Mariusz Grendowicz zgarnia 60 tys. zł miesięcznie - co robi?
Taka praca to marzenie każdego Polaka. Nie wiadomo dokładnie, czym ma się zajmować powołany przez premiera Donalda Tuska (56 l.) dziwny twór – Polskie Inwestycje Rozwojowe. Ale za to pewna jak w banku jest gigantyczna pensja prezesa tej spółki. Mariusz Grendowicz (53 l.) zgarnia 60 tys. zł miesięcznie. Przez pierwsze miesiące brał kasę praktycznie za nic, bo nie miał nawet biura.
Grendowicza na prezesa wybrano wiosną. Przez pierwsze miesiące pracował praktycznie bez umowy, bo aż cztery miesiące targował się o wynagrodzenie. Miał za to służbową limuzynę i sekretarkę. W końcu minister skarbu zgodził się na 60 tys. zł miesięcznie! No tak, przecież mamy kryzys...
W dodatku pensja prezesa ma jeszcze rosnąć w kolejnych latach. Mariusz Grendowicz o pieniądzach nie chce mówić, zasłania się tajemnicą kontraktu.
– Spółka będzie przygotowywać raporty roczne w standardach zbliżonych do giełdowych. I wtedy będzie można przeczytać o wynagrodzeniach całego zarządu – mówi tylko specjalista od inwestowania naszych pieniędzy na... nasze ryzyko.
Nie wiadomo, ile zarabiają członkowie zarządu. Spółka jednak zamiast zatrudniać pracowników, najpierw poszukała sobie szefów. W zarządzie jest ich już ośmioro. A czym mają się zajmować? To też jest niejasne.
– Polskie Inwestycje Rozwojowe nie będą zwykłą firmą jakich w Krajowym Rejestrze Sądowym wiele. Ma do spełnienia cel, którego realizacja ma za zadanie przynieść korzyści dla następnych pokoleń – zapowiedziało Ministerstwo Skarbu, niestety opłacane z podatków bieżącego pokolenia...
Efekt? Prezes Grendowicz „pracuje” już w spółce pół roku. A jakie ma osiągnięcia? Logo zaprojektowane przez artystę z Akademii Sztuk Pięknych. To dopiero jest sztuka!
Polecamy w internetowym wydaniu Fakt.pl: Córka Wałęsy wyszła za bezbożnika!