Mariusz Kamiński zabiera głos w sprawie Julii Przyłębskiej: nieprawdziwe informacje
Minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński odniósł się do doniesień "Gazety Wyborczej" w sprawie prezes Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej i jej zastępcy Mariusza Muszyńskiego. Oświadczył, że są one oparte na "nieprawdziwych informacjach".
"Oświadczam, że Prezes Trybunału Konstytucyjnego Pani Julia Przyłębska nie jest i nie była funkcjonariuszem, ani tajnym współpracownikiem Agencji Wywiadu, ani innych służb specjalnych" - napisał minister w oświadczeniu przekazanym PAP przez jego rzecznika prasowego.
"Tekst opublikowany w 'Gazecie Wyborczej' oparty jest na nieprawdziwych informacjach" - dodał Kamiński.
"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że prezes TK Julia Przyłębska oraz wiceprezes TK Mariusz Muszyński są "prowadzeni przez służby i zostali ulokowani w TK, by podporządkować go interesom władzy". Według gazety, Trybunałem Konstytucyjnym "kierują były oficer służb i jego współpracownica". "Według dwóch relacji ludzi wywiadu, Mariusz Muszyński w trakcie pracy w konsulacie w Berlinie złożył wniosek o przekwalifikowanie Julii Przyłębskiej na 'osobowe źródło informacji'" - podała "GW".
"GW" pisze także o mężu prezes TK - ambasadorze Andrzeju Przyłębskim, który według dziennika w 1979 r. " zgodził się na współpracę z SB, jako student, bo bał się, że nie dostanie paszportu; potem nie wywiązywał się z zadań i bezpieka relacje zamknęła", następnie "został zwerbowany jako specjalista-kontakt operacyjny" na początku lat 90. przez UOP.
Zobacz także: Przyłębska o decyzji IPN w sprawie jej męża: To uczciwy człowiek
"O wciągnięciu małżeństwa Przyłębskich do sieci współpracowników wywiadu dowiedzieliśmy się od kilku informatorów związanych ze służbami. Twardych dowodów opartych na dokumentach nie jesteśmy w stanie przedstawić. (...) Ale są dowody pośrednie" - napisał dziennik.
Sama Przyłębska w piątek oświadczyła, że informacje "GW" są całkowicie nieprawdziwe. - Nie ma sytuacji, żeby służby specjalne przejmowały wymiar sprawiedliwości - podkreśliła.
W sierpniu IPN zdecydował, że nie skieruje do sądu sprawy oświadczenia lustracyjnego ambasadora Polski w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego, tym samym oczyszczając go z zarzutu kłamstwa lustracyjnego - zatajenia związków z SB. Przyłębski podpisał zobowiązanie do współpracy, ale Instytut uznał, że nie współpracował on ze służbami PRL-u.