Marek Suski znowu błyszczy. Tą wpadką przebił słynną "carycę Katarzynę"
Marek Suski nie ma szczęścia do nazwisk. Po słynnej wpadce z "carycą Katarzyną" polityk PiS zaliczył kolejną wpadkę. I to dużo bardziej widowiskową. Za poprzednią wpadkę dostał nagrodę "Złote Usta", więc tegoroczna edycja jest już chyba rozstrzygnięta.
Marek Suski rozlicza kolesiostwo nie tylko w PiS (jako członek komisji ds. Misiewicza)
, ale też w państwowych spółkach. W czwartek polityk partii rządzącej prowadził posiedzenie komisji ws. firmy Lotos Kolej. Suski postanowił wytknąć jednemu z uczestników spotkania nepotyzm. Wymiana zdań, która z tego wynikła natychmiast stała się hitem internetu.
Dialog ma swoje źródło w wypowiedzi jednej z posłanek. Można ją obejrzeć na stronie Sejmu, wystarczy wybrać godz. 17:49. Parlamentarzystka pytała, czy synowa dyrektora Mirosława Łosińskiego pracuje w firmie. W tym momencie (godz. 17:49:50) wkracza przewodniczący Suski.
- Ale państwo się przyznali. I syn pan Krzysztof, i syn pan Mirosław, i synowa pracują. Ale zostawmy to, nie o to chodzi.
- Panie przewodniczący, czy mogę odpowiedzieć? Pani mnie oczerniła - włączył się dyrektor Łosiński.
- To nie jest oszczerstwo... - oponował Suski.
- Ja nie mam syna Krzysztofa, panie przewodniczący, pan po prostu zmyśla - tłumaczył Łosiński.
- A Mirosława? - drążył niestrudzenie Suski.
- A Mirosław to jestem ja. Dalej pan nie wie. Ja się nazywam Łosiński Mirosław.
- Ale można mieć syna o tym samym imieniu - bronił się Suski.
- Będzie jak z tą carycą Katarzyną - stwierdził Łosiński.
Posłowie opozycji zareagowali salwą śmiechu. Chwilę później Marek Suski zakończył posiedzenie komisji.
Marek Suski podbił sieć słynnym drążeniem tematu "carycy Katarzyny" podczas posiedzenia komisji śledczej ds. Amber Gold. Wygrał dzięki temu plebiscyt "Złote Usta" za 2016 rok. Wydaj się więc, że tegoroczna edycja jest już rozstrzygnięta.