PolskaMarek Dochnal przed sądem. Grozi mu 10 lat więzienia

Marek Dochnal przed sądem. Grozi mu 10 lat więzienia

Ruszył proces Marka Dochnala i szwajcarskiego bankowca Petera V. - zwanego przez media "kasjerem lewicy" - oskarżonych w sprawie nielegalnego unikania opodatkowania ponad 20 mln dolarów przez znanego lobbystę.

Marek Dochnal przed sądem. Grozi mu 10 lat więzienia
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Gadomski

17.12.2013 | aktual.: 17.12.2013 16:12

We wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie prok. Tomasz Tadla odczytał dwa akty oskarżenia wobec pięciu w sumie osób. Do sprawy opodatkowania 20 mln dolarów dołączono bowiem inny akt oskarżenia - za unikanie zapłacenia ok. 5 mln zł podatków przez lobbystę.

Dochnal i V. nie przyznali się do winy. Lobbysta zarzucił prokuraturze sfabrykowanie sprawy. Skarżył się też na "areszt wydobywczy". - Mówiono mi, że areszt będzie uchylony, jak będę obciążał innych; odmówiłem - dodał oskarżony. Grozi mu do 10 lat więzienia; V. - do 15 lat.

W 2012 r. katowicka prokuratura apelacyjna oskarżyła Dochnala o nielegalne unikanie opodatkowania ponad 20 mln dolarów, uzyskanych za doradztwo przy prywatyzacji Polskich Hut Stali i Huty Częstochowa. W 2003 i 2004 r. w porozumieniu z inwestorem - firmą LNM Holdings - lobbował on na rzecz ich sprzedaży, za co otrzymał prowizję 20,9 mln dolarów (wówczas ok. 81 mln zł).

Według prokuratury przestępstwo polegało na tym, że wykorzystując niuanse szwajcarskiego prawa, Dochnal chciał uniknąć 60 proc. opodatkowania pieniędzy. Zamiast na konto należącej do lobbysty firmy Blue Aries Capital przekazano je na jego prywatny rachunek, dzięki czemu nie zostały opodatkowane. Zdaniem prokuratury w mechanizmie kluczowy był udział ówczesnego pracownika szwajcarskiego banku Petera V., który zaakceptował przelew, mimo że nie zgadzał się odbiorca. Prokuratura uważa, że V. miał świadomość, iż pieniądze nie powinny trafić na to konto.

Oskarżono też Krzysztofa P., pełnomocnika firmy Dochnala, który za namową pozostałych oskarżonych miał przygotować fałszywe dokumenty. Choć na fakturach odbiorcą pieniędzy była firma lobbysty, zamiast jej konta, umieszczono tam numer jego prywatnego konta. Przestępstwo nie do końca się udało, ponieważ część tych środków Dochnal przelał później na inne konta w Polsce i w innych bankach. Te pieniądze udało się opodatkować.

Odpowiadają też dwie inne osoby, w tym b. księgowa Dochnala. Wszyscy są na wolności.

Prokuratura wycofała zarzut prania brudnych pieniędzy wobec Dochnala. On sam mówił, że ten zarzut potrzebny był prokuraturze po to, aby uzyskać współpracę Szwajcarii i dostęp do akt - za co chce on pozwać władze tego kraju.

Dochnal powiedział dziennikarzom, że sprawę sfabrykowała prokuratura. Wyraził nadzieję, że "kiedyś prokuratorzy z tej sprawy zasiądą na ławie oskarżonych". Tadla nie komentował tych słów. V. nie wypowiadał się.

Sądowi Dochnal powiedział, że jest "prywatnym inwestorem" i ma akcje wartości kilku mln zł. Na "tym etapie sprawy" skorzystał z prawa do odmowy wyjaśnień. Sąd odczytywał jego wyjaśnienia ze śledztwa, co będzie kontynuowane 14 stycznia 2014 r.

W listopadzie br. sąd odmówił umorzenia procesu. Chciała tego obrona, powołując się na zasadę, że warunkiem sądzenia kogokolwiek jest karalność danego czynu i w kraju, gdzie został popełniony i tam, gdzie trwa proces. W Szwajcarii czyn zarzucany V. nie jest przestępstwem, jak w Polsce - dowodziła obrona. Argumentowała, że tamtejszy bank nie wdrożył postępowania wobec V.; nie było też żadnego śledztwa. Przeciw umorzeniu był prok. Tadla. - Prokuratura szwajcarska nie wykonałaby polskiego wniosku o pomoc prawną, gdyby nie zachodziła sytuacja podwójnej karalności - oświadczył.

Sędzia Izabela Szumniak uznała, że wymóg podwójnej karalności jest spełniony.

Z końcem 2014 r. przedawnia się karalność sprawy podatków. Prok. Tadla liczy na szybkie tempo procesu.

Prawomocnie już zakończono proces Dochnala za korupcję. Skazano go na 3 lata i 6 miesięcy więzienia oraz 450 tys. zł grzywny. Prokuratura zarzuciła mu wręczenie w 2004 r. ówczesnemu posłowi SLD Andrzejowi Pęczakowi korzyści majątkowych i osobistych na łączną kwotę ponad 800 tys. zł w zamian za informacje o prywatyzacji przedsiębiorstw.

Dochnal spędził niemal cztery lata w areszcie. Europejski Trybunał Praw Człowieka przyznał mu za to 8,8 tys. euro odszkodowania. Uznano, że może budzić wątpliwości, czy "rzeczywistym celem pozbawienia wolności nie było uzyskanie dalszych zeznań w sprawach wrażliwych politycznie".

Media wiele razy pisały o domniemanych związkach Dochnala i V. ze sprawą rzekomych szwajcarskich kont polityków lewicy. Według "Gazety Wyborczej" katowicka prokuratura badała konta, majątki i przepływy finansowe około tysiąca znanych osób kojarzonych m.in. z lewicą.

V. w latach 70. nazywał się Piotr Filipowski vel Filipczyński. Jako 17-latek zamordował 75-letnią kobietę w celach rabunkowych. Skazano go na 25 lat więzienia. W 1983 r. wyjechał do Szwajcarii. Według prasy miał być zwerbowany przez służby specjalne PRL, które umożliwiły mu wyjazd. Podjął pracę w bankach szwajcarskich. W 1998 r. Polska uruchomiła procedurę ekstradycyjną. V. został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany Polsce w celu odbycia reszty kary. Trafił do aresztu; jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie; ułaskawił go prezydent Aleksander Kwaśniewski. W 1999 r. V. wrócił do Szwajcarii. Śledztwo w sprawie jego ułaskawienia umorzono.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)