PolskaMarsz Żywych w Oświęcimiu

Marsz Żywych w Oświęcimiu

Prawie 10 tys. osób uczestniczy w Marszu
Żywych, który kilka minut po godz. 13 wyruszył sprzed
bramy obozowej z napisem "Arbeit macht frei" (Praca czyni wolnym)
w byłym hitlerowskim obozie Auschwitz do byłego Birkenau.

Marsz Żywych w Oświęcimiu
Źródło zdjęć: © PAP

05.05.2005 | aktual.: 05.05.2005 13:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sygnałem do wymarszu był dźwięk szofaru, baraniego rogu pasterskiego. Używali go starożytni Hebrajczycy podczas ceremonii religijnych. Jego dźwięk jest swoistym wołaniem do Boga o miłosierdzie.

Obok siebie idą młodzi Żydzi, m.in. z Izraela, Belgii, Węgier, Stanów Zjednoczonych i Kanady. Jest także spora grupa Polaków, licząca ok. 2,5 tysiąca osób. Są też byli więźniowie obozu i ich rodziny.

Uczestnicy Marszu Żywych przejdą trzykilometrową trasę do byłego obozu Auschwitz II - Birkenau, gdzie odbędzie się uroczystość ku czci pomordowanych. Maszerujący dołączą tam do swych kolegów, którzy przyjechali bezpośrednio do Brzezinki.

Nad głowami uczestników imprezy powiewają flagi. Dominują izraelskie, ale są też polskie, rosyjskie, ukraińskie i węgierskie. W kolumnie czekujących na wejście na teren Muzeum dominuje granatowy kolor ortalionowych kurtek, które od organizatorów otrzymuje każdy uczestnik Marszu. Kurtki z całą pewnością się przydadzą - w Oświęcimiu jest bowiem chłodno i pada przelotny deszcz.

W Marszu bierze udział Krzysztof Kała z Ozimka. Jestem Polakiem. Przyjechałem ze znajomymi z Izraela i Monachium. Jestem tu, by nie zapomnieć. By ludzie, którzy wchodzą teraz w dorosłość pamiętali o tym, co się wydarzyło. By nie pojawił się ktoś, kto powie - tego nie było. - powiedział.

Jego przyjaciel z Izraela, Baruch Gringrass, opowiada: Urodziłem się w Gliwicach, ale jestem Izraelczykiem. Wyemigrowaliśmy w 1957 roku. Po raz pierwszy uczestniczę w Marszu Żywych. Towarzyszy mi przede wszystkim pamięć o moich bliskich. Tu zginęło wielu członków mojej rodziny, rodzice mojej mamy i taty. My wyrośliśmy bez rodziny, nie mieliśmy wujków, ciotek i kuzynów. Jest z nami znajoma z Izraela, której mama z moją matką leżały na jednej pryczy.

W uroczystości bierze udział także grupa polskiej młodzieży z liceum z Wisły w Beskidach. Chcemy zobaczyć, jak to wygląda. Chcemy zobaczyć, jak nasi koledzy z innych krajów patrzą na to, co się tu wydarzyło - mówi Dorota, jedna z uczennic.

Uczestnicy Marszu w byłym KL Auschwitz zwiedzają obozową ekspozycję. Alejki byłego obozu wypełniają liczne grupy, nierzadko owiniętych w narodowe flagi młodych ludzi.

Źródło artykułu:PAP
Komentarze (0)