sympatię wyborców - dodaje Kulesza.
Media społecznościowe w polityce
Gość Patrycjusza Wyżgi stwierdza też, że współcześnie politycy zajmują się przede wszystkim mediami społecznościowymi. Mają w tej dziedzinie nawet swoich doradców, którzy podpowiadają im, co warto nagrać i powiedzieć.
- Czym musi się zajmować codziennie polityk? Ja panu pokażę czym: siedzeniem w telefonie i scrollowaniem Facebooka, Instagrama, TikToka, szukaniem pewnych rzeczy i wymyślaniem, jaki materiał teraz zrobić - dzieli się swoją opinią Kulesza. - Ja nie mówię, że to jest złe, tylko ja tego nie umiem - podsumowuje.
Chociaż podczas swojej działalności w szeregach Konfederacji Kulesza cieszył się dobrymi wynikami wśród wyborców, sam twierdzi, że czasy się zmieniły i dziś bez działalności w mediach społecznościowych nie byłby w stanie być znanym politykiem.
- Nie można być skutecznym, jeżeli się nie lubi TikToka, bo nie jest się liderem politycznym bez rozpoznawalności. Nawet jeżeli jesteś merytoryczny, nawet jeżeli masz świetne pomysły, umiesz zarządzać (...), to lider polityczny powie ci: "no dobra, ale ja się z tobą nie muszę liczyć, ja się z tobą nie zgadzam i masz się podporządkować". I taka osoba, która nie ma rozpoznawalności, a ja nie mam rozpoznawalności, nigdy takim liderem politycznym nie będzie - tłumaczy gość WP.
Jednocześnie zaznacza, że - wbrew pozorom - tryb pracy polityka niesie ze sobą poważne zagrożenia, takie jak rozbicie rodziny poprzez częste wyjazdy. Jego zdaniem, politycy należą też do grupy ryzyka uzależnienia od alkoholu oraz mediów społecznościowych.