"Marszałek trzyma opozycję w zamrażarce!"
Posłowie Lewicy krytykują marszałka sejmu Bronisława Komorowskiego za to, że inaczej traktuje posłów opozycji i z własnego ugrupowania, czyli PO. Podkreślili, że Komorowski przetrzymuje w sejmowej "zamrażarce" 37 projektów ich autorstwa. Komorowski odpowiada, że Lewica rozpoczęła kampanię wyborczą.
19.02.2010 | aktual.: 19.02.2010 15:51
Posłowie Lewicy: Izabela Jaruga-Nowacka i Marek Wikiński pytali na konferencji prasowej w sejmie, czy w związku z tym Komorowski może być dobrym prezydentem. (Komorowski jest, oprócz obecnego szefa MSZ Radosława Sikorskiego, wymieniany jako przyszły kandydat PO na prezydenta. Kandydata mają do końca marca wyłonić w wewnętrznych prawyborach członkowie PO). Jaruga-Nowacka i Wikiński rozstawili na sejmowym korytarzu baner opatrzony napisem "Zamrażarka marszałka", na którym zawiesili strony tytułowe projektów złożonych przez klub Lewicy, które czekają na rozpatrzenie w sejmie.
- Chcemy pokazać naszym wyborcom, że my, zgodnie z wartościami lewicowymi, składamy ważne dla obywateli projekty ustaw, m.in. dotyczące podniesienia płacy minimalnej, dotyczącego tego, żeby emeryci i renciści mieli wypłacane pieniądze z II filara, a nie byli wyłącznie tymi, którzy tracą, a bogacą się Otwarte Fundusze Emerytalne, dotyczące refundacji zapłodnienia pozaustrojowego, czy prawa młodzieży do poznawania wiedzy o swojej seksualności - podkreśliła Jaruga-Nowacka.
Według niej, wszystkie te projekty pochodzą z 2008 roku. Jaruga-Nowacka uważa, że bardzo często jest tak, że Lewica składa jakiś projekt, który następnie Komorowski trzyma rok lub dłużej, dopóty, dopóki PO lub jej rząd nie zgłosi własnego projektu w tej samej sprawie. - Marszałek Komorowski powinien być marszałkiem wszystkich posłów. Tymczasem rzeczywiście traktuje posłów bardzo nierówno, projekty poselskie także bardzo nierówno. W związku z tym, zastanawiamy się, czy ktoś, kto nie jest jednak sprawiedliwy wobec wszystkich posłów, zarówno opozycyjnych, jak i z własnego ugrupowania, nadaje się na dobrego prezydenta Rzeczypospolitej? - mówiła posłanka Lewicy.
W jej opinii, ten typ prezydentury mamy już teraz w Polsce. - Ten model realizuje obecny prezydent Lech Kaczyński, który właściwie wyraźnie jest sympatykiem i prezydentem jednego ugrupowania. Czy kolejny kandydat na prezydenta też tylko będzie prezydentem, który nie widzi innych głosów, innych punktów widzenia, nie uznaje ich, chce wyłącznie promować swoje ugrupowanie? - pytała Jaruga-Nowacka.
Wikiński zapowiedział, że Lewica - w przeciwieństwie do PiS - będzie w dalszym ciągu zgłaszać projekty ustaw. Szefowa klubu PiS Grażyna Gęsicka poinformowała, że jej klub zamierza ograniczyć liczbę projektów, które składa w Sejmie. Według niej, PiS będzie "od czasu do czasu" składać projekty, które - w ocenie jej klubu - mają szansę być uchwalone. Wikiński poinformował, że w środę posłowie Lewicy złożyli do marszałka projekt, który zakłada m.in. zmianę finansowania mediów publicznych. W piątek z kolei klub ma zamiar zgłosić projekt ustawy, który miałby - jak mówił - wprowadzić "korzystne rozwiązania dla tysiąca polskich kobiet, dotyczące ubezpieczenia w ZUS".
- Głęboko wierzę, że pan marszałek Komorowski zakończy dotychczasową złą praktykę, przestanie iść tą złą drogą i ten projekt ustawy, który za kilkadziesiąt minut, po konferencji złożymy do laski marszałkowskiej zostanie poddany procedurze legislacyjnej, a nie zostanie zamrożony w zamrażarce marszałka - zaznaczył poseł Lewicy.
Chwilę po konferencji prasowej Lewicy, własny briefing zwołał Komorowski, gdzie m.in. odpowiadał na zarzuty Jarugi-Nowackiej i Wikińskiego. - Podszedłem do tej słynnej zamrażarki marszałkowskiej, otworzyłem te przepastne wrota, szukałem na półkach i nic nie było. W końcu, jak już tam prawie sam wlazłem, znalazłem jedną kartkę, która - według mnie - wszystko wyjaśnia - mówił Komorowski, pokazując jednocześnie kartkę z napisem "Lewica rozpoczęła kampanię wyborczą".
- I drugą kartkę - dodał marszałek, prezentując ostatnie sondażowe wyniki poparcia dla partii, w których PO miało 57%, a SLD - 7%. - To jest wyjaśnienie pewnej nerwowości i pewnej nierzetelności klubu Lewicy, który stawia zarzuty, wiedząc, że nie ma podstaw do krytyki - ocenił Komorowski. Jego zdaniem, jeszcze nigdy w sejmie nie było tak jak obecnie, że "jest tak znikoma liczba projektów, które czekają na rozpoczęcie procedury". Komorowski zwrócił uwagę, że to on skrócił z sześciu do czterech miesięcy okres, w którym marszałek sejmu może nie przekazywać projektów do pracy w sejmie. Komorowski zapewnił, że sprawdzał "szczegółowo" każdy z projektów, które - jak mówił - "z różnych powodów nie trafiły do komisji lub nie można było im nadać numeru". - I wszędzie otrzymałem odpowiedź, że zwracano je do przedstawiciela wnioskodawców, m.in. w celu uzupełnienia - powiedział marszałek.