"Masa sam odpowiada za namierzenie go przez mafię"
Odwołany wiceszef MSWiA Andrzej
Brachmański uważa, że świadek koronny Jarosław S., pseud. Masa.
próbuje obciążać innych odpowiedzialnością za swe błędy, które
doprowadziły do "namierzenia" go przez mafię.
"Życie Warszawy" podało w środę, że informacje o Jarosławie S. miały być najpilniej strzeżoną tajemnicą. Mafia dowiedziała się jednak, w jakiej okolicy mieszka, jakim jeździ samochodem i gdzie się pojawia. "ŻW" ostrzegło o tym samego "Masę". "Ten przeciek jest przerażający. Zagraża mnie i mojej rodzinie" - mówił gazecie zaniepokojony "Masa".
Na pewno ktoś jest odpowiedzialny; potrzeba czasu na znalezienie tego. Może jest odpowiedzialny jakiś policjant, może jest odpowiedzialny jeden z prokuratorów, a może jest tak, że "Masa" gdzieś popełnił nieostrożność. Na to pytanie myślę, że będzie można odpowiedzieć za parę dni - powiedział Brachmański rano w Radiu Zet. Dodał, że jeżeli jest odpowiedzialna policja, to jest to kompromitacja.
Po południu, już po swym odwołaniu, Brachmański powiedział na konferencji prasowej, że ta sama gazeta pół roku temu pisała, że "Masa" "chwali się, gdzie jest", i dawała do zrozumienia, że takie zachowanie może być dla niego niebezpieczne. "Myślę, że Jarosław S. zorientował się, że popełnił sporo błędów, i teraz próbuje obciążyć innych odpowiedzialnością" - oświadczył. Dodał, że Polski nie stać na tak obszerny jak obecnie program ochrony świadków koronnych.
10 maja Sąd Najwyższy utrzymał wyrok na pięciu szefów gangu pruszkowskiego, m.in. "Wańkę" i "Maliznę". Skazano ich na kary od 7 lat i 3 miesięcy do 6,5 roku więzienia dzięki zeznaniom "skruszonego" gangstera - właśnie "Masy".
SN uznał, że słusznie został on świadkiem koronnym, a jego zeznania są wiarygodne. Obrona kwestionowała zarówno treść zeznań "Masy", jak i fakt uznania go przez sąd za świadka koronnego (może nim być gangster, który w zamian za wsypanie kompanów unika odpowiedzialności karnej - PAP). Zeznania "Masy", będące główną podstawą oskarżenia, obrońcy uznawali za nieprawdziwe; argumentowali, że nie powinien on w ogóle być świadkiem koronnym, bo był jednym z szefów gangu. Zgodnie z prawem, osoba kierująca nim nie może być takim świadkiem.
Sądy uznały zeznania "Masy" za wiarygodne, bo zostały potwierdzone przez inne dowody. Oddalając kasacje, SN odrzucił twierdzenia obrony, jakoby "Masie" niesłusznie nadano status świadka koronnego. Według SN, "Masa" tymczasowo kierował tylko "pewną podgrupą" i przyjmował polecenia od właściwych szefów gangu.
Sądy prowadzą kolejne procesy z udziałem ludzi z gangu pruszkowskiego. Objęty dziś programem ochrony świadków "Masa" występuje także w nich jako świadek koronny. Gdy wszystkie się ostatecznie zakończą, "Masa" zostanie formalnie uwolniony od kary za swój udział w gangu; będzie nawet mógł wyjechać za granicę pod zmienioną tożsamością.