Matka wmawiała ludziom, że jej córka umiera. Skończyła w "basenie krwi"
Gypsy Blanchard Amy zadźgała swoją matkę Dee Dee, która dla pieniędzy i sławy zmuszała ją do udawania śmiertelnie chorej. Dziewczyna broni się, przekonując, że to ona była ofiarą.
Matka i córka zyskały zainteresowanie tuż po tym, jak straciły wszystko w huraganie Katrina. Właśnie wtedy Dee Dee Blanchard wymyśliła chorobę 7-letniej córki. Ta miała chorować na białaczkę, dystrofię mięśni i inne schorzenia, które oznaczały dla dziewczynki wyrok. Lokalna społeczność przejęła się jej losem, temat podchwyciły media. W rezultacie o rodzinie Blanchard mówił cały kraj. Dziewczynkę odwiedzały gwiazdy, ktoś ufundował też jej i jej matce nowy dom.
Tymczasem, jak się później okazało, Gypsy była przez cały czas maltretowana. W rozmowie z dziennikarką telewizji ABC wyjaśnia, że kiedy zaczęła dorastać, z matką miała coraz mniej wspólnego. To doprowadzało do konfliktów i przemocy fizycznej. – Znęcała się nade mną, głodziła mnie, raz pobiła wieszakiem – opowiada dziewczyna. – Kiedyś próbowałam uciec, ale w kilka godzin mnie znalazła – dodaje. Od tamtej pory matka przykuwała ją do łóżka i na wszelki wypadek rozwiesiła dzwonki przy wszystkich drzwiach.
W lipcu 2015 r. policja odkryła ciało Dee Dee w "basenie krwi". Rozpoczęły się poszukiwania Gypsy, ale nie trwały długo. 20-latkę schwytano dzień po zbrodni i wtedy odkryto też, że potrafi chodzić.