Marek Balicki: © PAP | Albert Zawada

Marek Balicki po reportażu WP: Ten system nie gwarantuje bezpieczeństwa pacjentom

- Oddziały detoksykacyjne i te, które przyjmują pacjentów psychiatrycznych w stanach nagłych, powinny być natychmiast przeniesione ze szpitali psychiatrycznych bez odpowiedniego zaplecza - mówi Wirtualnej Polsce były minister zdrowia, Marek Balicki. Jego zdaniem obecny system jest źle zaprojektowany i zagraża pacjentom, a ostatni reportaż Wirtualnej Polski o śmierci 32-letniej kobiety w szpitalu w Tworkach jest tego ilustracją.

W środę Wirtualna Polska opublikowała reportaż "Umierała w pasach. Lekarze z Tworek z zarzutami". Opisaliśmy historię Beaty, która w sierpniu 2023 r. trafiła do szpitala psychiatrycznego w Tworkach z alkoholowym zespołem odstawiennym. Kobieta halucynowała, nie było z nią logicznego kontaktu. Przypięto ją pasami, by nie stanowiła zagrożenia dla siebie i innych. Lekarze zlecili badania krwi i moczu, których jednak nie wykonano. Po niespełna dwóch dobach kobieta przestała oddychać. Reanimacja się nie powiodła.

Prokuratura postawiła dwóm lekarzom z Tworek zarzuty narażenia pacjentki na utratę życia lub zdrowia. Śledztwo trwa.

Personel szpitala od lat alarmował dyrekcję i ministerstwo, że ze względu na sytuację kadrową w trakcie dyżurów pacjenci są w niebezpieczeństwie. We wrześniu w Wirtualnej Polsce ukazał się reportaż "Granica została przekroczona. Lekarze ze szpitala psychiatrycznego z Tworek przerywają milczenie". Młodzi lekarze wskazywali na brak odpowiedniego sprzętu, możliwości konsultacji ze specjalistami innych dziedzin medycyny. Twierdzili, że wielu tragedii można by uniknąć, gdyby nie bałagan organizacyjny.

Alarmujące dane. "Ponad 20 dzieci na dobę"

Michał Janczura i Dariusz Faron, Wirtualna Polska: Jak to możliwe, żeby przez dwa dni pacjentce przypiętej pasami, w majaczeniu spowodowanym odstawieniem alkoholu, nie wykonać podstawowych badań diagnostycznych?

Marek Balicki, były minister zdrowia, członek rady do spraw zdrowia psychicznego przy ministrze zdrowia, psychiatra: Nie chcę oceniać sprawy, którą panowie opisali, zaczekajmy na ostateczne ustalenia prokuratury. Nie mam jednak wątpliwości, że pacjent powinien mieć wykonane badania diagnostyczne wtedy, gdy są potrzebne. Nieważne, czy jest unieruchomiony w ramach przymusu bezpośredniego, czy w innej sytuacji. Unieruchomienie i zaburzenia świadomości powodują jednak, że na personelu medycznym i na placówce spoczywa szczególna odpowiedzialność.

Gdy słyszy pan o takich sytuacjach, myśli przede wszystkim o odpowiedzialności personelu czy organizacji pracy całego szpitala? We wrześniu w głośnym reportażu Wirtualnej Polski lekarze alarmowali, że standard opieki w placówce naraża pacjentów na niebezpieczeństwo.

Podkreślę jeszcze raz: zaczekajmy na wyniki śledztwa. Ale nawet zakładając, że ze strony personelu wszystko było w porządku, trzeba postawić pytanie, czy szpital psychiatryczny, który nie ma zaplecza w postaci oddziałów somatycznych, całodobowej diagnostyki laboratoryjnej, diagnostyki obrazowej, jest właściwym miejscem do hospitalizowana pacjentów w trybie nagłym. Zwłaszcza pacjentów z zespołami abstynencyjnymi.

Majaczenie to szczególnie ciężka postać takiego zespołu. Dotyczy pacjentów, którzy są ciężko schorowani fizycznie. Są wyniszczeni długotrwałym spożywaniem alkoholu i najczęściej obciążeni wieloma chorobami współistniejącymi. Systemowo patrząc, oddziały detoksykacyjne powinny być więc zlokalizowane w szpitalach wielospecjalistycznych, gdzie konsultacja specjalisty jest udzielana, kiedy tylko zachodzi potrzeba. To samo dotyczy wykonania pilnych badań laboratoryjnych i obrazowych. Powinny być możliwe do wykonania niezwłocznie, czyli na miejscu w tym szpitalu, w którym pacjent jest hospitalizowany. Obecna rzeczywistość to stan odziedziczony jeszcze po PRL-u i niewiele się w tym zakresie zmieniło.

To jak powinno to wyglądać?

Hospitalizacje psychiatryczne w trybie nagłym i detoksykacja powinny być wykonywane w szpitalach wielospecjalistycznych. Oczywiście na oddziałach detoksykacyjnych lub psychiatrycznych. Natomiast w szpitalu psychiatrycznym monospecjalistycznym powinny być oddziały terapeutyczne dla pacjentów w stanie stabilnym w zakresie zdrowia somatycznego. Pacjent opuszcza oddział detoksykacyjny, ma ustawione leczenie, jeśli tego wymaga, a często tak jest. Wtedy może trafić do szpitala psychiatrycznego na terapię w warunkach całodobowych, jeśli to oczywiście przewiduje jego plan leczenia.

Co powinno się znajdować w szpitalu, żeby pacjenci z majaczeniem czy z zespołem odstawiennym, przywożeni w trybie nagłym, byli odpowiednio zabezpieczeni?

W Narodowym Programie Ochrony Zdrowia Psychicznego opracowanym jeszcze w 2010 roku, a potem w 2020 r. projekcie standardu organizacyjnego, który przygotowaliśmy, tworząc pilotaż Centrów Zdrowia Psychicznego, napisaliśmy, że oddziały psychiatryczne "ostroprzyjęciowe", powinny być zlokalizowane w szpitalu, który ma oddział anestezjologii i intensywnej terapii, chirurgię ogólną, oddział internistyczny, laboratorium, diagnostykę obrazową. Czyli to, co jest w każdym szpitalu powiatowym. Oddział, w którym przyjmuje się pacjentów psychiatrycznych w stanie nagłym, powinien być zlokalizowany w takim szpitalu z tych samych powodów, co oddział detoksykacyjny.

Jak rozumiemy, ci pacjenci teoretycznie są na tyle zagrożeni, że trzeba być gotowym, by natychmiast udzielić im pomocy.

Tak. To są przyjęcia w trybie nagłym z wieloma znakami zapytania. Mogą wymagać natychmiastowego zabezpieczenia somatycznego. Tak jak to zresztą wynika z dramatycznego reportażu, który opublikowaliście.

Zatem dlaczego dzisiaj oddziały detoksykacji są umiejscowione najczęściej w szpitalach psychiatrycznych monospecjalistycznych, gdzie nie ma odpowiedniego zaplecza?

Program z 2010 roku, o którym mówiłem, zakładał, że oddziały ostroprzyjęciowe mają się znajdować w szpitalach wielospecjalistycznych. Trzeba zadać pytanie, kiedy przystąpimy do rzeczywistej realizacji tego programu, bo on wskazuje cele i określa, co trzeba zrobić. Realizacja wymaga jednak wprowadzenia odpowiednich zmian w ustawodawstwie i aktów wykonawczych. Światełkiem w tunelu jest to, że być może teraz, za czasów obecnej pani minister, nastąpi finalizacja tych prac. Za dwa tygodnie mamy kolejne posiedzenie rady, na którym ma być kontynuacja dyskusji na temat finalizacji zmian w systemie opieki psychiatrycznej.

Od lekarzy słyszymy, że notorycznie przywożą im pacjentów z dwoma, a nawet trzema promilami. I w wielu sytuacjach oni nie mają jak im pomóc ze względu na brak sprzętu czy możliwości konsultacji ze specjalistą.

Upojenie alkoholowe jest częstym zjawiskiem i stosunkowo rzadko stwarza zagrożenie życia. Choć trzeba dodać, że rocznie ok. 1,5 tysiąca osób ginie rocznie z powodu zatruć alkoholem. Natomiast majaczenie alkoholowe, które wystąpiło u bohaterki reportażu Wirtualnej Polski, jest ciężką chorobą. Śmiertelność, według różnych źródeł, wynosi od 2 do 4 procent przy założeniu, że prawidłowo postępowano z takim pacjentem. To patologia mózgu z zaburzeniami świadomości, a towarzyszą jej zaburzenia wielonarządowe. Wymaga często szerszej pomocy, niż jest w stanie zaoferować oddział ogólnopsychiatryczny. Z waszego reportażu wynika, że współistniały ciężkie schorzenia - mowa o podejrzeniu marskości wątroby, krwawienia z żylaków przełyku, co jest stanem zagrażającym życiu. W takich sytuacjach lekarze psychiatrzy mogą stawać na głowie, a i tak nie są w stanie zapewnić tego, co może zapewnić wieloprofilowy szpital.

Pytanie, w jakim stopniu system realizuje dziś prawa pacjenta z zaburzeniem psychicznym, który jednocześnie cierpi na inne choroby. Czy to będzie pacjent przyjmowany z powodu schizofrenii, czy z powodu majaczenia - nie ma znaczenia. Jedno i drugie to zaburzenie psychiczne, które często wiąże się też z chorobami somatycznymi i wymaga hospitalizacji w szpitalu zapewniającym różne świadczenia. Utrzymywanie tego stanu rzeczy, który mamy, jest utrzymywaniem błędu systemowego.

Lekarze mówią, że to patologia, ale dyrekcje szpitali nie są już tak skore do krytyki obecnego stanu rzeczy. Nie słyszymy protestów z ich strony. Jaki interes przemawia za tym, żeby oddziały detoksykacyjne czy ostropojęciowe funkcjonowały w tego typu placówkach?

Dotknęliście jednej z najistotniejszych kwestii dotyczącej zmian w opiece psychiatrycznej. Zadaniem dyrektora szpitala psychiatrycznego jest rozwijać placówkę, rozszerzać portfolio swoich usług. Zwiększać budżet, zapewniać przychody. Hospitalizacje na oddziałach detoksykacyjnych są lepiej płatne niż na oddziałach ogólnopsychiatrycznych, więc z punktu widzenia dyrektorów szpitali psychiatrycznych jest zrozumiałe, że nie chcieliby ograniczać swojego działania.

Tyle że system opieki zdrowotnej ma zapewnić to, co najlepsze dla pacjenta. Dlatego potrzeba odpowiedniej decyzji politycznej, by zmienić rolę szpitali psychiatrycznych w systemie, a pacjentom oferować bezpieczne warunki leczenia. Dlatego też trzeba dać szpitalom możliwość zmiany profilu usług.

Czyli szpitalom opłaca się, aby ten stan rzeczy został utrzymany?

Myślę, że opłaca się prowadzić te oddziały.

Ale, jak wnioskujemy, nie opłaca się ich odpowiednio wyposażyć?

Zakładam, że wszystkie oddziały spełniają wymagania określone w rozporządzeniu koszykowym. Problem w tym, że te wymagania są bardzo małe. Nie określają, że musi być zapewniona na miejscu całodobowa diagnostyka i natychmiastowe konsultacje. Wymagania są więc nieadekwatne do problemów zdrowotnych, jakimi te oddziały mają się zajmować.

Czyli "na papierze" normy są spełnione, a lekarze rozkładają ręce, mówiąc, że bardzo często nie mają żadnych narzędzi, by pomóc pacjentowi. I że system źle działa.

Powiedziałbym nawet mocniej. Bo stwierdzenie "system źle działa" oznacza, że ten system został dobrze zaprojektowany, tylko jakiś czynnik ludzki czy brak środków powoduje problemy. Tu mamy sytuację, że system jest po prostu źle skonstruowany, w sposób nieprzystający do współczesnych wymagań i możliwości. I te systemowe błędy trzeba naprawić. Dobrze, że cytujecie w tym kontekście lekarzy, bo to jest najlepsza ilustracja problemu.

Często słyszymy od młodych lekarzy z różnych stron Polski: boimy się, że przez złą organizację pracy szpitala psychiatrycznego, prędzej czy później spotkamy się z prokuratorem. Gdy dojdzie do jakiejś tragedii, nie bada się odpowiedzialności dyrekcji?

Jeśli lekarz wykonuje swój zawód z należytą starannością, działa etycznie, wypełnia wszystkie obowiązki, to nie jest jego odpowiedzialność, tylko odpowiedzialność systemu. Dziś ten system nie gwarantuje bezpieczeństwa pacjentom. I to trzeba szybko zmienić.

Dariusz Faron i Michał Janczura, dziennikarze Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Jak zagłosuje PiS ws. weta Nawrockiego? Terlecki zdradza
Jak zagłosuje PiS ws. weta Nawrockiego? Terlecki zdradza
Umowa na 2 mld dolarów. Indie i Rosja finalizują ważny kontrakt
Umowa na 2 mld dolarów. Indie i Rosja finalizują ważny kontrakt
Morawiecki reaguje na ruch prokuratury. "Żałosne"
Morawiecki reaguje na ruch prokuratury. "Żałosne"
Polska potrzebuje podziemnych szpitali. Dyrektor WIM podał liczbę
Polska potrzebuje podziemnych szpitali. Dyrektor WIM podał liczbę
Poćwiartowane ciało w Słupsku. Alan G. trafi do aresztu
Poćwiartowane ciało w Słupsku. Alan G. trafi do aresztu
Odchodzi w stan spoczynku. Tak Krystynę Pawłowicz pożegnali asystenci w TK
Odchodzi w stan spoczynku. Tak Krystynę Pawłowicz pożegnali asystenci w TK
Jest podejrzany o akt dywersji na kolei. Sąd podjął decyzję
Jest podejrzany o akt dywersji na kolei. Sąd podjął decyzję
Siemoniak reaguje na słowa ludzi Nawrockiego. "Haniebne oskarżenia"
Siemoniak reaguje na słowa ludzi Nawrockiego. "Haniebne oskarżenia"
Zdradziła Ukrainę na rzecz Rosji. Była też w Polsce
Zdradziła Ukrainę na rzecz Rosji. Była też w Polsce
Zadośćuczynienia dla ofiar wojny. Jest głos z Berlina
Zadośćuczynienia dla ofiar wojny. Jest głos z Berlina
Czarne chmury nad Morawieckim i Błaszczakiem. Dokumenty w Sejmie
Czarne chmury nad Morawieckim i Błaszczakiem. Dokumenty w Sejmie
Europa reaguje. Kraje wzywają obywateli do wojska
Europa reaguje. Kraje wzywają obywateli do wojska