Marian Kowalski: chcę realnej władzy, jak w Stanach Zjednoczonych
Kandydat Ruchu Narodowego na prezydenta RP Marian Kowalski powiedział, że jest zwolennikiem wprowadzenia w Polsce systemu prezydenckiego. - Chcę realnej władzy, jak w Stanach Zjednoczonych - mówił. Kowalskiemu udało się zebrać 100 tys. podpisów.
14.03.2015 | aktual.: 14.03.2015 17:33
Kowalski na konwencji wyborczej w Lublinie skrytykował obecny system władzy w Polsce, który jego zdaniem prowadzi do ciągłych sporów między premierem i prezydentem, nawet jeśli pochodzą z tej samej opcji. - Jest paraliż państwa, nawet w warunkach pokoju. Proces legislacyjny trwa miesiącami, nawet latami. Co będzie, gdy Polska będzie naprawdę zagrożona? Kto wtedy będzie rządził? - pytał.
Zapowiedział "koniec wojen na górze". - Koniec mieszania kompetencji, partiokracji, pozoru demokracji, w której pięciu czy sześciu prezesów partii układa listy wyborcze i tak naprawdę w zgodzie i porozumieniu kierują tą całą pseudodemokracją. Koniec. To ludzie mają decydować, kto zasiada w sejmie i rządzie - mówił.
Według Kowalskiego w Polsce powinien "obowiązywać prymat interesu narodowego". - Praca najpierw dla Polaków. Nie może być tak, że ktokolwiek przyjedzie z jakiegokolwiek kraju, natychmiast jest otaczany opieką socjalną, o jakiej Polakom się nie śniło. Ziemia i handel muszą pozostać w polskich rękach - kontynuował.
Zapowiedział, ze będzie bronił interesów pracowników korporacji, w których - jego zdaniem - płaci się najmniej, a żąda najwięcej. - Nigdy nie pozwolę na to, żeby Polacy, tu pracując u obcych, nie mieli dni wolnych, świąt, urlopów i żeby zarabiali grosze. Nie tak miało być w kraju, który buduje się na etosie największego związku zawodowego, Solidarności - mówił.
- Musimy doprowadzić do sytuacji, żeby Polacy mogli zarabiać godne pieniądze, a nie napychać kieszenie finansistom, oszustom i ludziom, którzy korzystają z układów politycznych - dodał Kowalski.
Prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki, przedstawiając kandydata, powiedział, że startuje on w wyborach pod hasłem "Silny człowiek na trudne czasy". Winnicki porównał obecną sytuację Polski do "dryfującego okrętu, bez kapitana i steru, na którym wybuchł pożar". Podkreślił, że to Kowalski w takiej sytuacji jest najlepszym kandydatem na prezydenta. - Rzeczpospolita potrzebuje silnej prezydentury, realnego przywódcy - podkreślił.
Podczas briefingu Winnicki powiedział dziennikarzom, że konwencja w Lublinie, rodzinnym mieście Kowalskiego, rozpoczyna jego kampanię. Poinformował, że partia zebrała już wymagane 100 tys. podpisów poparcia kandydata, ale zbieranie głosów wciąż trwa.
Zapytany o źródła i wysokość finansowania kampanii prezydenckiej odpowiedział, że budżet kampanii w tej chwili zamyka się kwotą kilkudziesięciu tysięcy złotych i w całości jest oparty o dobrowolne wpłaty darczyńców na konto komitetu wyborczego Kowalskiego. - To taki wdowi grosz, wpłaty po 50, 20, 100 zł najczęściej - powiedział.