Marek Borowski: Cimoszewicz postawił znaki zapytania
Włodzimierz Cimoszewicz startując w tych wyborach i organizując pewne zaplecze postawił parę znaków zapytania. Mianowicie na lewicy powstał pewien problem polegający na tym, że SLD jako wiodące ugrupowanie spowodowało, że w Polsce rozpleniło się coś w rodzaju raka, raka korupcji, para nepotyzmu, raka upartyjniania państwa - powiedział kandydat na prezydenta Marek Borowski (SdPl)w audycji "Poranek w radiu TOK FM".
25.07.2005 | aktual.: 25.07.2005 13:39
Janina Paradowska: W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" jest artykuł pani Jolanty Banach, która mówi: "Włodek nie zdradzi, nie zdradzi układu prezydenckiego, nie zdradzi układów biznesowo - polityczno - towarzyskich SLD w pałacu. To jest człowiek, który nie potrafi nic zrobić, tylko pogadać." Czy pan uważa, że to jest taka przyjemna wypowiedź o Włodzimierzu Cimoszewiczu? To nie jest walka z Włodzimierzem Cimoszewiczem?
Marek Borowski: Jak sama pani powiedziała jest to wypowiedź Jolanty Banach.
Janina Paradowska: No ale to jest wiceprzewodnicząca pana partii.
Marek Borowski: Zgadza się. Otóż ja nie ukrywam, że Włodzimierz Cimoszewicz startując w tych wyborach i organizując pewne zaplecze, czy też dopuszczając pewne zaplecze postawił też parę znaków zapytania. Być może te znaki zapytania znikną, ale one rzeczywiście pojawiły się. Mianowicie na lewicy powstał jednak pewien problem polegający na tym, że SLD jako wiodące ugrupowanie spowodowało, że w Polsce rozpleniło się coś w rodzaju raka, raka korupcji, para nepotyzmu, raka upartyjniania państwa. Ta choroba rozpoczęła się oczywiście wcześniej. Rozliczenia za ten okres w SLD nie było i nie ma w dalszym ciągu.
Janina Paradowska: Ale czy tu jest mowa o pałacu? Ja rozumiem, że siedliskiem tych towarzysko - biznesowo - politycznych układów jest Aleksander Kwaśniewski i jego pałac prezydencki, tak?
Marek Borowski: Ja myślę, że zacytowała pani jeden fragment, trzeba przeczytać cały ten artykuł.
Janina Paradowska: Nie, chciałam pana zapytać, bo wiem, że pan bywał w pałacu co to jest ten dwór? Chciałabym się tego wreszcie dowiedzieć.
Marek Borowski: Ja jestem mniej zorientowany w tego rodzaju określeniach.
Janina Paradowska: Czyli pani Banach bywa częściej?
Marek Borowski: Trudno mi powiedzieć. W każdym razie ze spraw, które się ostatnio toczyły między innymi przed komisjami śledczymi wiemy, że niekiedy zaangażowanie niektórych urzędników prezydenckich wykraczało poza standard, tak bym to określił.
Janina Paradowska: Których?
Marek Borowski: Niektórych.
Janina Paradowska: Ale których? No bo ja chciałabym wreszcie zidentyfikować ten dwór!
Marek Borowski: Proszę pani, nie próbujmy w tej chwili identyfikować tego dworu. To jest pewne odczucie. Generalnie rzecz biorąc w takich sprawach jak afera Rywina, jak sprawa Orlenu przewijają się urzędnicy prezydenccy, którzy wykraczali poza standardy, których można było po nich oczekiwać, jako od urzędników prezydenckich. To wszystko w tej sprawie.
Janina Paradowska: Od tego się powinien Włodzimierz Cimoszewicz odciąć, bo pan się już odciął, tak?
Marek Borowski: Ja myślę, że dobrze by było jasno powiedzieć, jakie były przyczyny tego raka, który zaczął toczyć polskie życie publiczne i w jaki sposób się od tego uwolnić.
Janina Paradowska: A pan uważa, że Włodzimierz Cimoszewicz jest symbolem tego raka? Tak zaczynam to, o czym rozmawiamy rozumieć.
Marek Borowski: Cimoszewicz w żadnym razie nie jest symbolem tego raka, trzeba to jasno powiedzieć. Natomiast jak na razie ucieka od jasnego określenia tych przyczyn i sposobu naprawy tego stanu rzeczy, choć mógłby to zrobić.
Janina Paradowska: Jeśli mnie pamięć nie myli to razem pisaliście deklarację "Dość złudzeń", prawda?
Marek Borowski: No właśnie, właśnie. Razem pisaliśmy i potem nastąpiło jednak pewne rozejście się. Ja uznałem, że trzeba aktywnie przeciwdziałać temu stanowi rzeczy. Włodzimierz Cimoszewicz odsunął się trochę na bok, zajął się po prostu innymi sprawami. Myślę, że trochę szkoda, że jego autorytet i jego sposób postrzegania polityki, w czym rzeczywiście jesteśmy podobni, mógłby być tutaj bardzo pomocny. Być może jeszcze to zrobi, bo kampania jest przed nami. Włodzimierz Cimoszewicz jak na razie nie przedstawia swojego programu, na pewno to zrobi i mam nadzieję, że odniesie się także do tych spraw.
Janina Paradowska: To znaczy teraz ma się odciąć od Olejniczaka, tak? No, bo to też pani Banach postuluje.
Marek Borowski: Nie, proszę pani. Pani trzyma w ręku gazetę i...
Janina Paradowska: Nie, trzymam też wywiad: "Niech się Cimoszewicz odetnie od SLD". Czyli SLD to jest dzisiaj Wojciech Olejniczak.
Marek Borowski: Jeżeli się chce być dzisiaj kandydatem ponad partyjnym... Ja mogę powiedzieć, że na przykład pani Staręga-Piasek z Partii Demokratycznej o tym samym pisała, wniosła dokładnie ten sam postulat. Ja myślę, że jeżeli chce być kandydatem ponad partyjnym to oczywiście łatwiej by było poprzeć takiego kandydata, gdyby tę swoją ponad partyjność wyraźnie podkreślił. Tym bardziej, że w swoim czasie stwierdził, że właściwie nawet nie ma legitymacji SLD.
Janina Paradowska: Pytam o to dlatego, że właśnie pan mówi o tej walce z prawicą, a ja gromadząc wycinki prasowe do naszej rozmowy znalazłam wyłącznie wycinki o Włodzimierzu Cimoszewiczu i walce z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Ale jak rozumiem ta walka zostanie jakoś zakończona? Czy w dalszym ciągu państwo będziecie wzywać Cimoszewicza od kogo ma się odciąć, żeby był w porządku?
Marek Borowski: Proszę nie mówić państwo, bo pani się opiera w tej chwili tylko i wyłącznie na wywiadach i na opiniach Jolanty Banach.
Janina Paradowska: To samo mówi pani Sierakowska.
Marek Borowski: Jeżeli te osoby to mówią to znaczy, że tak czują. Ja bym proponował tego nie lekceważyć. Natomiast, jeśli o mnie chodzi to nie znajdzie pani takich wypowiedzi. Jako kandydat na prezydenta nie widzę powodu, żeby tłuc się tutaj po lewej stronie. To co chciałbym powiedzieć Włodzimierzowi Cimoszewiczowi, mogę mu powiedzieć osobiście. Natomiast rzeczywiście głównym celem musi być to, żeby Polsce ten nowy prezydent nadał takie oblicze, które nie będzie oznaczało jakiegoś radykalnego zwrotu i utraty szans, jakie przed Polską stoją.
Janina Paradowska: Mówiąc o kandydatach prawicowych, z którymi chce pan walczyć to, o kim pan przede wszystkim myśli?
Marek Borowski: Cóż tych kandydatów jest oczywiście paru, ale taki najbardziej spójny program o charakterze radykalnym prezentuje niewątpliwie Lech Kaczyński, zresztą też kandydat z największymi szansami na zwycięstwo. Kiedy ja mówię o tej polaryzacji, która jest niebezpieczna to chcę powiedzieć, że my musimy jednak wyciągać wnioski z przeszłości. Dzisiaj po tych doświadczeniach rządów AWS i rządów SLD, właściwie takich czyściochów to już nie ma. W tej sytuacji my jesteśmy skazani jednak na dialog. Jeżeli zaczniemy się dzielić na gruncie historycznym, jak to proponuje po części Lech Kaczyński, to znaczy pokolenie Armii Krajowej i pokolenie postkomunistyczne; czy też na gruncie teczek, czy po prostu na gruncie czysto osobistym, gdzie będą dwa wielkie bloki, które się będą zwalczać za wszelką cenę to, to będzie nieszczęście. Stąd też ja w swej kampanii prezydenckiej oczywiście stawiając jasno swoje poglądy, bo je mam i ich nie ukrywam, jednocześnie uważam, że powinniśmy tę debatę przesunąć zdecydowanie w
kierunku merytorycznym. Jak naprawić państwo? Konkretne mechanizmy powinny zostać zastosowane. W jaki sposób zmniejszać istniejące napięcia społeczne? Jak rozwiązywać problemy materialne? I wreszcie co ma być siłą napędową Polski na najbliższe kilkanaście lat, nie na rok, dwa, trzy? Ja uważam, że nowoczesna edukacja na miarę XXI wieku. Ja we tych wszystkich sprawach przedstawiam bardzo konkretny program i uważam, że gdyby się udało debatę skierować na te tory, gdyby kandydaci na prezydenta zaczęli o tym rozmawiać, to wówczas ostrość tego konfliktu zmalałaby. On by był oczywiście, bo musi być konflikt polityczny, ale nasza uwaga przesunęłaby się na zupełnie inne obszary i w przyszłość.
Janina Paradowska: Ale te tematy o których pan mówi są tematami na kampanie parlamentarną, nie prezydencką.
Marek Borowski: Ależ w żadnym razie, one są i na parlamentarną i na prezydencką.
Janina Paradowska: No wie pan, kandydat na prezydenta obiecujący mieszkania, czy zmniejszanie bezrobocia to nie jest poważny kandydat.
Marek Borowski: Nie, oczywiście, że nie. Natomiast kandydat na prezydenta, może mówić, że te sprawy będą w centrum jego zainteresowań. A co to znaczy? Przecież prezydent ma takie możliwości jak inicjatywa ustawodawcza, ma takie możliwości jak słowo, do tej pory niedoceniane. Chodzi mi tu o orędzie, o wystąpienia telewizyjne, zabieranie głosu w różnych sprawach. Ja uważam, że prezydent w Polsce przy tych uprawnieniach, które ma, a to nie są uprawnienia prezydenta amerykańskiego, czy francuskiego, ale przy tych uprawnieniach, biorąc pod uwagę, że jest wybierany większością głosów wszystkich obywateli, ma duży powiedziałbym tytuł moralny do zabierania głosu w różnych sprawach, w tym także w sprawach, w których nie ma bezpośredniego wpływu polegającego na tym, że coś uchwali, coś zdecyduje i tak będzie.