Marcinkiewicz poprawia oświadczenia majątkowe
Kandydat PiS na premiera Kazimierz
Marcinkiewicz złożył w Sejmie sprostowanie do swoich oświadczeń
majątkowych, w którym precyzuje informacje na temat Instytutu
Środkowoeuropejskiego.
13.10.2005 | aktual.: 14.10.2005 11:19
W latach 1999-2005 roku Marcinkiewicz był współwłaścicielem, wraz z Wiesławem Walendziekiem, tej spółki. Od 1999 do 2003 r. był członkiem zarządu Instytutu, a przez sześć miesięcy 2003 roku - prezesem zarówno zarządu spółki, jak i utworzonej przez nią fundacji.
Kandydat na premiera złożył sprostowanie, które porządkuje informacje na temat jego udziałów w Instytucie i pełnionych przez niego funkcji w tej spółce. Informacji o posiadaniu akcji spółki brakuje w dwu pierwszych oświadczeniach opublikowanych na stronach Sejmu - z 10 października 2001 r. i z 10 kwietnia 2002 r.
W oświadczeniu z 24 kwietnia 2003 roku (za rok 2002) kandydat poinformował, że posiada 50% akcji Instytutu i zasiada w jego radzie nadzorczej. Identyczna informacja zawarta jest w dokumencie z 28 kwietnia 2004 roku (za 2003 r.). W tym oświadczeniu Marcinkiewicz nie zawiadomił, że przez pół roku był prezesem zarządu Instytutu i fundacji przez Instytut założonej.
Kandydat przeprosił w sprostowaniu "za wprowadzenie w błąd przez pominięcie tych informacji". Jak zaznaczył, pominięcie tych informacji nie wynikało ze złej woli, gdyż informacje o jego działalności w Instytucie i tak były publiczne (publikacje w "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej" i "Wprost".
Marcinkiewicz napisał w sprostowaniu, że "dodatkowym usprawiedliwieniem jest fakt, że oświadczenie składane na dzień 31 grudnia 2003 roku było prawdziwe, gdyż nie był wówczas członkiem jakichkolwiek władz spółki". Kandydat przyznał, że oświadczenie za 2003 rok "nie zawierało jednak informacji o zmianach zachodzących w trakcie roku". Sprostowanie kończy Marcinkiewicz słowem "przepraszam".
O posiadaniu 50% akcji zawiadomił Marcinkiewicz w dwu ostatnich oświadczeniach zamieszczonych na stronach sejmowych (z 28 kwietnia 2005 i z 5 lipca 2005 r.) - wtedy już, jak podaje w sprostowaniu, nie zasiadał już we władzach spółki.
Kandydat na premiera poinformował, że w lipcu 2005 roku sprzedał posiadane przez siebie akcje Instytutu Wiesławowi Walendziakowi. Z tej transakcji uzyskał 50 tys. zł. Informacje na ten temat zamieścił w najnowszym oświadczeniu majątkowym z 10 października, które trafiło już do Sejmu.
Marcinkiewicz zwrócił uwagę, że Instytut Środkowoeuropejski jest spółką non-profit - działającą bez dywidendy dla właścicieli. Kandydat na premiera podkreślił, że jedyną działalnością spółki było założenie fundacji o takiej samej jak Instytut nazwie.
Instytut, jak podał w sprostowaniu Marcinkiewicz, wydaje Międzynarodowy Przegląd Polityczny, a donatorami utworzonej przez spółkę fundacji "były osoby fizyczne". Granty na wydawanie Przeglądu fundacja otrzymywała - według Marcinkiewicza - z Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej i Narodowego Banku Polskiego. Poseł podkreślił, że fundacja nigdy nie otrzymywała pieniędzy ze spółek skarbu państwa.
Tygodnik "Wprost" napisał w ostatnim numerze, że głównym sponsorem fundacji założonej przez Instytut była żona biznesmena Jana Łuczaka. Gazeta podała m.in., że Łuczak pomagał Marcinkiewiczowi, kiedy ten wraz z Wiesławem Walendziakiem i Mirosławem Styczniem współtworzył "intelektualne zaplecze partii braci Kaczyńskich, czyli Instytut Środkowoeuropejski".
"Wprost" napisał też, że biznesmen pożyczał rodzinie Marcinkiewicza "duże kwoty, a jego syna (Macieja) i brata (Arkadiusza) zatrudnił w swoich firmach". Jak pisze tygodnik, Marcinkiewicz przyznał w rozmowie z "Wprost", że dzięki pożyczce od Łuczaka w 2002 roku wraz ze swymi najbliższymi spędził zimowe ferie w szwajcarskim kurorcie Zermatt.
W oświadczeniu wydanym po publikacji artykułu we "Wprost" Marcinkiewicz napisał, że z Łuczakiem łączą go kontakty wyłącznie towarzyskie. "Nigdy od niego, ani nikogo innego (prócz rodziny) nie pożyczałem, ani nie otrzymywałem żadnych pieniędzy, ani innych dóbr materialnych" - podkreślił.