Mocne uderzenie w resort Ziobry. Druzgocące wyniki kontroli NIK ws. Funduszu Sprawiedliwości
Najwyższa Izba Kontroli uderza w resort Zbigniewa Ziobry. Są wyniki kontroli dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości, a w ślad za tym prawie 10 zawiadomień, w tym pięć dotyczących podejrzenia popełnienia przestępstwa.
30.09.2021 11:16
- Opinia publiczna dowie się, jak naprawdę wyglądało wydatkowanie środków, które są w Funduszu Sprawiedliwości. Zostały ustalone liczne nieprawidłowości - zapowiedział w poniedziałek Marian Banaś.
Przypomnijmy, że wątpliwości dotyczące sposobu wydawania pieniędzy z funduszu NIK zgłaszała jeszcze ze czasów prezesury Krzysztofa Kwiatkowskiego. Jak wówczas wskazywano, środki miały trafiać m.in do CBA na zakup systemów informatycznych służących rzekomo do inwigilacji obywateli oraz doposażenie ochotniczych straży pożarnych. Oficjalnie natomiast Fundusz Sprawiedliwości miał być przeznaczony na pomoc ofiarom przestępstw i zapobieganie tego typu zjawiskom.
"Pierwsza tak kompleksowa kontrola"
Podczas konferencji głos zabrał m.in. dr Michał Jędrzejczyk, pełniący obowiązki dyrektora Departamentu Porządku i Bezpieczeństwa Wewnętrznego w NIK.
Wyjaśnił on, czym jest z założenia Fundusz Sprawiedliwości.
- To państwowy fundusz celowy, który oznacza, że część środków publicznych jest z budżetu państwa, czyli pieniędzy nas wszystkich. Został on przekazany w ręce ministra na konkretne cele - powiedział.
Jak mówił Jędrzejczyk, w 2017 r. nastąpiła podstawa zmiany prawnej, która spowodowała wprowadzenie nowego celu, który miał przeciwdziałać przyczynom przestępczości.
- To pojęcie od początku wzbudzało kontrowersje, ponieważ miałoby być podstawą prawną do dokonywania wielomilionowych wydatków przez ministra sprawiedliwości - powiedział.
- Mając na względzie wykryte we wcześniejszych kontrolach nieprawidłowości, a także ze względu na skalę środków - ponad 900 milionów złotych, w tym dotacje ponad 680 milionów - NIK postanowiła przeprowadzić kompleksową kontrolę funduszu - przekazał dr Jędrzejczyk.
Jak mówił dyrektor, NIK negatywnie oceniło działania ministra sprawiedliwości "w zakresie zapewnienia właściwych uwarunkowań organizacyjnych i prawnych funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości, a także sposób wykorzystania w jego dyspozycji środków publicznych".
- Gospodarka finansowa Funduszu Sprawiedliwości prowadzona była z naruszeniem podstawowych zasad finansów publicznych - powiedział.
Jak przekonywał Jędrzejczyk, "działania ministra sprawiedliwości i znacznej części organizacji, które otrzymały dotacje skutkowały niegospodarnym i niecelowym wydatkowaniem środków publicznych, a także sprzyjały powstawaniu mechanizmów korupcjogennych w przypadku osób podejmujących decyzje w zakresie rozliczania środków z Funduszu Sprawiedliwości".
250 tysięcy zł na wynajem sali, 250 tys. zł na catering
Głos podczas kontroli zabrał także koordynator kontroli Paweł Gibuła.
- Pierwszy i kluczowy wniosek to fakt, że w badanym okresie Fundusz Sprawiedliwości stracił charakter funduszu celowego. W związku z brakiem legalnej definicji przeciwdziałania przestępczości i przyjętą przez ministra praktyką bardzo szerokiego interpretowania tego terminu, z tego funduszu można finansować dowolne kategorie zadań - powiedział.
Jak wyjaśnił, "w badanym (przez NIK - red.) okresie dysponent Funduszu wkraczał w kompetencje wielu innych organów państwowych".
- Dublował wydatki ponoszone przez ministra spraw wewnętrznych, ministra edukacji, ministra zdrowia, komendanta głównego policji i inne publiczne organy, jak również wydatki pochodzące z innych funduszy celowych, a nawet innych programów rządowych - podkreślił koordynator kontroli NIK.
Wśród skontrolowanych obszarów wymienił m.in. sposób udzielania przez ministra sprawiedliwości dofinansowań.
- Oceniliśmy, że minister nie zapewnił wszystkim potencjalnym beneficjentom równoprawnego, transparentnego i opartego o obiektywne kryteria dostępu do środków publicznych - powiedział.
Gibuła wskazał także, że konkursy dla organizacji pozarządowych miały przypadkowy, uznaniowy charakter. Nie dokonywano także merytorycznej oceny, która z tych ofert była najlepsza.
- Jako niecelowe i niegospodarne oceniliśmy 13 z 16 umów dotyczących "przeciwdziałania przestępczości" - dodał.
Jedną z negatywnie ocenionych grup umów dotyczyła kampanii i inicjatyw edukacyjno-szkoleniowych.
- Te kampanie nie służyły zapobieganiu przestępstwom. Finansowano za to na przykład edukację menadżerską wybranej grupy działaczy i urzędników - przekazał.
- Druga kategoria to liczne konferencje o tematyce politycznej, społecznej, historycznej. Na przykład konferencja zorganizowana przez Fundację Wyszehradzką, gdzie analizowano perspektywy współpracy państw Międzymorza. Budżet na wynajem sali wyniósł 250 tysięcy złotych, na catering 250 tysięcy i na bankiet 200 tysięcy złotych - dodał Gibuła.
Wątpliwe wydatkowanie środków
Jak poinformował Gibuła, wątpliwości NIK wzbudziło również przeznaczenie pieniędzy z funduszu na "kwestie światopoglądowe".
- Fundacja Mamy i Taty otrzymała półtora miliona złotych na promowanie instytucji małżeństwa. Sam spot, informujący dlaczego warto spędzać życie razem, kosztował 900 tysięcy złotych - przekazał.
Koordynator kontroli dodał, że przedstawiciele Najwyższej Izby Kontroli nie widzą żadnego związku tego typu działań i inicjatyw z tematyką przeciwdziałania przestępczości.
Wspomniana fundacja miała otrzymać też ponad 3 miliony złotych na przygotowanie przyszłych małżonków do małżeństwa, na tak zwane cywilne kursy przedmałżeńskie.
Gibuła dodał, że pieniędzmi z funduszu wspierano również "projekty naukowo-badawcze". NIK nazwał te praktyki "kroplówką finansową dla wybranych podmiotów".
- Instytut Wymiaru Sprawiedliwości otrzymał 2,5 miliona złotych na badanie prześladowań chrześcijan w Polsce. Na przykład monitorowano sposób ukazywania chrześcijan w wybranych mediach, analizowano również memy internetowe, które w prześmiewczy sposób ukazywały chrześcijaństwo - powiedział Gibuła.
Jak doprecyzował koordynator, sfinansowano też analizę literatury fantastycznej, m.in. autorstwa Sapkowskiego.
Raport NIK. Są też pozytywne obserwacje
Jak poinformował Gibuła, w raporcie znalazły się też pozytywne aspekty. Wśród nich wymieniono m.in. utworzenie sieci pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem.
- Kolejny obszar to udzielanie dofinansowania innym podmiotom, takim jak ochotnicza straż pożarna, placówki opieki zdrowotnej, budowa tak zwanego "Budzika" (kliniki dla osób dorosłych w śpiączce). To cele bardzo ważne społecznie, ale w żadnej mierze niezwiązane z kwestią pokrzywdzenia przestępstwem - przyznał.
5 zawiadomień o przestępstwie
- W wyniku kontroli NIK złożyła 5 zawiadomień o popełnieniu przestępstwa, dwa zawiadomienia o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych oraz jedno zawiadomienie do prezesa urzędu ochrony danych osobowych - przekazał podczas konferencji Tomasz Sordyl z NIK.
Wszystkie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa dotyczą fundacji "Ex Bono". Dotyczą one m.in. fałszerstw materialnych, wyłudzeń dotacji i naruszenia obowiązków w zakresie prowadzenia ksiąg rachunkowych.
Przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli dodał, że informację o wynikach kontroli prezes NIK przekazał prezydentowi, premierowi, marszałkom Sejmu i Senatu i przewodniczącym odpowiednich komisji sejmowych.
Podczas konferencji poinformowano też, że prezes NIK skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności rozporządzenia w sprawie Funduszu Sprawiedliwości z Kodeksem karnym wykonawczym oraz z Konstytucją RP.
NIK pogrąża Ziobrę?
Jak dodał Sordyl, po kontroli przedstawiciele NIK sformułowali ponad 70 wniosków, które zmierzają do usunięcia nieprawidłowości. Aż 18 z nich odnosi się do ministra sprawiedliwości.
- Najistotniejszy wniosek NIK skierowany do Sejmu dotyczy zmiany Kodeksu karnego wykonawczego w taki sposób, by Fundusz Sprawiedliwości mógł skoncentrować działania na głównym celu, czyli zapewnieniu realnego wsparcia osobom pokrzywdzonym - stwierdził.
Jak przekonywał, bez tych zmian niemożliwe będzie ograniczenie skali marnotrawienia środków publicznych.
Kontrola NIK. Cimoszewicz o przeciekach
O tym, co może znaleźć się w wynikach kontroli ws. Funduszu Sprawiedliwości, powiedział wcześniej w programie "Newsroom WP" były premier Włodzimierz Cimoszewicz.
Zobacz też: Były premier o raporcie NIK
- Nie znam oczywiście raportu NIK-u i z zainteresowaniem zapoznam się z tymi ustaleniami. Jak jednak wynika ze wszystkich przecieków, dochodziło do ogromnych nieprawidłowości. Pan Ziobro czy też zastępcy działający w jego imieniu, mieli podejmować decyzje o ogromnych i nieuzasadnionych wydatkach - stwierdził.
PiS spokojny ws. raportu?
Do zapowiadanej prezentacji wyników kontroli NIK odniósł się w sierpniu minister w KPRM Michał Wójcik.
- Z dużym spokojem czekamy na opublikowanie tego raportu. Kiedy byłem jeszcze w Ministerstwie Sprawiedliwości, to kilka razy miałem okazję odnosić się do różnych zarzutów, które były stawiane ministrowi Zbigniewowi Ziobrze właśnie w kontekście Funduszu Sprawiedliwości - stwierdził na antenie TVN24. Jak przekonywał, zarzuty te były często "absurdalne". Jednym z nich miało być kupowanie kamizelek odblaskowych dzieciom.
- Taki był zarzut urzędników, którzy nas kontrolowali. Daliśmy 180 milionów złotych na Ochotnicze Straże Pożarne, na najważniejszy sprzęt ratujący życie ludzi - powiedział.