Masakra protestujących na placu Tiananmen w Pekinie
25 lat temu chińska armia dokonała masakry protestujących na placu Tiananmen w Pekinie. Demonstracje były wyrazem buntu przeciwko komunistycznym władzom. Domagano się demokracji, wolności prasy i walki z korupcją. 4 czerwca 1989 roku chińskie wojsko rozjechało protestujących gąsienicami czołgów i rozpędziło ogniem z broni maszynowej. Liczba ofiar nigdy nie została ujawniona. Protesty odbywały się w ponad 300 chińskich miastach, wzięło w nich udział kilka milionów ludzi.
04.06.2014 19:34
Według oficjalnych danych zginęło 241 osób, a 7 tys. zostało rannych. Tymczasem według Chińskiego Czerwonego Krzyża śmierć poniosło 2600 osób.
Masakra dokonana przez armię stanowiła krwawy finał wydarzeń, które rozgrywały się w Chinach od połowy kwietnia. Studenci popierani przez robotników żądali rozpoczęcia reform politycznych, demokratyzacji życia publicznego oraz rozprawy z narastającą korupcją. Demonstracje wyrażały też poparcie dla zmarłego w tym czasie sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chin Hu Yaobanga, uważanego za zwolennika reform politycznych w Chinach. Stał się on dla wielu młodych ludzi symbolem otwarcia Chin na demokrację. Manifestacje były jednocześnie wyrazem buntu przeciwko komunistycznym władzom.
Od lat bez skutku w przeddzień rocznicy masakry o rewizję interpretacji tych wydarzeń apeluje do władz nieformalna organizacja "Matki Tiananmen", wzywając władze do ukarania odpowiedzialnych. Do otwartej dyskusji wzywają również chińscy intelektualiści i dysydenci, wśród nich Liu Xiaobo, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2010 roku, który był skazany i więziony za udział w demonstracjach na Tiananmen.
Ofiary z placu Tiananmenu upamiętniane są w Hongkongu, gdzie w wieczornym czuwaniu w Parku Wiktorii od lat bierze udział kilkadziesiąt tysięcy ludzi z zapalonymi świecami.
Na na placu Bramy Niebiańskiego Spokoju, bo to właśnie oznacza nazwa Tiananmen, od połowy kwietnia 1989 roku, protestowały tysiące osób, głównie studenci i robotnicy, mimo obowiązującego zakazu zgromadzeń. Początkowo zorganizowano strajk głodowy, który wkrótce przerodził się w okupację placu. Padały żądania demokracji, wolności prasy i walki z korupcją.
Nowy sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin Zhao Ziyang był gotowy do rozmów, lecz w partii wygrała opcja siłowego rozwiązania sprawy, popierana przez najbardziej ortodoksyjnych polityków. Na wniosek premiera Li Penga rozwiązanie takie poparł także faktyczny przywódca ówczesnych Chin - Deng Xiaoping.
W końcu kwietnia liczba protestujących na placu wzrosła do miliona. Demonstracje odbywały się też w innych miastach. Przybierały formę marszów z transparentami, przemów z trybun i publicznych dyskusji, a także strajków głodowych. Ocenia się, że łącznie protestowało kilka milionów ludzi w ponad 300 miastach Chin. Sondaż prasowy z 17 maja wykazał, że protest popiera 75 procent mieszkańców Pekinu.
19 maja Zhao Ziyang spotkał się na placu Tiananmen z protestującymi, którzy odmówili jednak zaprzestania działań. Przygotowując się do rozprawy z demonstrantami, 20 maja wprowadzono w Pekinie stan wyjątkowy.
Pierwsze próby rozpędzenia studentów przy użyciu lokalnych oddziałów wojskowych zakończyły się niepowodzeniem. Dopiero sprowadzona z prowincji 27. Armia na rozkaz władz, w nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku rozjechała gąsienicami czołgów i rozpędziła ogniem z broni maszynowej uczestników protestów. Po zakończeniu akcji wydano komunikat, że pokojowo nastawieni żołnierze zostali zaatakowani przez studentów. Zaraz po zajściach, władze aresztowały ponad 2,5 tys. osób, głównie przywódców i najbardziej aktywnych uczestników demonstracji. Kilkanaście osób w procesach politycznych skazano na karę śmierci. Pod koniec czerwca 1989 roku odwołano ze stanowiska Zhao Ziyanga.