Marek Belka: nie jestem tylko rządem prezydenckim

(RadioZet)

18.05.2004 | aktual.: 18.05.2004 11:35

Obraz

Gościem Radia Zet jest prof. Marek Belka, premier, zdymisjonowany, ale premier. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Panie premierze, jak Pan odpowie na wypowiedź Andrzeja Celińskiego, jednego z liderów Socjaldemokracji Polskiej, który proponuje, żeby jesienią poddał się Pan ocenie parlamentarnej? Rzeczywiście taka propozycja padła, padła już na spotkaniu, które miałem z klubem Socjaldemokracji. Szczerze mówiąc, nie wiem. To jest propozycja interesująca, bo ona idzie w kierunku propozycji, którą sformułowałem, dlatego że ona nie wyklucza sytuacji, w której rząd trwa i pracuje do wiosny. Pod warunkiem oczywiście, że część parlamentu Pana poprze jesienią. Dostanie Pan wotum zaufania. Jest to propozycja trochę nietypowa, dlatego że to by oznaczało, że wiemy co się będzie działo na jesieni, jakie różnego rodzaju problemy wystąpią, jakie konflikty. Co tu dużo mówić, to jest taka propozycja, która mówi: dobrze popieramy cię rządzie, ale jak będziemy chcieli, to cię na jesieni odwołamy. No i jest Pan w
stanie podpisać się pod propozycją, żeby Socjaldemokracja Panu uwierzyła, i żeby głosowała za Panem? Jeszcze nie rozmawiałem z panem marszałkiem Borowskim, ani z panem posłem Celińskim. Nie chcę w tej chwili odpowiadać jasno: tak albo nie. To jest propozycja, która stanowi krok naprzód, w kierunku tego, co proponuję. Natomiast chciałabym lepiej zrozumieć tę propozycje. Unikam odpowiedzi jednoznacznej. Rozumiem. Prezydent, z kolei, proponuje, żeby Pan skrócił swoją kadencję premierowską, jeżeli Pan zostanie premierem, i żeby wybory odbyły się w lutym. To dobra propozycja? To są wszystko poszukiwania kompromisów. Czy to jest dobry kompromis? Na pewno jest to krok w kierunku znów tej wiosny, można powiedzieć, jeśli parlament przedyskutuje, ale nie przyjmie budżetu, to wtedy nieunikniony jest taki scenariusz lutowy czy marcowy. No nie, ale prezydent już teraz z góry zapowiada, że luty, to byłby bardzo dobry termin wyborów. Markowi Belce to odpowiada czy nie? Także nie chciałbym się do tego jednoznacznie odnieść.
W tej chwili trochę mam czas na obserwowanie tych propozycji. Muszę zapytać chyba czy jest Pan mężczyzną... Na to będzie mógł Pan jednoznacznie odpowiedzieć. Tak. Na to pytanie odpowiem jednoznacznie. A wracając do tych terminów? To nie jest tak, że muszę się odnosić do każdej propozycji. Propozycja prezydenta, to nie jest każda. W końcu jest Pan rządem prezydenckim, z propozycji prezydenta. Jestem. Jestem jednak także rządem swoim, że tak się wyrażę. Jestem premierem swoim i ten rząd ma swój program. Nie przesadzajmy z tą prezydenckością czy partyjnością, apartyjnością, technicznością, fachowością. Wymyślił Pana prezydent. Nie może się Pan odciąć od prezydenta. Skoro prezydent proponuje Panu luty, to co Pan odpowiada? To słucham dalej i czekam, jakie będą następne propozycje. Następna propozycja jest Unii Pracy, która powiada, że się nie upiera się już przy Marku Belce. Tak powiedział wiceprzewodniczący Unii Pracy, wczoraj dla Polskiej Agencji Prasowej. No właśnie. O co chodzi? To jest kolejny dowód, żebym
nie próbował ustosunkowywać się i komentować każdą z tych propozycji. Jest taka gorączka w tej chwili. Przez dwa tygodnie będziemy żyli w takiej gorączce, kiedy Sejm będzie próbował coś wyemitować z siebie. Ale jako premier, może Pan odpowiedzieć. To jest dobry skład rządu, czyli nie dopuści Pan do tego, żeby dołożono Panu jakichś facetów, na przykład z PSL–u, albo kobiet? Jest jakiś program, który zaprezentowałem w expose, jest skład i to po stronie Sejmu jest piłka. Ale po Pana stronie też. Jeżeli słyszę, że sekretarz generalny Marek Dyduch nie wyklucza, że wicepremierem w Pana rządzie mógłby być Janusz Wojciechowski, to zastanawiam się co na to Marek Belka. Czy Marek Belka stworzy jakieś stanowisko dla Janusza Wojciechowskiego, czy stworzy ministerstwa dla ludzi z PSL–u... Na szczęście PSL powiedział „nie”. Tak? Nie wiem czy na szczęście. SLD powiedział „nie”. SLD nie powiedziało jeszcze „nie”, to PSL mówi. Nie SLD. Wpuściła mnie Pani w takim razie. PSL powiedziało „nie”. Myślę, że na tym etapie dyskusji
parlamentarnej, moje wypowiedzi mogą skomplikować tylko te dyskusje, te debaty sejmowe. Najbardziej zręcznie i najbardziej wiarygodnie i najlepiej dla przyszłości tego rządu będzie, kiedy będę się powstrzymywał od tych komentarzy. Czy ma Pan już nowe expose czy wygłosi Pan stare? To jest interesujące pytanie. Ma Pan już jakiegoś gotowca? Nie sądzę, żeby można było mówić o wygłoszeniu przeze mnie nowego expose. Myślę, że co najwyżej powinienem wygłosić jakiś komentarz, pewne uzupełnienie, które będzie dotyczyło sytuacji politycznej, która się wytworzy. Jaka sytuacja polityczna może się wytworzyć przez te kilka tygodni? Parlament ma 10 dni, żeby kogoś znaleźć. O ile wiem, prezydent nie musi zaprzysięgać z powrotem tego rządu natychmiast. Czyli uzupełni Pan swoje expose? Nie. Proszę nie traktować tego zbyt lekko. Myślę, że co najwyżej będzie to komentarz, pewnego rodzaju uzupełnienie polityczne, ale programowe raczej nie. Czy nie brzydzi się Pan FKP, który może Pana poprzeć nie poprzeć, ale jego ludzie są w
Pana zdymisjonowanym rządzie... Czy już ich nie ma, bo się pogubiłam? Widzę, że nasza rozmowa zaczyna nabierać charakteru, takiego dialogu kabaretowego. Trudno jest zdymisjonować ludzi w zdymisjonowanym rządzie. Skonsultowałem tę sprawę z panem przewodniczącym Janikiem, bo w końcu on reprezentuje SLD, które podpisało razem z Unią Pracy porozumienie swego czasu z FKP. Zadałem mu pytanie czy w takiej sytuacji, po ostatnim głosowaniu, należałoby dokonać pewnych zmian kadrowych. Prosił mnie, żebym poczekał w tej sprawie. I Panu nie przeszkadza, że ci ludzie są w Pana zdymisjonowanym rządzie? (westchnięcie) Wszystko dla większości? Nie. Mogę poczekać kilka dni. Wszystko dla większości, nawet jak Pan patrzy na Mariusza Łapińskiego? Wszystko. Na szczęście Mariusz Łapiński w moim rządzie nie jest. Ale jest w grupie, która ewentualnie ma Pana popierać i z tej grupy wywodzą się ludzie, którzy są w Pana rządzie. ...która to grupa od wypowiedzi pana Mariusza Łapińskiego się odcięła. Ale nie wszyscy, bo Roman Jagieliński
jeszcze się nie za bardzo odciął właściwie. A może Pan powiedzieć tak szczerze, kto w poprzednim rządzie, rządzie Leszka Millera szukał na Pana haka? Nie wiem. Nie wie Pan? No, ale mogę przypuszczać, że skoro tym się zajmuje były minister zdrowia, to może wtedy, jako urzędujący minister zdrowia też się tym zajmował. Nie wiem. Nie pytał Pan premiera wtedy? Nie, naprawdę nie. Mam takiego rodzaju charakter, że staram się nie dopuszczać i zaśmiecać sobie głowy takimi rzeczami. Ale wtedy wiedział Pan, że jest wokół Pana taka sytuacja. W związku z tym poszedłem. Ale skąd się Pan dowiedział, że ktoś szuka na Pana haka? Między innymi od pana Siemiątkowskiego, po linii formalnej. I wystarczyło. I nie miał Pan pretensji do premiera Leszka Millera, że nie uciął tego wszystkiego, i że nie odciął się od całej sytuacji? Wie Pani, nie wydawało się, żeby był w to zaangażowany. A kto był zaangażowany? No właśnie nie wiem. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był premier Marek Belka.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)