Marzena Wróbel ma żal do Jarosława Kaczyńskiego. "Przykry atak"
Startująca z Radomia na senatora Marzena Wróbel, o której Jarosław Kaczyński powiedział, że ma w sobie "gen destrukcji", ma do niego żal. Wspomniany również przez prezesa PiS, zawieszony w prawach członka klubu, poseł Krzysztof Sońta, bagatelizuje sprawę i twierdzi, że "nie ma uwag do prezesa".
23.10.2015 | aktual.: 23.10.2015 16:06
Związani wcześniej z PiS Marzena Wróbel i Krzysztof Sońta kandydują w wyborach na senatorów z okręgu radomskiego z własnych, niezależnych komitetów. Kandydatem PiS jest Adam Bielan.
Wróbel, która zorganizowała konferencję prasową, powiedziała, że stała się "podmiotem szczególnie przykrego dla niej ataku ze strony prezesa Jarosława Kaczyńskiego".
- Otóż dowiedziałam się, że jestem nosicielką jakiegoś genu destrukcji. Chciałabym zapytać, panie prezesie, na czym ten gen destrukcji polega? Pan wielokrotnie wtedy, kiedy sam był atakowany, kiedy atakowany był PiS, mówił o tym, że nie godzi się atakować przeciwników ad personam, że należy zawsze odnosić się do argumentów, ad rem, czyli nie oceniać cech charakteru danej osoby, a oceniać to, co dana osoba zrobiła. Ataki ad personam określał pan jako przejaw przemysłu pogardy i nienawiści - zwróciła się do prezesa PiS Wróbel się za pośrednictwem mediów.
To reakcja na słowa Kaczyńskiego, który podczas czwartkowego pobytu w Radomiu apelował do wyborców, by głosowali na Bielana. Szef PiS mówił o Bielanie, że jest to "świetny człowiek, niezwykle inteligentny i niezwykle sprawny".
- Naprawdę trzeba na niego głosować, a nie na osoby, które piszą o sobie, że są z Ziemi Radomskiej. No tak, rzeczywiście, jeśli chodzi o działki - to są - stwierdził Kaczyński. - Albo tę panią, której zawdzięcza obecny prezydent Radomia swoje stanowisko. Ta pani naprawdę ma w sobie jakiś taki gen destrukcji. I powtarzam: obydwie te osoby nie mają nic wspólnego z Prawem i Sprawiedliwością. Reprezentują wyłącznie siebie, każdy ma prawo kandydować, ale jedynym reprezentantem naszej formacji Zjednoczonej Prawicy jest Adam Bielan - zastrzegł Kaczyński.
Wspominając dwóch prawicowych kontrkandydatach Bielana, Kaczyński nie wymienił ich nazwisk, jednak obecni na spotkaniu mogli się domyślić, że chodzi o Sońtę i o Wróbel - jedyną wśród kandydatów na senatora kobietę.
Wróbel stwierdziła, że poczuła się "potraktowana pogardliwie" przez Kaczyńskiego. - Czy wtedy, kiedy broniłam pana w komisji śledczej ds. tzw. nacisków, kiedy z tego powodu byłam poniżana wielokrotnie w tejże komisji, czy wtedy też byłam nosicielką genu destrukcji? - pytała szefa PiS. - Proszę sobie odpowiedzieć dzisiaj samemu, w duchu, na pytanie, czy pański atak na mnie, atak personalny, jest atakiem sprawiedliwym - dodała Wróbel.
Posłanka pytana przez dziennikarzy, czy rozważała skierowanie do sądu pozwu w trybie wyborczym przeciwko Kaczyńskiemu powiedziała, że nie zamierza tego robić ze względu "na szacunek dla szefa partii, dzięki której trafiła do Sejmu". Wróbel zdobyła mandat PiS-u w 2005 r. W Sejmie VII kadencji przystąpiła do klubu parlamentarnego Solidarna Polska (w związku z tym została usunięta z PiS).
Z kolei Sońta stwierdził, że "nie ma uwag do wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego" podczas wizyty w Radomiu. Według niego przewodniczący PiS - "zacytował tylko jego oświadczenie majątkowe". Sońta jest właścicielem kilku działek.
Sońta, po tym gdy wystartował w wyborach na senatora z własnego komitetu, bo PiS wystawił Bielana, został we wrześniu zawieszony w prawach członka klubu parlamentarnego. PiS tłumaczył to "podjęciem przez Sońtę działalności na szkodę Prawa i Sprawiedliwości".