Marek Magierowski: ustawa budżetowa wpłynęła do Kancelarii Prezydenta
Ustawa budżetowa wpłynęła do Kancelarii Prezydenta; decyzji prezydenta Andrzeja Dudy jeszcze nie ma - poinformował szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski.
12.01.2017 | aktual.: 12.01.2017 13:38
Senat nie zaproponował w środę poprawek do budżetu na 2017 rok. Uchwałę w tej sprawie poparli wszyscy obecni senatorowie PiS. Spośród 33 senatorów PO, 32 nie uczestniczyło w głosowaniu.
Sejm uchwalił budżet na 2017 r. 16 grudnia podczas posiedzenia w Sali Kolumnowej. Zgodnie z ustawą, dochody budżetu państwa wyniosą w 2017 roku ponad 325 mld zł, a wydatki - ponad 384 mld zł; maksymalny poziom deficytu nie przekroczy 59 mld 345 mln 500 tys. zł.
Budżet uchwalony legalnie
- Budżet na 2017 r. został uchwalony zgodnie z obowiązującym prawem i regulaminem Sejmu, prawem opozycji jest skierowanie go do TK - powiedział wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński (PiS).
- Budżet został przyjęty zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, zgodnie z obowiązującym regulaminem Sejmu, przy oczywistych próbach mających na celu uniemożliwienie przyjęcia tego budżetu - powiedział dziennikarzom w Sejmie Brudziński.
Lider Nowoczesnej Ryszard Petru zapowiedział skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o zbadanie, czy legalne było przyjęcie ustawy budżetowej na 2017 r. podczas obrad Sejmu na Sali Kolumnowej 16 grudnia ub. roku.
Brudziński zaznaczył, że PiS nie odbiera opozycji prawa skierowania ustawy ws. budżetu na 2017 r. do Trybunału Konstytucyjnego.
- My wcale tego prawa opozycji nie odbieramy. Natomiast zaapelowałbym o jedną rzecz - żeby na potrzeby walk frakcyjnych, w ramach własnych partii politycznych, albo walk o to, kto będzie liderem opozycji, nie wystawiać na szwank interesu Rzeczpospolitej - powiedział Brudziński.
- Mówienie o tym, że ten budżet może rodzić problemy z emisją obligacji, albo pisanie scenariuszy, że ten budżet może posłużyć za pretekst do tego, aby do Polski nie popłynęły w ramach perspektywy budżetowej na lata 2014-2020 środki unijne i czerpanie z tego satysfakcji, ogłaszanie opinii publicznej, że oto może warto rozważyć, czy ukarać, w domyśle rzekomo rząd PiS, odebraniem dotacji unijnych, jest czymś z pogranicza politycznego szaleństwa, bo nie chcę powiedzieć zdrady stanu - podkreślił Brudziński.