Media: mieszkańcy oblężonego syryjskiego miasta umierają z głodu. Ale jest nadzieja na pomoc
• Co najmniej 10 osób zmarło z głodu w syryjskim mieście Madaja
• Jest ono od miesięcy oblężone przez wojska proasadowskie
• W sieci pojawiają się apele o pomoc i zdjęcia cierpiących dzieci
• Madaja to jedno z kilku oblężonych w Syrii miast
• Niedawno Damaszek zgodził się na przesłanie do nich pomocy humanitarnej
Brakuje im prądu, leków, a przede wszystkim jedzenia. Ratują się jak mogą - najbardziej zdesperowani zabijali koty i psy albo jedli liście i trawę. Ale zima sprawia, że przetrwanie staje się jeszcze trudniejsze. Wiele osób jest na skraju śmierci głodowej. Niektórzy już zmarli. Fatalnie wygląda sytuacja osób starszych i dzieci, bo to oni są najsłabsi i najbardziej cierpią przez głód.
Właśnie taki obraz wyłania się z przekazów zachodnich mediów i agencji prasowych na temat Madaji - opozycyjnego miasta na zachodzie Syrii, w pobliżu granicy z Libanem. Od ponad pół roku jest ono oblężone przez syryjską armię rządową i inne siły lojalne wobec prezydenta Baszara al-Asada. Część źródeł pisze wprost, że chodzi o bojowników libańskiego Hezbollahu, który sprzyjał od początku wojny w Syrii alawickiemu reżimowi w Damaszku. Madaję otaczać mają też pola minowe. Miasto, w którym przebywa 30-40 tys. ludzi, stało się więzieniem, a dla niektórych jego mieszkańców grobem.
Głód i zimno
- Żyliśmy na liściach z drzew i innych roślinach, ale teraz walczymy ze śnieżycami i nie ma już roślin i liści - mówił Reutersowi 28-letni Majed Ali. Z kolei pracownik socjalny, przedstawiony przez brytyjski dziennik "The Guardian" jako Louay, zdradził w rozmowie telefonicznej, że widział, jak niektórzy zarzynali koty, by coś zjeść. - Ludzie umierają w zwolnionym tempie - wyznał dziennikarzom.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, na które powołuje się agencja Reutera, w ciągu ostatnich sześciu tygodni z głodu zmarło w Madaji 10 osób. Kolejnych 15 ludzi zginęło od strzałów lub wybuchów min, gdy chciało uciec z miasta. Jednak inne źródła mówią o dużo większej liczbie ofiar - tak śmierci głodowej, jak i nieudanych prób wydostania się z oblężenia.
W mediach społecznościowych można znaleźć setki dramatycznych apeli o pomoc dla Madaji, a także nagrania wideo i zdjęcia niedożywionych dzieci czy wyniszczonych głodem ciał starszych ludzi, którzy zmarli. Na jednym z opublikowanych nagrań kilkuletni chłopiec mówi, że nie jadł nic od tygodnia. Na innym matka tłumaczy, że daje mleko swojej 7-miesięcznej córeczce tylko co 10 dni, a w pozostałe wodę i sól, bo nic innego nie ma. Niestety, nie jest możliwa weryfikacja autentyczności tych materiałów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Jednak według słów syryjskich aktywistów, do których udało się dotrzeć zagranicznym dziennikarzom, sytuacja jest wyjątkowo tragiczna. Podstawowe produkty żywnościowe są w oblężonym mieście niemal na wagę złota. Cena kilograma ryżu waha się między 100 a 250 dolarów. Mleko w proszku może kosztować jeszcze więcej. Brytyjski "The Independent" opisuje jedną z fotografii, do której dotarł - widać na niej ofertę sprzedaży samochodu za 10 kg ryżu lub 5 kg mleka w proszku.
Poza jedzeniem mieszkańcy cierpią przez chłód. Jak podają bowiem media, coraz trudniej o materiały na opał, a ukryte wokół miasta miny skutecznie utrudniają zbieranie drewna. - Jeśli się nami nie przejmujecie, proszę, po prostu pomóżcie nam umrzeć jak ludzie, a nie w taki sposób. Poproście kogoś, by nas zbombardował i zapomnijcie o nas - taki dramatyczny apel przedstawił jeden z mieszkańców Madaji w rozmowie z "The Independent".
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nadzieja dla miast-zakładników
Poza Madają oblężone jest także pobliskie Zabadani. Miasta te, dawniej bastiony opozycji, mają być - jak opisują zachodnie media - zakładnikami w rozgrywce między Asadem i jego sprzymierzeńcami a antyrządowymi rebeliantami. Według rozmówcy "The Independent" Damaszek liczy, że wymusi w ten sposób ustępstwa na islamskich rebeliantach, którzy z kolei oblegają dwie szyickie miejscowości w prowincji Idlib na północnym-zachodzie kraju - Kefraję i al-Fouę. Wiadomo, że i tam nie dociera pomoc humanitarna, ale nie ma informacji, czy sytuacja w tych miastach jest równie tragiczna.
Ostatnie dostawy zaopatrzenia do szyickich miast i Madaji dotarły w październiku i zdołały się już wyczerpać. W czwartek jednak pojawiło się światełko w tunelu dla mieszkańców oblężonych miast. Jak podała agencja AFP, powołując się na ONZ, syryjski rząd zgodził się na kolejny transport pomocy humanitarnej do Madaji, Kefraji i al-Fouy. Ma ona został wysłana do potrzebujących w ciągu "najbliższych dni".
Trwa ładowanie wpisu: twitter