Masakra żon bojowników ISIS. Spirala zemsty wśród islamistów
Trwa krwawa wojna między islamskimi ekstremistami w Nigerii. We wtorek oddział terrorystów z Boko Haram zaatakował obóz partyzantki powiązanej z Państwem Islamskim (ISIS). Zamordowali 55 osób, w tym 33 żony bojowników ISIS. Był to, jak donoszą media, atak odwetowy.
Masakra miała miejsce w lesie Sambisa, położonym stanie Borno w północno-wschodniej Nigerii. Ten dziki teren od przeszło dekady jest główną kryjówką islamistycznych ugrupowań, toczących podjazdową wojnę z nigeryjską armią.
Swoje obozy od wielu lat ma tu Boko Haram, lokalna bojówka, która ze względu na podobieństwa "programowe" - chęć ustanowienia szariatu w całej Nigerii – bywa porównywana do afgańskich talibów. Cały świat usłyszał o nich w 2014 r., gdy porwali przeszło dwieście uczennic ze szkoły w Chibok.
W tymże lesie Sambisa od niedawna działa również nigeryjska gałąź partyzantki ISWAP (Islamic State - West Africa Province - Państwo Islamskie – Prowincja Afryka Zachodnia). Jest są obecne także w innych krajach regionu jak Kamerun, Czad i Niger. W Nigerii jej bojówkarze to często byli członkowie Boko Haram.
Obie grupy zwalczają się od 2021 r. Ostatnie wydarzenia to kolejna krwawa odsłona tego konfliktu.
Masakra z zemsty
3 grudnia Ali Ngulde - dowódca Boko Haram w górach Mandara, na pograniczu Kamerunu i Nigerii - poprowadził kilkuset swoich ludzi, do walnego uderzenia na obozy ASWAP w lesie Sambisa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W ostatni wtorek oddziały Nguldego dokonały kilku zasadzek na patrole ASWAP. Jak donoszą źródła serwisu East African, islamiści z Boko Haram zabili w nich przeszło 30 przeciwników i zdobyli kilka Toyot Hilux, a także motorów.
W odpowiedzi Ba'ana Chingori, jeden z watażków ASWAP, ruszył na obóz Boko Haram w Farisu (teren lasu Sambisa). Zabił 15 ich bojowników, w tym ważnego dowódcę Malama Abubakara.
Wtedy Ngulde, zamiast ruszyć w pogoń za Chingorim, postanowił od razu pomścić śmierć swego kamrata Abubakara. Najechał na najbliższy obóz ASWAP i zabił 33 żony wrogich partyzantów.
Nigeryjska armia tylko się przyglądała
Jak podają lokalne media – choćby nigeryjski Vanguard – całą sytuację obserwowała z bezpiecznej odległości nigeryjska armia, której obie grupy od lat spędzają sen z powiek. Żołnierze nie są w stanie skutecznie zwalczyć islamistów, siejących terror w całej północno-wschodniej części kraju.
Ostatnie walki w lesie Sambisa są najbardziej krwawym epizodem rywalizacji pomiędzy dwoma islamistycznymi partyzantkami na tym terenie od maja 2021 r., gdy w jednej z potyczek zabity został lider Boko Haram Abubakar Shekau.
Źródło: East African/Vanguard/DailyMail