"Marsz pokoju" w Moskwie. Tysiące Rosjan protestują przeciwko wojnie na Ukrainie
W Moskwie odbył się "marsz pokoju". W demonstracji przeciwko wojskowej agresji Rosji na Ukrainie wzięło udział, według różnych danych, od kilku do nawet 26 tysięcy osób. W pobliżu "marszu pokoju" można było zauważyć także młodych ludzi z flagami separatystycznych regionów Ukrainy i plakatem - "Marsz pokoju - marszem zdrajców".
"Ukrainie - pokój!", "Rosji - wolność!", "Ukraino - jesteśmy z tobą!", "Rosjanie nie chcą wojny!", "Rosja bez Putina!", "Ukraina bez Putina!" i "Rosja - to my!" - skandowali uczestnicy akcji. Niesiono flagi państwowe Rosji i Ukrainy. Przed sobą demonstranci rozwinęli transparenty: "Wojnie z Ukrainą - nie!" i "Ręce precz od Ukrainy!".
Wielu trzymało w rękach fotografie rosyjskich żołnierzy poległych w Donbasie, na wschodzie Ukrainy. "Cofnijcie naszą armię z urlopu!" - głosił jeden z plakatów nawiązując do informacji, że rosyjscy żołnierze są zmuszani brać urlopy, a następnie wysyła się ich na Ukrainę.
Organizatorzy protestu
Wśród organizatorów demonstracji, która odbyła się za zgodą władz Moskwy, były demokratyczne partie i ruchy, w tym Jabłoko, Solidarność, Republikańska Partia Rosji-Parnas, Partia 5 Grudnia i Partia Postępu.
Lider Jabłoka Siergiej Mitrochin poinformował, że przy bramkach z wykrywaczami metalu, przez które musieli przejść wszyscy biorący udział w manifestacji, policja kontrolowała treść i odbierała niektóre z przyniesionych przez nich transparentów. Jabłoku - jak przekazał jego przywódca - zarekwirowano transparent o treści: "Wojna na Ukrainie - hańbą Rosji!".
Rezolucja demonstrantów
Manifestacja zakończyła się przyjęciem rezolucji, w której uczestnicy akcji ostrzegli, że w Rosji w szybkim tempie powstaje reżim faszystowski podobny do dawnych reżimów Benito Mussoliniego we Włoszech i Francisco Franco w Hiszpanii.
W dokumencie podkreślono, że "agresja przeciwko Ukrainie jest konsekwencją nieuczciwych i nieswobodnych wyborów parlamentarnych i prezydenckich w Rosji w latach 2011-12, w wyniku których w rękach prezydenta Władimira Putina i jego otoczenia skoncentrowana została ogromna, niekontrolowana władza - wykonawcza, ustawodawcza i sądownicza". "My, obywatele Rosji, patrioci swojej ojczyzny, wyznający zapisane w Konstytucji FR demokratyczne wartości, uważamy za niedopuszczalną i zgubną dla naszego kraju oraz jego narodu dokonywaną przez kierownictwo polityczne zbrodniczą agresję w stosunku do sąsiedniego, suwerennego państwa" - głosi rezolucja.
Zażądano w niej m.in. "położenia kresu agresywnej awanturze - wycofania z terytorium Ukrainy rosyjskich wojsk, a także zaprzestania propagandowego, materialnego i wojskowego wspierania separatystów na południowym wschodzie Ukrainy".
W dokumencie zażądano również przeprowadzenia śledztwa w sprawie przymuszania przez władze Rosji rosyjskich wojskowych do udziału w działaniach bojowych w Donbasie oraz uchylenia kontrsankcji wprowadzonych przez Moskwę w odwecie za sankcje krajów zachodnich, zastosowane przeciwko Rosji z powodu jej agresywnej polityki wobec Ukrainy.
W rezolucji sformułowano też żądanie zaprzestania wojny handlowej i wojny gazowej przeciwko Ukrainie.
"Jesteśmy przekonani, że wszyscy organizatorzy wojny na Ukrainie powinni odpowiedzieć za swoje zbrodnie tak przed narodowym, jak i międzynarodowym sądem" - głosi dokument.
Z inicjatywą przyjęcia rezolucji wystąpili znani opozycyjni politycy, obrońcy praw człowieka, aktywiści niezależnych organizacji pozarządowych, naukowcy i dziennikarze, m.in. były premier Michaił Kasjanow, były wicepremier Borys Niemcow, przywódczyni Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa, ekolożka Jewgienija Czyrikowa, historyk Andriej Zubow, ekonomista Siergiej Aleksaszenko, socjolog Georgij Satarow oraz publicyści Jewgienij Kisielow, Aleksandr Podrabinek i Wiktor Szenderowicz.
- Możemy i musimy zatrzymać bratobójczą wojnę na wschodzie Ukrainy. Trzy tysiące zabitych Rosjan i Ukraińców. To straszna cena dla naszych narodów. Dość tego. Dość kłamstw i narzucania nienawiści. Trzeba powstrzymać partię wojny - oświadczył Niemcow przed manifestacją.
Kontrmanifestacja
Akcję przeciwników wojny na Ukrainie kilkakrotnie próbowało zakłócić kilkudziesięciu stronników Noworosji, jak w Rosji nazywane są samozwańcze Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa. Skandowali oni hasła poparcia dla Putina i separatystów w Donbasie. Wyrywali również uczestnikom manifestacji flagi Ukrainy.
Można było zauważyć młodych ludzi z flagami separatystycznych regionów Ukrainy, a także z plakatem - "Marsz pokoju - marszem zdrajców".
Nie tylko w Moskwie
Większość uczestników demonstracji twierdzi, że bierze udział w "marszu pokoju", aby pokazać światu, że nie wszyscy Rosjanie są tacy jak rosyjskie władze. - Wprowadzać wojsko i zaprowadzać porządek na czyimś terytorium nie przystoi, ale nasi politycy nie wiedzą co to znaczy - twierdzą demonstranci.
Podobne demonstracje zorganizowano również w kilku innych miastach. W Petersburgu przeciwnicy wojskowej agresji zebrali się w pobliżu Cerkwi Kazańskiej. Wykrzykiwali hasła: "To nie nasza wojna", "Ukraino - przepraszamy" i "Dość propagandy". Jak informują rosyjskie media, kilkunastu uczestników demonstracji zatrzymała policja. W Nowosybirsku "marsz pokoju" przerwała policja. Z fotografii zamieszczonych w internecie wynika, że stróże prawa odbierali uczestnikom demonstracji flagi w barwach Ukrainy.