PolskaMateusz Matyszkowicz: PO rozpaczliwie próbuje odzyskać wyborców

Mateusz Matyszkowicz: PO rozpaczliwie próbuje odzyskać wyborców

Mocnymi, radykalnymi propozycjami - przedstawionymi podczas sobotniej konwencji - PO próbuje rozpaczliwie odzyskać wyborców; lepiej wypadła spokojniejsza konwencja PiS - uważa redaktor naczelny kwartalnika "Fronda LUX" Mateusz Matyszkowicz.

Mateusz Matyszkowicz: PO rozpaczliwie próbuje odzyskać wyborców
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

12.09.2015 | aktual.: 12.09.2015 18:06

- Porównując obie konwencje, ostatecznie, mimo mocnych propozycji premier Ewy Kopacz, lepiej wypada konwencja PiS, bo jest spokojniejsza. W radykalizowaniu propozycji PO widać rozpaczliwą próbę odzyskania wyborców. Ta rozpacz, która jest czasem miotaniem się, jest bardzo wyraźna - ocenił publicysta.

Jego zdaniem, po konwencji Platformy będzie dominować obraz tej partii nie tyle formułującej ciekawe propozycje, ale partii "rozpaczliwie trzymającej się władzy i rozpaczliwie próbującej odzyskać poparcie".

Matyszkowicz wrócił uwagę, że zarówno PiS jak i PO uczyniły jednym z wiodących tematów sprawy zatrudnienia Polaków, zwłaszcza młodych. Na obu konwencjach mówiono o likwidacji umów śmieciowych - dodał.

- Wygląda na to, że polskie partie uczą się funkcjonować w sytuacji, że nie tyle mają reprezentować pracowników zatrudnionych na umowach o pracę, lecz próbują znaleźć na tyle elastyczny język, by dotrzeć do tych zatrudnionych na tzw. umowach śmieciowych - powiedział Matyszkowicz.

- Obserwowaliśmy wzajemne ściganie się. Z jednej strony PiS, który mówił o minimalnej stawce godzinowej, co jest istotne, bo oznacza odejście od sztywnego trzymania się płacy minimalnej na rzecz ustanowienia stawki godzinowej. W przypadku Ewy Kopacz - obietnica, że każdy wykonujący pracę będzie miał płaconą składkę emerytalną, co państwo przyjmie na siebie - tłumaczył.

Według publicysty uderzająca w tych obu propozycjach jest ich doraźność, choć więcej dostrzegł jej w pomysłach PO. - To Platformie usuwa się grunt spod nóg, to PO przez kolejne miesiące nie potrafi przełamać negatywnych trendów w sondażach, więc za każdym razem próbuje wysuwać mocniejsze propozycje - podkreślił.

Zaproponowane w sobotę przez Platformę "radykalne rozwiązania" przypomniały publicyście końcówkę kampanii prezydenckiej, kiedy to Bronisław Komorowski "nawrócił się na JOW-y i zarządził referendum".

- To nagle wysuwanie propozycji wydaje się bardzo nieodpowiedzialne - zaznaczył. - Od czasów wyborów prezydenckich widać zapotrzebowanie elektoratu na zmiany radykalne, gwałtowne. PO próbująca przełamać negatywne trendy sondażowe, sięga po ten język - dodał.

Matyszkowicz zwrócił uwagę, że na obu konwencjach pojawił się temat uchodźców. - Z jednej strony Beata Szydło zapowiadająca, że nie ulegnie poprawności politycznej w tej sprawie i podkreślająca, że obowiązkiem polityków jest dbałość o dobro swych obywateli. Z drugiej zaś strony Ewa Kopacz, która mówi, że nie ulegnie szantażowi Brukseli, bo go nie ma - powiedział.

- Obie liderki polityczne chcą zaznaczyć własną siłę polityczną i niezależność względem Brukseli. To jest wychwycenie pewnego trendu w Polsce, spadku zaufania do brukselskich instytucji, a wzrostu przekonania, że polski polityk musi się dystansować i pokazywać, że w jego ręku są decyzje, i że to Polacy zdecydują, a nie za nich polityka europejska, w domyśle inne państwa członkowskie, w domyśle Niemcy - tłumaczył.

Ci, którzy krytykują PO za to, że się poddaje dyktatowi PiS mogą mieć trochę racji - uważa Matyszkowicz. PiS mocniej stawia na kwestie uchodźcze i tym samym wymusza na PO usztywnienie jej stanowiska. Ewa Kopacz będzie musiała przekonać obywateli, że uchodźcy, których Polska przyjmuje, nie są przyjmowani na podstawie jakiegoś dyktatu, bo osłabiłaby własny wizerunek - powiedział.

Propozycję Platformy 10-proc. podatku PiT Matyszkowicz nazwał "wyciagnięciem z kapelusza dawnej obietnicy w nadziei na przekonanie wyborców". To powrót do kampanii wyborczej z 2005 r., gdy PO obiecała wprowadzić podatek liniowy, czego nie zrobiła przez ostatnie osiem lat - przypomniał.

Publicysta zauważył też, że "skręcająca w ostatnich miesiącach na lewo Platforma" koryguje swój kurs. - Tym razem szefowa PO kieruje cieple słowa wobec Kościoła. To może oznaczać korektę dotychczasowego kursu partii, który okazał się mało skuteczny, bo mimo ukłonów w stronę lewicy, nie było sondażowych efektów - podkreślił.

Jak zaznaczył, PiS zaś kontynuuje swą strategię przejęcia elektoratu PSL - propozycja regulacji związanych z ubezpieczeniem rolników ma być tego przejawem. - Partia chce podbić swój wynik wyborczy w mniejszych miejscowościach i mieć łatwiejszą sytuację w nowym parlamencie. Celem jest zmniejszenie liczby partii, które przekroczą próg wyborczy, wprowadzenie więcej własnych posłów i dążenie do samodzielnych rządów - wyjaśnił. PiS gra na wypchnięcie PSL z parlamentu - zaznaczył.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (155)