Marsz narodowców w Katowicach. "Katowice miastem nacjonalizmu"
Katowice. Na Placu Miarki w sobotę 18 lipca odbyła się demonstracja "Katowice miastem nacjonalizmu". Jak zwraca uwagę "Dziennik Zachodni", narodowcy manifestowali swoje poglądy wbrew woli mieszkańców i władz miasta, które już zapowiedziały skierowanie sprawy do sądu.
W sobotę 18 lipca w Katowicach odbywa się marsz narodowców pod hasłem "Katowice miastem nacjonalizmu". Wydarzenie zorganizowane było przez Nacjonalistyczny Górny Śląsk.
"W ostatnich miesiącach na ulicach Katowic odbywają się wyłącznie lewackie spędy, w których ciągle te same osoby manifestując (mamy nadzieję, że nie za darmo) czy to przepraszając za rasizm w Ameryce czy to walcząc o prawa czteroliterkowców. Tymczasem działalność narodowa ustaje w całej Polsce, w tym także w naszym regionie. Coraz więcej młodych ogłupionych Netflixem i zachodnią antykulturą angażuje się w lewicową aktywność. Najwyższy czas to zmienić i pokazać, że Katowice są miastem nacjonalizmu" - napisali organizatorzy wydarzenia na Facebooku.
Jak podkreśla "Dziennik Zachodni", zgromadzenie zostało zgłoszone w urzędzie zgodnie z prawem i spełniało wymagania. W związku z tym nie można było go zakazać.
W tym samym czasie zorganizowano również spotkanie "Katowice przeciw nienawiści! Mówimy NIE nacjonalizmowi". Uczestnicy tej demonstracji zebrali się niedaleko, bo na Placu Sejmu Śląskiego. Wydarzenie organizowane jest przez Młodzi Razem i Przedwiośnie.
"Liberalne dziewczynki chcą zabronić nam manifestować. Nie ma w tym nic dziwnego. Podczas gdy my chcemy Polski wolnej od wpływów obcych ambasad i korporacji, liberalna lewica jest tylko długim ramieniem systemu" - napisał Nacjonalistyczny Górny Śląsk o wydarzeniu.
- Należy podkreślić, że Katowice to miasto otwarte na dialog i dyskusję - w mieście odbywa się wiele demonstracji i marszów, m.in. Marsz dla Klimatu, Parada Równości, Marsz Autonomii Śląska. Każdy ma prawo manifestować swoje poglądy, o ile nie są one sprzeczne z prawem i nie naruszają praw innych osób. Jednocześnie samo manifestowanie musi odbywać się w sposób niezagrażający bezpieczeństwu mieszkańców Katowic i ich mieniu - powiedziała lokalnym mediom Ewa Lipka, rzecznik katowickiego Urzędu Miasta.