Marek Kotlinowski: służby specjalne działają jak państwo w państwie

Próba kontroli służb specjalnych, próba zmiany ustawy jest naprawdę potrzebna. I za późno o parę lat. Uważam, że nie może być tak, że państwem w państwie to są służby specjalne, które działają przeciwko politykom, działają w sposób, który nie podlega ocenie. To jest kryzys państwa - powiedział Marek Kotlinowski, gość "Sygnałów Dnia".

03.07.2006 | aktual.: 03.07.2006 10:56

Sygnały Dnia: Politycy rozmawiają o lustracji, o inwigilowaniu ministrów, między innymi ministra Sikorskiego, przez Wojskowe Służby Informacyjne. I Władysław Bartoszewski, były minister spraw zagranicznych, mówi tak: „Poważne państwo, a przynajmniej klasa rządząca, musi mieć kontrolę nad tym, co się w kraju dzieje, także nad działalnością służb. Wydarzenia tej rangi, co sprawa Zyty Gilowskiej, jak też materiały ujawnione przez ministra obrony narodowej Radka Sikorskiego dowodzą, że politycy nie mieli takiej kontroli, a nie wiadomo, czy ją odzyskali dziś”.

Marek Kotlinowski: - To są bardzo mądre słowa pana profesora Bartoszewskiego. Widzimy, że próba kontroli służb specjalnych, próba zmiany ustawy jest naprawdę potrzebna. I za późno o parę lat. Uważam, że nie może być tak, że państwem w państwie to są służby specjalne, które działają przeciwko politykom, działają w sposób, który nie podlega ocenie. To jest kryzys państwa. Na szczęście została zmieniona ustawa o Wojskowych Służbach Informacyjnych, na szczęście jest inna jakość w tym obszarze. I bardzo się z tego cieszę, że również Liga głosowała w tej sprawie za zmianą regulacji prawnych.

Zyta Gilowska mówi: „Jestem zrozpaczona, nie wiem, co mam dalej w mojej sprawie zrobić”. Co by pan poradził byłej wicepremier?

- Przede wszystkim chciałem poradzić panu premierowi Marcinkiewiczowi, żeby zmienił swoją decyzję. Cieszę się, że te rozmowy były prowadzone z panią profesor Zytą Gilowską. Pani profesor powinna powrócić do rządu, powinna skończyć te reformy, które rozpoczęła w Ministerstwie Finansów, powinna nadzorować prace nad budżetem, tak jak to rozpoczęła, powinna nadzorować prace nad zmianą systemu podatkowego. I myślę, że gdyby nie doszło do dymisji pani premier, rozpocząłby się proces lustracyjny i wszystkie sprawy zostałyby wyjaśnione w spokoju, w ciszy. To była przedwczesna decyzja pana premiera. Mam nadzieję, że te rozmowy dobrze się skończą. Dzisiaj ma być komunikat pani premier o jej decyzji.

Może posłowie wreszcie powinni zmienić ustawę lustracyjną? Może wreszcie trzeba pokazać wszystkie teczki i już? Nie będzie gdybań, domniemań, strachu ludzi, oskarżeń bez podstaw i tak dalej, i tak dalej. Taka zmiana ustawy lustracyjnej jest zapowiadana. Pierwsze prace w lipcu?

- To był pomysł Ligi Polskich Rodzin. Prace już się kończą w podkomisji i mam nadzieję, że rychło będzie finisz tych prac. Uważam, że jawność w tym obszarze jest konieczna. I, oczywiście, prawo każdego człowieka do obrony swojego dobrego imienia przed sądem, przed sądem powszechnym, aby jakieś dokumenty, które zostały bądź sfałszowane, bądź spreparowane w przeszłości nie ciążyły nad dniem dzisiejszym. Jawność naprawdę jest wartością bardzo ważną w polityce.

A lider PiS-u Jarosław Kaczyński mówi: „Ostrożnie z tymi teczkami, nie trzeba od razu wszystkiego odtajniać, pokazywać”. No to jak to będzie?

- Pan prezes Jarosław Kaczyński ma rację. Osoby, które pełnią funkcje publiczne odpowiadają za państwo polskie, z natury rzeczy muszą być do końca ich sprawy wyjaśnione. Natomiast obywatel, który pracuje, zajmuje się utrzymaniem rodziny, gdy przeciwko niemu były prowadzone jakieś postępowania w przeszłości, tutaj zgadzam się z panem prezesem, jeśli chodzi o udostępnienie teczek wszyscy obywatele nie muszą być objęci tym procederem. Natomiast każdy polityk, oczywiście, tak.

Ale likwidacja Sądu Lustracyjnego i urzędu Rzecznika Interesu Publicznego jest przesądzona?

- Tak, ponieważ to będzie jednak inna skala przy jawności wszystkich materiałów. Sąd Lustracyjny warszawski nie podołałby tym obciążeniom i sądy powszechne moim zdaniem też po pewnym przygotowaniu będą mogły to robić. Oczywiście, mogą korzystać również z opinii biegłych, mogą poznać procedury, jakie były stosowane w służbach specjalnych. Nie obawiam się, że sądy nie podołają. Jest to normalny proces, gdzie wnioski dowodowe będą realizowane. I każdy z nas powinien mieć szansę obrony swojego dobrego imienia.

Według sondaży Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej dwaj wicepremierzy zbierają odmienne recenzje opinii publicznej. Rozczarowanie szefem pana partii jest o wiele większe niż Andrzejem Lepperem. W przypadku Romana Giertycha przewaga rozczarowania – 49% – jest ogromna, bo za lepszego niż oczekiwano uważa go tylko 7% badanych. Dlaczego tak się dzieje? Według pana, oczywiście.

- Uważam, że szkoła to jest bardzo delikatny organizm. Pan premier Roman Giertych próbuje – bardzo moim zdaniem udatnie – zmieniać szkołę na naszych oczach. I powstała taka reakcja histeryczna tych środowisk, które rzeczywiście mają inny pogląd na etos, który powinien panować w szkole, na relacje między rodzicami, uczniami a gronem nauczycieli. Myślę, że te środowiska są bardzo krzykliwe, bardzo agresywne w kampanii przeciwko premierowi. Natomiast owoce pracy pana premiera naprawdę są dobre. Chcemy szkoły bezpiecznej, bez przemocy, bez narkotyków, szkoły, która również wychowuje, która uczy i wychowuje. I taka szkoła będzie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)