Mateusz Kijowski w #dzieńdobryPolsko: przykre, że ta prowokacja wyszła z wewnątrz KOD
- Przykro, że taka prowokacja wyszła z wewnątrz, jeżeli ktoś z wewnątrz organizacji wysyła dokumenty, opatrując je jakimiś sensacyjnymi, mocno zmyślonymi "kombinacjami". Ale takie jest życie w ruchach społecznych - powiedział Mateusz Kijowski w programie #dzieńdobryPolsko. Lider KOD skomentował w ten sposób kontrowersje, jakie powstały po ujawnieniu faktur dokumentujących przelewy Komitetu na konto spółki Kijowskiego.
05.01.2017 | aktual.: 05.01.2017 11:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Ja nigdy niczego nie ukrywałem. Sprawa jest jasna. Wiele osób w Komitecie od dawna wiedziało o tym. Decyzja była podjęta w gremiach kierowniczych, że w taki sposób to się będzie odbywać. I oczywiście to, że dokumenty wczoraj czy przedwczoraj zostały rozesłane do kilkunastu redakcji przez kogoś z wewnątrz organizacji jest przykre. Mam tego pewność, bo dziennikarze mówią skąd to dostali. Uważam, że tego typu wewnętrzne rozgrywki należy trzymać poza mediami - mówił Mateusz Kijowski, komentując kontrowersje wokół swoich rozliczeń z KOD. Jak dodał, "nie będzie się bronić". - Uważam, że są pewne zasady i nawet jeśli inni ich nie przestrzegają, to ja ich będę przestrzegał. Nie było tu żadnej sensacji, bardzo wiele osób o tym wiedziało - podkreślił.
Ocenił, że kwestia wypłynięcia dokumentów ma związek z wyborami władz KOD. - Zaczyna się w najbliższy weekend proces wyborczy, cykl wyborów regionalnych. Za dwa miesiące, mniej więcej 4-5 marca będą wybory ogólnopolskie i rozumiem, że to w tym kontekście się odbywa - powiedział. Dodał, że jest to "dobra okoliczność, bo to pozwoli na zweryfikowanie jego mandatu na pełnienie obowiązków przewodniczącego".
Zapytany, co jest ważniejsze - marka "Kijowski" czy marka "KOD", lider Komitetu powiedział, że "nie ma marki Kijowski, jest marka Komitet Obrony Demokracji". - Ja jestem jedną z kilkudziesięciu tysięcy osób, które się przyłączyły do KOD w pierwszych dniach. Tak się złożyło, że stałem się twarzą KOD-u - wyjaśnił.
Spytany, czy nie będzie grabarzem własnej idei, Kijowski odpowiedział: - To nie była moja idea. KOD zakładało kilka tysięcy osób, ja starałem się pomóc to wszystko zorganizować. A czy nie zaszkodzi KOD? - To się okaże wszystko w wyborach. Z jednej strony smutne, że taka prowokacja wyszła z wewnątrz, a z drugiej dobrze, że zaraz są wybory. Członkowie KOD-u będą mogli sami ocenić - powiedział.
- Nie twierdzę, że nic się nie stało. Jeżeli ktoś z wewnątrz organizacji wysyła dokumenty, opatrując je jakimiś sensacyjnymi, mocno zmyślonymi "kombinacjami" dotyczącymi tajności, że coś wypłynęło, coś jest nieuczciwe, to to jest oczywiście przykre. Ale takie jest życie w ruchach społecznych - ocenił.
90 tys. zł z konta KOD na konto Kijowskiego
W środę "Rzeczpospolita" podała, że należąca do Kijowskiego i jego żony firma MKM-Studio zainkasowała ponad 91 tys. zł za "usługi informatyczne" dla Komitetu Obrony Demokracji. Pieniądze miały pochodzić ze zbiórek społecznych, organizowanych przez KOD. Tymczasem Kijowski utrzymywał, że nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia za pracę w organizacji, a jego źródłem utrzymania są pieniądze od rodziny.
Dziennikarzom udało się dotrzeć do faktur, dokumentujących transakcje. Wynika z nich, że od marca do sierpnia 2016 roku z konta Komitetu Społecznego KOD na konto MKM-Studio zrealizowano sześć przelewów. Każdy na kwotę 15 190,50 zł brutto. Faktury dla KOD wystawiał osobiście Mateusz Kijowski.
W związku z zamieszaniem, jakie pojawienie się tej informacji wywołało w mediach, lider KOD opublikował na Facebooku oświadczenie, w którym napisał, że atak na siebie "traktuje jako prowokację". "Od samego początku dla KOD-u najważniejsza była jego internetowa sprawność i bezpieczeństwo. Moja spółka zaczęła świadczyć usługi na rzecz ruchu. Nigdy nie była to pensja, co najwyżej zwrot kosztów części ponoszonej pracy. Jestem w stanie rozliczyć się z każdej złotówki i każdej godziny poświęconej dla KOD-u. Być może zabrakło mi doświadczenia i ostrożności, ale zaręczam że nie ma w tej sprawie nieuczciwości. Błędem było pewnie połączenie ról lidera i usługodawcy dla KOD. Ale z każdej z tych ról wywiązałem się uczciwie" - wyjaśnił.