Mateusz Morawiecki komentuje okładkę "Super Expressu". "Kochamy nasze dzieci"
Premier skomentował artykuł, w którym pokazano twarze jego adoptowanych dzieci. - Kochamy nasze dzieci i jesteśmy z nich dumni (...) Staramy się z żoną normalnie żyć i... dziękuję wszystkim za słowa wsparcia - powiedział szef rządu.
Mateusz Morawiecki był w piątek na obradach okrągłego stołu dla edukacji. Opowiadał dziennikarzom o tym, co udało się podczas nich ustalić, gdy padło pytanie o okładkę "Super Expressu".
Tabloid opublikował zdjęcie premiera z dwójką dzieci opatrzone nagłówkiem "były współpracownik zdradził go i ujawnił". Chodzi o fakt, że siedmioletnia Madzia i dziewięcioletni Ignaś są adoptowani. "Nie wiadomo, czy (...) zdawali sobie sprawę, że pochodzą z domu dziecka" - czytamy.
Morawiecki komentuje
- Publikacja dzisiaj w prasie... może powiem tylko tak ogólnie - powiedział Morawiecki zmienionym tonem. - Kochamy nasze dzieci wraz z naszą żoną bardzo mocno. Jesteśmy z nich dumni, szczęśliwi że są. Dzieci uczą się, pracują, cieszą się, a niekiedy płaczą. Dzieci jak wiele innych. Staramy się z żoną normalnie żyć i... dziękuję wszystkim za dzisiejsze słowa wsparcia - dodał szef rządu.
Zobacz także: Premier Morawiecki w ogniu pytań Machały i Makowskiego. Zobacz cały wywiad
Publikacja tabloidu została odebrana jako atak na premiera i jego rodzinę. "Super Express" krytykują nawet polityczni przeciwnicy przeciwnicy premiera, nazywając okładkę "dnem" czy "świństwem". W obronie redaktora naczelnego i jego decyzji o publikacji stanął właściciel tabloidu. Politycy PiS słowa krytyki kierują z kolei w stronę autorów książki "Delfin" - Piotra i Jakuba N. Gajdzińskich.
"Inne" komentarze
Dziennikarz "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski twierdzi natomiast, że we wspomnianej książce "Delfin" jest jedno zdanie o adopcji dzieci przez Morawieckich. "Bez imion" - zaznacza na Twitterze. O tym, że jedno z dzieci premiera jest adoptowane, pisała już w 2016 roku "Gazeta Wyborcza".
Były redaktor "Super Expressu" Sławomir Jastrzębowski sugeruje, że publikacja może być "rozbrajaniem bomby". "Tyle mechanizmów nie dostrzegają zwykli odbiorcy. Tyle możliwych mechanizmów" - napisał na Twitterze.
Masz news, ciekawy film lub zdjęcie? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl. Opiszemy najciekawsze historie i materiały!