Tylko 28 proc. na maturze? "Oszukana" 19‑latka pokazała prawdę
Maturzystka z Płocka, kiedy sprawdziła wynik swojego egzaminu z matematyki, była w szoku. Okazało się, że nie zdała matury z przedmiotu, z którym nigdy nie miała problemów. Odwołała się do OKE, a wtedy wyszło na jaw, że nie dostała 28 proc. tylko 76. Pyta, ile osób mogło być w podobnej sytuacji, ale się nie odwołało.
7 lipca młoda mieszkanka Płocka dowiedziała się, że na maturze z matematyki dostała tylko 28 proc. To oznaczało, że nie zdała egzaminu i nie mogła zdawać na studia w normalnym terminie. Ale od samego początku dziewczyna i jej rodzice podejrzewali, że mogło dojść do błędu, bo matematyka była jej "konikiem".
- Od razu po odczytaniu wyników zadzwoniłyśmy do Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej, żeby zapytać, czy ktoś mógł popełnić błąd. Odpowiedzieli, że 'istnieje taka możliwość' - mówi "Gazecie Wyborczej" mama dziewczyny.
Po złożeniu odwołania, maturzystka czekała kilka dni na odpowiedź - przyszła pozytywna. Okazało się, że rzeczywiście doszło do pomyłki. Różnica w wyniku szokuje, bo zamiast 28 proc., tak naprawdę maturzystka z Płocka na maturze z matematyki dostała aż 76 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ze strony OKE najpierw pojawiła się sugestia, że dziewczyna oddała pogniecioną kartkę, a to mogło spowodować, że system źle sczytał arkusz. - Ale ja oddałam normalną kartkę - tłumaczy maturzystka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Na wniosek dziewczyny, Uniwersytet Łódzki dopuścił ją do rekrutacji już po jej zakończeniu. Szczęśliwie udało się jej dostać na wybrany kierunek i od października będzie mogła studiować.
Ale młoda kobieta podkreśla, że cała sytuacja bardzo odbiła się na jej psychice. Zastanawia się też, czy gdyby nie odwołała się od wyniku, ktoś w OKE w ogóle zauważyłby błąd. Dodaje, że w podobnej sytuacji mogło być więcej osób.
Centralna Komisja Egzaminacyjna wyjaśniła "Gazecie Wyborczej", że w przypadku maturzystki z Płocka doszło do błędu osoby, która uczestniczyła w procesie sczytywania kart odpowiedzi. - Całość karty odpowiedzi zdającej została sprawdzona z wykorzystaniem klucza odpowiedzi do wersji odwrotnej niż wersja, którą rozwiązywała zdająca - poinformował dyrektor CKE Marcin Smolik.
Dyrektor dodał, że w całej Polsce był jeszcze jeden podobnym przypadek - na egzaminie ósmoklasisty. Nie wiadomo jednak ile osób zostało pokrzywdzonych przez system, ale nie złożyli odwołania.
Czytaj także:
Źródło: "Gazeta Wyborcza"