Matura w jednej ze szkół może być unieważniona
Ośmiu uczniów jednej z białostockich szkół
będzie prawdopodobnie miało unieważnioną maturę z polskiego, gdyż
szkolny zespół egzaminacyjny przez pomyłkę skrócił im czas pisania
podstawowej części egzaminu ze 170 do 120 minut. Poinformowała o
tym rzeczniczka Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej
(OKE) w Łomży Agnieszka Muzyk.
Do błędu przyznali się dorośli nadzorujący egzamin, którzy błędnie podali uczniom czas na pisanie egzaminu. OKE poinformował o tym przewodniczący szkolnego zespołu egzaminacyjnego. Kierując się zasadą, by nie zakłócać spokoju innym maturzystom, OKE nie chce podać, w jakiej się to zdarzyło szkole.
Formalnych decyzji w tej sprawie jeszcze nie ma, ale OKE podkreśla, że doszło do błędów formalnych, które mogły wpłynąć na wynik egzaminu, dlatego najprawdopodobniej ośmiu uczniów, którzy pisali egzamin w jednej sali, będzie go pisać jeszcze raz. Decyzje w tej sprawie mają zapaść w piątek. Także wtedy może być wiadomo, jakie konsekwencje poniosą dorośli za swój błąd.
Jak powiedział p.o. dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Marek Legutko, przy podejmowaniu decyzji o ewentualnym unieważnieniu egzaminu brane będzie pod uwagę zdanie samych maturzystów. Zostaną oni spytani, czy chcą powtórki egzaminu, czy nie.
Z własnej winy kłopot z maturą będzie natomiast miało dwóch uczniów z województwa podlaskiego. Egzaminatorzy wyprosili ich z sali i przerwali pisanie przez nich egzaminu, bo ściągali.
Do nietypowego zdarzenia doszło w jednym z liceów dla dorosłych. Jak poinformowała Muzyk, na egzamin w czwartek nie stawiła się tam żadna z 15 osób, które miały go zdawać. Muzyk dodała, że być może w piątek maturzyści przyjdą zdawać inny przedmiot, dlatego żeby nie powodować nadmiernego zainteresowania mediów tym miejscem, również nie podano, jaka to szkoła.