Marcinkiewicz: w PiS aż iskrzy od sporów
Przede wszystkim należy pogratulować obu kandydatom. Walka była wyrównana i prowadzona najbardziej fair z dotychczasowych kampanii. Warto pogratulować także nam wszystkim, bo kampania była strasznie nudna ale intensywna. Wytrzymaliśmy dwa miesiące jałowej polityki, kampanii na wizerunki i życiorysy, kampanii w niczym nie zmieniającej Polski. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, że mamy to już za sobą - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski Kazimierz Marcinkiewicz.
05.07.2010 | aktual.: 05.07.2010 14:15
Odetchnął z ulgą zapewne Jarosław Kaczyński. Osiągnął to, czego chciał. Wrócił z wielkim poparciem społecznym na arenę polityczną, odzyskał zaufanie społeczne rezygnując z wojennego języka. Jednocześnie utrzymał swoją partię, która jego odejścia, nawet na fotel głowy państwa, by nie wytrzymała. W Prawie i Sprawiedliwości aż iskrzy od sporów, podziałów i animozji. Tylko Jarosław Kaczyński jest w stanie utrzymać jedność tej partii.
Największe westchnienie ulgi słychać było jednak nie z ust Bronisława Komorowskiego, który, jak wielu zauważa, wymęczył to zwycięstwo, czy prowadzących kampanię Schetyny i Nowaka. Największą ulgę odczuwa Donald Tusk. To on zwyciężył. To on wreszcie będzie mógł swobodniej prowadzić polską politykę, bez nieustającej kontry ze strony „pałacu”. Ma swój rząd, największą i ciągle cieszącą się największym społecznym zaufaniem partie oraz wygrał wybory prezydenckie. Przed Polską stoją ogromne możliwości, ale też wielkie wyzwania.
Nasz kraj od dziesiątków lat nie miał tak dogodnej sytuacji międzynarodowej i gospodarczej. Możemy dokonać cywilizacyjnego skoku, możemy nadrobić 50 lat zapóźnienia. Możemy szybko przegonić Hiszpanię i stać się współdecydującą siłą w Europie. Mamy zdrowe podstawy gospodarki i ambitne, dobrze wykształcone młode społeczeństwo. Dotychczas mieliśmy wewnętrzne hamulce. Dziś Platforma Obywatelska otrzymała kolejny mandat do zmieniania naszego kraju.
Liderzy PO muszą jednak przemyśleć ten wynik. Jeśli Jarosław Kaczyński uzyskał poparcie prawie połowy głosujących Polaków i to trzy lata po tym, jak oddał władzę po serii afer; to jest to żółta kartka dla rządzących, to sygnał ostrzegawczy. Muszą liderzy PO raz jeszcze pokazać, że rozumieją, że władza to służba, że rządzić to ulepszać życie wokół nas. Mają władzę i mogą wreszcie dokonywać niezbędnych dla modernizacji Polski zmian. Mają półtora roku na przekonanie nas ponowne do siebie. Rozliczymy ich szybko, bo za półtora roku - w czasie wyborów parlamentarnych.
Sami też chyba powinniśmy mieć świadomość, że na dorobek Polski pracujemy wszyscy razem, że są różne rozwiązania, ale nie ma dwóch dróg dla naszego kraju, że możemy się spierać, ale nie walczyć, że możemy mieć różne zdania, ale musimy razem tworzyć i budować naszą przyszłość. Tak, jak każdy z nas mógł przekonać się, że w trakcie wyborów każdy głos jest tak samo ważny, tak nasze życie zależy od nas, od każdego z nas. I rozwój Polski też.
Kazimierz Marcinkiewicz dla Wirtualnej Polski