PolskaMarcin Wolski: nikt nie rodzi się łajdakiem

Marcin Wolski: nikt nie rodzi się łajdakiem

W momencie kiedy ludzkie emocje weszły w stadium wrzenia, a cały świat zdaje się ograniczać do Krakowskiego Przedmieścia postanowiłem pójść nieco w bok i zająć się problemem zła - pisze Marcin Wolski w najnowszym felietonie dla WP.PL.

Marcin Wolski: nikt nie rodzi się łajdakiem
Źródło zdjęć: © WP.PL | Przemysław Jach

Niewątpliwe dużo jest zła w naszym życiu: wokół korupcja, zdziczenie języka, wzrost siły i atrakcyjności występku. Skąd to się bierze? Najłatwiej zwalić winę na Pana Boga - skoro stworzył wszystko, to również zło. Nie jestem szczególnie biegły w teologii, ale tłumaczono mi, że zło w systemie zero jedynkowym jest po prostu brakiem dobra, co więcej, świat złożony z samych plusów, byłby światem nieruchomym. Co najważniejsze bez zła nie byłoby "wolnej woli", tego atrybutu człowieczeństwa.

I tu chyba dochodzimy do istoty sprawy. Zło naszych czasów wynika z przyzwolenia - nas, was, władzy, instytucji, autorytetów. "Od rzemyczka do koziczka" - powiada mądrość ludowa - od grzechu zaniechania do grzechu przyzwolenia.

Największe nawet problemy są z początku małe, gdyby je wtedy dopaść i wyrwać z korzeniami, nie byłoby sprawy.

Nikt nie rodzi się łapownikiem, a jednak liczba dorosłych o lepkich rękach nie wydaje się zmniejszać, mimo wymierania pokoleń zasłużonych łapówkarzy PRL.

Zresztą łapówka, podobnie jak kradzież publicznego mienia, w Polsce Ludowej nie miała charakteru tak nagannego jak w krajach o protestanckim etosie pracy. Była elementem niepisanej umowy społecznej - władza udawała że płaci, ludzie udawali że pracują, reszty dokonywał system rekompensat. Nauczyciele, lekarze zarabiali mało więc "dowody wdzięczności i wspomagania" były czymś oczywistym. Mniej oczywiste było pytanie o rozkwit tych praktyk w dobie wolnego rynku.

Ciekawe że wszelkie przejawy cwaniactwa, jeśli tylko nie dotyczyły wykorzystaniu nas bezpośrednio, były przyjmowane przez społeczeństwo z aprobatą. Zrujnowani przez twórców piramid finansowych ludzie gotowi byliby rozerwać hochsztaplerów na sztuki. Ale ci, którzy dorobili się na stadionach, autostradach, prywatyzacjach, przetargach, paliwach, najczęściej anonimowi, nie wywołują aż takich emocji.

A swoją droga jakże chętnie bym zobaczył prokuratora od "Układu zamkniętego" wywlekanego o 6 rano przez CBA, urzędników skarbówki odpowiadających własnym majątkiem za mienie zrujnowanych ludzi.

Przed laty Jan Stanisławski marzył o ministrze komunikacji jadącym miejskim zatłoczonym tramwajem, ministrze aprowizacji skazanym na stołowanie się w barze mlecznym, ministrze handlu koczującym w kolejce pod pawilonem meblowym...

Przyzwolenie na zło wynika bowiem z nieświadomości, z bezradności wobec zjawiska, z mniej lub bardziej prawdziwej kooptacji do "układu" i codziennej obserwacji bezkarności wobec zła w każdej postaci. Rzecz jasna, gdyby źli urzędnicy wypadali z karuzeli kadrowej, pieniacze i oszczercy mieli zakaz wstępu do sfery publicznej, a złodziejom nie podawano rąk... Ech, rozmarzyłem się.

A przecież zaraz powie mi jakiś obrońca praw człowieka, że kwestionuję przyrodzone prawo do bycia łajdakiem.(Oczywiście w granicach rozciągliwego prawa) Tak! Kwestionuję! Zero tolerancji!

Marcin Wolski specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
prlprzestępczośćzło
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (141)