PolitykaMarek Suski o Bartłomieju Misiewiczu: woda sodowa uderzyła mu do głowy

Marek Suski o Bartłomieju Misiewiczu: woda sodowa uderzyła mu do głowy

Marek Suski o Bartłomieju Misiewiczu: woda sodowa uderzyła mu do głowy
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Magdalena Nałęcz-Marczyk
13.04.2017 21:28, aktualizacja: 30.03.2022 11:29

Nawet jeśli ktoś ma wpływowego patrona, nie może być ponad regułami, o których mówiliśmy, że będą standardami naszego rządu; szef MON Antoni Macierewicz był troszkę zbyt tolerancyjny - powiedział Marek Suski, komentując sprawę Bartłomieja Misiewicza.

Marek Suski ocenił zachowanie Misiewicza jako "uderzenie wody sodowej do głowy". - To jest właśnie nauczka dla nas i przestroga dla wszystkich, którzy chcieliby podążyć tą drogą. To nie jest dobra droga i my nie będziemy tego tolerować - zaznaczył.

Poseł podkreślił, że co prawda PiS stawia na "młodych ludzi, chcemy dawać im szansę, natomiast pan minister w którymś momencie troszkę był zbyt tolerancyjny". - Nawet jeśli ktoś ma wpływowego patrona, to nie może być pond regułami, jakie zapowiedzieliśmy, że będą standardami naszego rządu - podkreślił w TVP Suski. Jego zdaniem grzechem Misiewicza był "brak skromności".

Niby drobne, ale poważne

Wydarzenia z udziałem Misiewicza to dla posła PiS-u "drobne rzeczy", ale jednak "łamanie standardów". - Myśmy obiecaliśmy Polakom, że będzie inaczej, słowa staramy się dotrzymać - podkreślił i powiedział, że Misiewicz "po pierwszym wyskoku" dostał ostrzeżenie, "po drugim było żądanie odejścia". - Dlatego że trafił do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a miał odejść, została powołana komisja. I ta komisja zakończyła się efektem takim, że pan Misiewicz złożył rezygnację z PiS i nie będzie pełnił żadnej funkcji w administracji publicznej, ani w spółkach skarbu państwa - zaznaczył.

- Samo w sobie to, że ktoś jest rzecznikiem prasowym MON nie jest niczym złym, w wielu ministerstwach często nawet młodsi ludzie zaczynają pracę. Przecież wiek 27 lat, jak w przypadku pana Misiewicza, to nie jest coś takiego, co jest niespotykane i niebywałe - tłumaczył Suski.

- Mogę tylko przeprosić wszystkich państwa za to, że taki przypadek miał miejsce. Ale mogę obiecać, że jeżeli coś takiego się zdarzy, to będzie równie stanowczo potraktowane - zapowiedział poseł. Jak dodał, sytuacja Bartłomieja Misiewicza ma być ostrzeżeniem na przyszłość. Poseł PiS zauważył, że komisja do zbadania stawianych Misiewiczowi zarzutów i okoliczności powoływania go na pełnione funkcje została powołana w środę, a w czwartek zakończyła prace. - To chyba szybko - dodał.

Interweniowała również premier

Poseł był pytany o wnioski, które płyną ze sprawy Misiewicza dla PiS. - Trzeba też swoim patrzeć na ręce - powiedział Suski. - Niewątpliwie szef MON Antoni Macierewicz jest politykiem z bardzo dużym doświadczeniem i wielkim autorytetem, ale to nie może być tak, że ten autorytet jest narażony na szwank i w jakimś sensie nadużyte zostało zaufanie pana ministra przez młodego człowieka - mówił.

Bartłomiej Misiewicz, jeden z najbliższych współpracowników Antoniego Macierewicza, b. rzecznik MON i b. szef jego gabinetu, zrezygnował w czwartek z członkostwa w PiS. "Całkowicie negatywnie" postawę Misiewicza oceniła partyjna komisja zajmująca się jego sprawą, w której zasiadał poseł Suski. Wocenie premier Beaty Szydło Misiewicz nie miał kompetencji,by zajmować stanowiska i funkcje, na które dotychczas był wielokrotnie powoływany.

Bezpośrednim impulsem do powołania komisji ws. Misiewicza były doniesienia prasowe, według których został zatrudniony w państwowej spółce Polska Grupa Zbrojeniowa, gdzie miałby zarabiać 50 tys. zł miesięcznie. Informacjom dotyczącym wysokości wynagrodzenia zaprzeczał rzecznik PGZ. W środę wieczoremspółka poinformowała o rozwiązaniu umowy o pracę z Misiewiczemza porozumieniem stron ze skutkiem natychmiastowym. Jak dodano, rozwiązanie umowy nastąpiło na wniosek Misiewicza, "któremu nie przysługuje odprawa"

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (78)
Zobacz także