Marian Banaś o kontroli w Orlenie. Wyjawił, kiedy poznamy raport
- Na podstawie danych, które uzyskaliśmy z Ministerstwa Aktywów Państwowych i Ministerstwa Środowiska, wynika, że takie zaniżenie miało miejsce. Ale do Orlenu nie zostaliśmy wpuszczeni. Dopiero po tym będziemy mogli stwierdzić, jak do tego doszło - powiedział Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli, mówiąc o stratach, jakie miał ponieść Skarb Państwa na sprzedaży przez Orlen części Lotosu. Poinformował też, że pełny raport NIK zostanie przedstawiony 5 lutego.
Marian Banaś był we wtorek gościem Bogdana Rymanowskiego w programie "Gość Wydarzeń" w Polsat News. Pytany był nie tylko o sprawę fuzji Orlenu z Lotosem i prawdopodobnego zaniżenia wartości tej drugiej spółki, ale także o wyniki kontroli dotyczące Funduszu Sprawiedliwości.
Stwierdził, że "gdyby wszystkie pieniądze były wydawane właściwie", nie byłoby po tej kontroli wniosków do prokuratury. - 250 mln zł zostało wydanych niezgodnie z prawem ze środków dla poszkodowanych w wyniku przestępstw - podkreślił.
Banaś poinformował, że NIK przewiduje kolejną kontrolę w Funduszu Sprawiedliwości. - Zobaczymy jak będzie to wyglądało - stwierdził.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Złoty spadochron do Brukseli? Komentuje posadę Koteckiej-Ziobro
Prezes NIK poinformował też, że odbyła się kontrola związana z zakupem i remontem budynku Prokuratury Krajowej. - Mamy w tej sprawie poważne ustalenia, że doszło do poważnej niegospodarności. Przeznaczono 15 mln na remont, a później okazało się, że kosztowało to prawie 80 mln zł - stwierdził i dodał, że prawdopodobnie w tej sprawie zostanie złożone zawiadomienie do prokuratury.
- Jesteśmy też po kontroli zakupów respiratorów i maseczek w czasie pandemii. Niegospodarność może wynosić nawet pół miliarda - poinformował Banaś, mówiąc o wynikach kontroli Izby w tej sprawie. Dodał, że one tez zostaną wkrótce zaprezentowane opinii publicznej.
"Służby miały w tym swój interes"
Banaś był także pytany o wyemitowane przed wyborami w TVP Info nagranie jego rozmowy z mec. Markiem Chmajem. - Nagrywanie prezesa NIK jest przestępstwem. Zgłosiłem w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury - odparł szef NIK. - Uważam, że służby musiały mieć w tym swój interes, jeżeli coś takiego zostało zrobione to tylko za ich pomocą. Chodzi o służby specjalne - podkreślił.
- To była decyzja polityczna, mająca na celu skompromitowanie NIK, żeby podważyć wiarygodność jej kontroli - tłumaczył Banaś. - Dowodem była obstrukcja pani marszałek Witek, która blokowała powołanie kandydatów do kolegium. Nie mogły się ukazać raporty, bo były zastrzeżenia od podmiotów - dodał.
- To była prywatna rozmowa i nie będę tego komentował, bezprawna, a ci, którzy to zrobili, powinni ponieść konsekwencje - przekonywał Banaś. Zapewnił też, że mec. Chmaj nie był jego pośrednikiem w kontaktach z Donaldem Tuskiem.