Marcin Makowski: Sąd Najwyższy przegrał z Opener'em, a protesty z mundialem. Młodzi są gdzie indziej
Autorytety prawnicze, aktorzy, politycy, dziennikarze, światowe media, europarlamentarzyści biją na alarm: „koniec Sądu Najwyższego, armagedon państwa prawa, jądro ciemności demokracji”. Tylko gdzie są dzisiaj tłumy na ulicach, gdzie młodzi? Walczą przeciw ACTA2, siedzą na Openerze. Dziwicie się?
06.07.2018 | aktual.: 06.07.2018 13:25
Lech Wałęsa od pewnego czasu lubi sobie wyobrażać, jak na emeryturze wraca do chwały dawnych lat ”Solidarności”. Lud niesie go na rękach, a on raz jeszcze obala dławiącą Polskę dyktaturę, urządza ”marsz miliona”, a przestraszony prezes Kaczyński i prominenci PiS wyskakują w panice przez okna Parlamentu. Z czasem milion topniał, a ostatnio okazało się, że wystarczy sto tysięcy, aby plan Wałęsy mógł się spełnić. W czwartek 5 lipca pod Sądem Najwyższym nie było chyba nawet jednej dziesiątej pożądanej przez Wałęsę liczby. "Tą ilością to my się nie nawalczymy" – stwierdził rozczarowany Noblista.
Leonidas kontra Kserkses
Drugi obrazek. Wpiszcie sobie w Google Trends (takie narzędzie do sprawdzania czego ludzie szukają w sieci) hasła takie jak: ”sprawiedliwe sądy”, ”Sąd Najwyższy”, ”konstytucja”, ”państwo prawa”. A potem spróbujcie: "Mundial", "Opener", "ACTA2", "grill". Wyświetlą się ładne, kolorowe wykresy popularności. Dysproporcja będzie ogromna. Zupełnie jak pod Termopilami w pierwszym przypadku zobaczymy 300 Spartan Leonidasa, z drugiej niezmierzone zastępy Kserksesa.
Obrazek trzeci. List "Do polskiej młodzieży, licealistów, studentów, już pracujących", opublikowany na profilu facebookowym Komitetu Obrony Demokracji. "Fajnie wam się żyje w tym kraju? Nieźle, co? Skromna ‘furka’, ‘klamoty’ z butiku, nierzadko własna ‘kawalerka’, a w niej sprzęt audio-wizualny ful, zimą snowboard w Sölden, latem adventure-club w Nowej Zelandii. To się nie wzięło znikąd. Komuś to zawdzięczacie. Swoim rodzicom bądź innym współrodakom w ich wieku. Ludziom, którzy nie obarczeni luksusami, które dla was stały się niczym niezwykłym, wychodząc 30 lat temu na ulice walczyli przeciw ‘komunie’ o wolną Polskę, o kraj, w którym żyjecie. Jeszcze” – czytamy, jak to młodzi są niewdzięczni, i nie chcą z Grzegorzem Schetyną i Krystyną Jandą biec pod Sąd Najwyższy. A nie chcą biec bo pakują się właśnie obejrzeć wioskę Hobbitów na antypodach. Oczywiście za pieniądze tatusia i mamusi, które wywalczyli, gdy ich jeszcze nie było w planach.
Po prostu nie przeszkadzajcie
I teraz pytanie zasadnicze: co się stało? Gdzie są te tłumy, które nie chcą bronić trójpodziału władzy? Mistrzostwa świata? Festiwale muzyczne? Lato i wakacje?
A co to, rok temu w lipcu nie było ciepło, a ludzie nie mieli urlopów? A jednak dziesiątki tysięcy ”niewdzięcznych gówniarzy” ruszyło tyłki, o coś powalczyć, zrobić coś więcej, niż tylko konsumować, pić piwo na bulwarach i prowadzić swoje la dolce vita. Robili to, ponieważ jedna rzeczy była wtedy inna i świadczyła o frekwencyjnych sukcesach protestów: brak partyjnych afiliacji, leśnych dziadków, politycy w drugim szeregu i większa jednoznaczność sprawy, o którą przyszło się potykać.
”3 x VETO” to nie to samo, co ”żądamy przywrócenia I prezes SN Małgorzaty Gersdorf na stanowisko, ale z drugiej strony poczekamy z ostateczną decyzją aż wróci z dwumiesięcznego urlopu, który właśnie odbiera”. Tamta energia to również nic zbliżonego do zgranych twarzy opozycji, KOD-u, Obywateli RP i wierchuszki anty PiS-u.
Jest bowiem o co protestować, a tworzenie systemu prawnego, w którym zwycięzca bierze wszystko, musi budzić wątpliwości. Tyle, że ci ”starzy” znowu zaczęli swoje śpiewki, lamenty i pouczanie. A wystarczyło, aby po prostu nie przeszkadzali.
Marcin Makowski dla WP Opinie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl