Marek Biernacki: nie wierzę w samobójstwo "Baraniny"

(RadioZet)

08.05.2003 | aktual.: 08.05.2003 11:55

Obraz
© (RadioZet)

Panie Ministrze, nie wierzy pan w to, że „Baranina” popełnił samobójstwo. Dlaczego? Trudno uwierzyć w samobójstwo człowieka, który jest podejrzewany o wielokrotne morderstwa, człowieka który jest w konstrukcji osobą bardzo twardą, zdecydowaną, który miał ambicje kreować cały świat przestępczości zorganizowanej w Polsce. Nie wierzę też w to dlatego, że w tej sprawie mamy już drugie samobójstwo. Kryminalistyka, jako nauka ciągle rozwijająca się, ma pewne zasady i jedna z nich mówi, że w kryminalistyce nie ma przypadków. Ale mówi pan w tej chwili o samobójstwie Tadeusza M., czyli Saszy - to się stało w więzieniu polskim. Pamiętam, że pan wtedy powiedział, że być może Sasza byłby bezpieczniejszy w Wiedniu. Tak, przyznaję, bardzo się pomyliłem. Zakładałem, że właśnie Jeremiasz B. w więzieniu austriackim będzie w jakiś sposób bezpieczniejszy - oczywiście bezpieczniejszy w cudzysłowie - i nie będzie mógł wpływać na działanie świata przestępczego w Polsce, no i zostanie należycie ukarany i osądzony w więzieniu
austriackim i przez austriacki wymiar sprawiedliwości. Myliłem się, moje spojrzenie było w jakiś sposób naiwne. Tak, ale okazuje się, że Jeremiasz B. mógł wpływać na świat przestępczy, miał komórki, próbował nakłaniać świadków do fałszywych zeznań, nie był bezpieczny w więzieniu austriackim, miał w celi pasek. Czy według pana austriacka służba więzienna nie popełniła błędu? W przypadku Jeremiasza B. jest szereg dosyć interesujących wątków. Jedna konstatacja jest bardzo istotna: przestępczość zorganizowana, ten świat przestępczej mafii nie zna granic - nie tylko granic politycznych, ale granic państwowych. To jest przypadek potwierdzający tą zasadę. Z drugiej strony to, że Jeremiasz B. po nieudanej próbie samobójstwa miesiąc temu - czy jak on sam mówił: próbie zabójstwa - nadal dysponuje paskiem, to musi budzić wątpliwości z naszego, polskiego punktu widzenia. Nie znam dokładnie regulacji austriackiej służby więziennej, wymiaru sprawiedliwości austriackiego, ale to musi budzić wątpliwości i to znaczące. Tak,
ale z kolei austriacki wymiar sprawiedliwości odpowiada, że gdyby chciał się powiesić, to mógłby się również powiesić na kablu od telewizora. Tak, takie tłumaczenie często spotyka się przy tego typu zdarzeniach. Chcę wyraźnie podkreślić, że uważam, iż tego typu przestępca nie targa się na swoje życie jeszcze przed ogłoszeniem wyroku. Adam Romer, obrońca „Baraniny”, powiedział w „Gazecie Wyborczej”: „Mogę tylko potwierdzić, że w piątek, za moim pośrednictwem, mój klient złożył doniesienie do prokuratury na sześciu byłych i obecnych pracowników austriackiego MSW i policji. Zarzuca im między innymi korupcję, fabrykowanie fałszywych dokumentów, usuwanie niewygodnych dowodów”. Tak, w tej sprawie oprócz wątku polskiego jest bardzo silny wątek austriacki, korupcji policji austriackiej. Tu na przykładzie Jeremiasza B., jak często mówiłem, mamy przykład polskiego przestępcy, który korumpuje nie tylko w Polsce aparat ścigania, próbuje korumpować aparat ścigania, ale też korumpuje aparat ścigania na Zachodzie, w
państwach Unii Europejskiej, czy jeszcze w innych państwach. Tu jest szereg tych wątków, dlatego śmierć Jeremiasza B. musi budzić wątpliwości. Ja chcę powiedzieć wyraźnie, że po prostu nie wierzę w samobójstwo Jeremiasza B. w takim momencie. Komu mogło zależeć najbardziej na jego śmierci, kto na tym zyskał? Odkładając na bok sprawy austriackie i powiązania ze służbami specjalnymi czy formacją służb specjalnych w ramach policji austriackiej, która zwalczała przestępczość zorganizowaną, a zwłaszcza przestępczość mafijną, rosyjską, bo najprawdopodobniej takowym agentem był właśnie Jeremiasz B., na pewno zadowoleni są jego wszyscy współpracownicy i pomagierzy. Pomagierzy szeroko rozumianego świata biznesu, świata polityki, o których media piszą, o których policja ma wiedzę operacyjną, a wiedza ta w tym wypadku może po raz kolejny nie zostać przełożona na materiał dowodowy i będziemy ciągle obracać się tylko w domniemaniach. A może było tak, że ktoś zaszantażował „Baraninę”. On był twardzielem, ale mógł go ktoś
zaszantażować, że jeżeli nie popełni samobójstwa, jeżeli będzie mówił - bo przecież on próbował też wsypywać swoich kolegów gangsterów, i to czynił skutecznie - to zemszczą się na jego rodzinie. Tak, zgadza się, ten wątek jest bardzo istotny. Orwell w swojej znakomitej powieści „Rok 1984”, właśnie pisze, że każdy człowiek ma tę swoją klatkę na szczury, którą można go złamać. Nawet złamany może zostać tak twardy przestępca, tak twardy bandyta, jakim był Jeremiasz B. Pani redaktor poruszyła bardzo istotny wątek, Jeremiasz B. w świecie przestępczym uchodził za przywódcę charyzmatycznego, ale - co ciekawe - ta charyzma nie kolidowała w jego wypadku z tym, że nie był zbyt lojalny w stosunku do swoich współpracowników. Nieraz donosił na swoich współpracowników, podkomendnych. Zresztą w stosunku do nich był bardzo brutalny i zdecydowany w działaniach. A jak się mogą potoczyć losy „Inki”? Popełnił samobójstwo i wykonawca i zleceniodawca. Na pewno „Inka” się strasznie boi. Ona cały czas w tym postępowaniu, w tym
procesie bała się i ten strach był widoczny od początku całej sprawy zabójstwa nieszczęsnego ministra Jacka Dębskiego. Ten strach po jej zatrzymaniu był cały czas widoczny. Bała się wyjść na wolność, bo wiedziała, że na wolności może ją spotkać śmierć. Tak, ale czy śmierć „Baraniny” może jej ułatwić mówienie i ułatwić mówienie tym, którzy będą świadkami w tej całej historii? Z jednej strony wydaje mi się, że dla niej jedyną szansą w aktualnej sytuacji jest właśnie pójście na bardzo szeroką współpracę z wymiarem sprawiedliwości. W jej sytuacji jest to jedyne rozwiązanie, jedyna - przy jej zasobie wiedzy - gwarancja jakiegoś poczucia bezpieczeństwa, ale też w subiektywnej sytuacji... A czy pan wie, dlaczego Jacek Dębski miał pieniądze i skąd miał pieniądze, i co go tak naprawdę łączyło z Baraniną? Tutaj mamy drugi wątek sprawy. Drugi wątek sprawy bardzo ponury, ale bardzo znaczący. Ponieważ jest to chyba taki pierwszy klasyczny przypadek, kiedy znaczącej klasy polityk, polityk bardzo popularny w Polsce -
przypominam o tej jego słynnej wojnie futbolowej, której już nie pamiętamy, ale dzięki której najprawdopodobniej Polska grała w finałach mistrzostwach świata w Korei - był blisko związany z Jeremiaszem B., z jednym z najbardziej okrutnych, brutalnych gangsterów, morderców, z osobą, która w pewnym momencie uzurpowała sobie nawet bycie ojcem chrzestnym polskiego świata przestępczego. To wszystko odbywało się, między innymi, pod pana skrzydłami, bo był pan wtedy ministrem spraw wewnętrznych i nic pan nie wiedział. Akurat ja wtedy zostawałem ministrem spraw wewnętrznych. Zostawał pan. Tak jest. Centralne Biuro Śledcze zostało powołane akurat pół roku po moim przyjściu do resortu i muszę przyznać, że właśnie to była sprawa bardzo znacząca i bardzo istotna, że udało się powołać to Centralne Biuro Śledcze, które okazało się świetnym instrumentem. Ale nie odpowiedział mi pan na pytanie, skąd brał pieniądze Dębski. Czy to wiadomo? Toczy się postępowanie, toczyło się śledztwo. Mam nadzieję, że sprawa Jeremiasza B. i
sprawa zabójstwa Jacka Dębskiego nie zostanie zamknięta w tym momencie, tylko będzie się toczyła dalej w sposób dynamiczny i te wątki zostaną wyjaśnione. Wiem, że materiał, może trudno powiedzieć, że dowodowy, ale operacyjny w tej sprawie jest bardzo szeroki, należy systematycznie go badać. Ten materiał jest. A czy jest taka możliwość, że generał Papała zginął na zlecenie „Baraniny”? Tutaj już nie mogę się wypowiadać. Mogę to tylko potwierdzić, że za moich czasów akurat osoba, Cyngiel, wykonawca tej zbrodni był znany. Dla mnie, jak odchodziłem z resortu, brakowało mi jednoznacznego motywu zbrodni generała Papały. Podkreślam: nie wiem, jak sprawa się toczy. Było szereg wątków, które rozpatrywano, ale nie chcę na ten temat się wypowiadać, ponieważ to może już tylko zaszkodzić tak kruchemu śledztwu, które jednak idzie powoli do przodu. Jest domniemany zabójca generała Papały, Ryszard B., ale okazuje się, że prawdopodobnie przebywał w tym czasie na Podbeskidziu. Ten materiał, informacje na temat, że właśnie pan
Ryszard B. był zabójcą generała Papały były uzyskane za „moich czasów”. Jestem przekonany, że ten materiał, który był materiałem operacyjnym, ale jest już wzmocniony materiałami dowodowymi, został jeszcze bardziej potwierdzony teraz, dlatego też przedstawiono mu ten akt oskarżenia. Chciałbym tylko przypomnieć, że było to jedno z tych trzech głośnych zobowiązań, których się podjąłem, i go nie zrealizowałem - mając możliwość medialnego przedstawienia tej sytuacji, ratowania się w jakiś sposób, może polityczny, uznałem, że dla dobra śledztwa nie mogę tego robić. Mam nadzieję, że ta sprawa zostanie rozwiązana. A czy zostanie rozwiązana bez Edwarda M.? Już na to pytanie odpowiedzieć nie mogę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)