Specsłużby w TK? Przyłębska odpiera oskarżenia: jestem zbulwersowana
Prezes TK Julia Przyłębska dementuje informacje podane przez "Gazetę Wyborczą". Dziennik napisał, że Przyłębska i sędzia Mariusz Muszyński zostali ulokowani w TK przez służby specjalne, aby podporządkować go władzy. - Jestem zbulwersowana ciągłymi próbami dyskredytowania Trybunału Konstytucyjnego, co ma się przełożyć na jego złą pracę - krytykowała.
20.10.2017 | aktual.: 20.10.2017 13:18
"Gazeta Wyborcza" napisała w piątek, że prezes TK Julia Przyłębska oraz wiceprezes TK Mariusz Muszyński są "prowadzeni przez służby i zostali ulokowani w TK, by podporządkować go interesom władzy". Według gazety, Trybunałem Konstytucyjnym "kierują były oficer służb i jego współpracownica". Jak podaje "GW", mąż Przyłębskiej, ambasador RP w Berlinie Andrzej Przyłębski był tajnym współpracownikiem Służb Bezpieczeństwa, miał też współpracować z Urzędem Ochrony Państwa.
Informacje gazety już zdementował Trybunał Konstytucyjny, a teraz głos zabrała jego prezes. W rozmowie z portalem wPolityce.pl Julia Przyłębska podkreślała, że informacje zawarte w artykule są nieprawdziwe. - Uważam, że artykuł ten wpisuje się w ciąg szkalujących Trybunał Konstytucyjny działań różnych mediów, który uniemożliwia spokojną, wyważoną pracę TK - mówiła.
- Nie ma sytuacji, żeby służby specjalne przejmowały wymiar sprawiedliwości. Jestem zbulwersowana ciągłymi próbami dyskredytowania Trybunału Konstytucyjnego, co ma się przełożyć na jego złą pracę. Uspokajam. Tego nie ma. Te wszystkie nagonki w żaden sposób nie wpływają na jakość mojej pracy i pracy moich kolegów. Chcę wszystkich uspokoić, że wzbudzają one co najwyżej niesmak, a nie zdenerwowanie - powiedziała prezes TK.
Przyłębska podkreślała, że nigdy nie było żadnej osoby, która w jakimkolwiek stopniu by ją nadzorowała.
- Również mój mąż złożył oświadczenie. Takie zdarzenia nie miały miejsca, nie wiem, jakie osoby miały nas nadzorować. Jeśli "Gazeta Wyborcza" dotarła do jakichś dokumentów, to powinna te dokumenty ujawnić. Jeśli nie, to w ogóle nie miała prawa o czymś takim pisać, ponieważ jest to już pomówienie - podkreśliła.
- Tam nawet nie cytuje się nikogo. Nie wiemy skąd pochodzą nawet ustne informacje. Myślę, że cała ta narracja powstała w głowie dziennikarza i oczekuje on naszej reakcji. A ona jest stanowcza i jednoznaczna. Są to nieprawdziwe fakty. Trybunał Konstytucyjny pracuje i takimi pomówieniami się nie przejmuje. Nieprawdą jest, że operacja służb specjalnych doprowadziła do przejęcia Trybunału Konstytucyjnego - zaznaczyła Przyłębska.
Mazurek: to bzdura
Sprawę komentowała wcześniej także rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek. "Gazeta Wyborcza" nie jest dla nas żadną wyrocznią" - stwierdziła. Podkreśliła, że to co napisała gazeta "nie ma nic wspólnego z prawdą".
Rzecznik PiS powiedziała, że rozmawiała na ten temat z ludźmi, którzy znają Przyłębską. - Powiedzieli, że to jest bzdura - oświadczyła.
Źródło: wPolityce.pl, PAP