Mateusz Kijowski bez dozoru policyjnego. Nie będzie przeszkadzać w śledztwie
W prowadzonym śledztwie ws. wystawianych przez Mateusza Kijowskiego faktur dla KOD zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze. Były lider KOD miał raz w tygodniu zgłaszać się na policję, informować o swoich wyjazdach i zakaz kontaktu z niektórymi osobami. Od kilku dni nie musi tego robić.
13.09.2017 | aktual.: 13.09.2017 07:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak ustalił "Rzeczpospolita" sąd uznał, że nie ma ryzyka mataczenia przez Mateusza Kijowskiego i uchylił wszystkie środki zapobiegawcze. Wnioskowała o to obrona byłego lidera KOD, a sąd 29 sierpnia się do tego przychylił.
Gazeta dotarła do uzasadnienia decyzji, w którym napisano, że nie ma podstaw, aby podejrzewać Mateusza Kijowskiego o próby wpływania na śledztwo. Poza tym, były lider KOD z większością świadków jest skonfliktowany, więc wątpliwe jest to, że przekona ich do zmiany zeznań.
Decyzję o środkach zapobiegawczych wobec Mateusza Kijowskiego podjęto pod koniec czerwca. Dotyczyły one śledztwa ws. faktur, które były już lider KOD miał wystawiać za świadczenie usług informatycznych Komitetowi.
Aferę na początku roku ujawniły "Rzeczpospolita" i onet.pl. Gazeta ustaliła, że na konto firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony wpłynęło od KOD ponad 90 tys. zł. Pieniądze miały pochodzić ze zbiórek, jakie organizowało stowarzyszenie. Pieniądze były zapłatą m.in. za usługi związane z doradztwem z zakresu informatyki oraz hosting i domenę strony internetowej Komitetu. Później na jaw wyszły następne dwie faktury wystawione na KOD.
Zarzuty wobec Mateusza Kijowskiego i byłego skarbnika Komitetu dotyczą poświadczenia nieprawdy w fakturach, przywłaszczenia 121 tys. zł i próby przywłaszczenia kolejnych 15 tys. zł. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.