Masowe demonstracje Kolumbijczyków przeciwko FARC
Setki tysięcy Kolumbijczyków w
białych koszulkach przemaszerowało w poniedziałek ulicami Bogoty
oraz innych miast świata, demonstrując sprzeciw wobec lewackiej
organizacji partyzanckiej FARC i domagając się uwolnienia przez
nią zakładników.
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/demonstracja-kolumbijczykow-przeciw-farc-6038637399904897g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/demonstracja-kolumbijczykow-przeciw-farc-6038637399904897g )
Demonstracja Kolumbijczyków przeciw FARC
Liczbę uczestników marszu w stolicy Kolumbii policja oszacowała na ponad pół miliona, zaś w całym kraju w 387 demonstracjach udział wzięło około 4,8 mln osób.
Mniejsze demonstracje zorganizowano w ponad 100 miastach m.in. w Argentynie, Wenezueli, Meksyku, USA, Hiszpanii, Szwecji, Francji, Wielkiej Brytanii, Węgrzech, a nawet w Australii i Japonii.
Kolumbijska telewizja zrezygnowała z codziennej ramówki na rzecz transmisji odbywających się na całym świecie marszów. W geście solidarności z protestującymi prezenterzy telewizyjni występowali w białych T-shirtach, symbolizujących pokój.
Koszulki opatrzone były hasłem: "żadnych porwań, żadnych kłamstw, żadnych ofiar i żadnego FARC (Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii)".
Mam nadzieje, ze FARC słucha - wyznała Clara Rojas, która dzięki mediacji prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza została wypuszczona przez lewicowych rebeliantów w styczniu, po sześciu latach niewoli w dżungli.
Tak masowe demonstracje udało się zorganizować dzięki internetowemu serwisowi społecznościowemu Facebook, gdzie pomysł się narodził, a następnie szybko rozprzestrzenił wśród użytkowników portalu. Gdy ćwierć miliona internautów zgłosiło chęć uczestniczenia w demonstracjach, sprawą zainteresowały się tradycyjne media, tym bardziej ją nagłaśniając.
W wielu kolumbijskich miastach szkoły i miejsca pracy były w poniedziałek zamknięte, aby umożliwić jak największej liczbie osób uczestnictwo w marszu.
Rząd w Bogocie szacuje liczbę zakładników więzionych przez rebeliantów na ponad 700. Wśród nich znajduje się była kandydatka na prezydenta kraju Ingrid Betancourt. Kolumbijczycy są wyraźnie zniecierpliwieni trwającą od ponad czterech dekad rebelią.