Marcin Makowski: Czy poseł Pięta miał romans? Nie wiem i mało mnie to obchodzi. Groźne jest co innego
Jak poinformował wtorkowy „Fakt”, znany z konserwatywnych poglądów poseł PiS Stanisław Pięta miał się wdać w romans z młodszą kobietą, a następnie zostawić swoją wybrankę. Polityk zaprzecza. Zdziwi się jednak ten, kto sądzi, że same sprawy obyczajowe są w tym przypadku najważniejsze. Problem leży na styku służb, armii i ewentualnej możliwości szantażu.
To sprawa jak z koszmaru każdego polityka. Pierwsza strona tabloidu, duże zdjęcie, intymne szczegóły i oskarżenie o romans, z obietnicami zatrudnienia w spółce skarbu państwa w tle. Zwłaszcza dla posła, który ma żonę i dzieci oraz chce uchodzić za konserwatywnego. W przeszłości podobne historie potrafiły odsyłać ludzi na partyjny margines. Czy tak będzie w przypadku posła Stanisława Pięty? Czas pokaże.
Życie uczuciowe polityków? Poczekajmy z wyrokiem
W analogicznych przypadkach, szczególnie, gdy mamy do czynienia z opisem jednej strony uwikłanej emocjonalnie w całe wydarzenie, byłbym ostrożny. Czy kobieta, którą Stanisław Pięta miał wypatrzyć 10 kwietnia podczas 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej, a następnie zaprosić do współpracy, faktycznie miała prawo oczekiwać, że zostawi dla niej żonę i będą mieli wspólne dzieci? W tej sprawie mamy słowo przeciwko słowu. Sam poseł Pięta, gdy do niego zadzwoniłem z prośbą o komentarz odmówił dłuższej rozmowy, ale stwierdził równocześnie, że do wszystkiego ustosunkuje się w opublikowanym w środę oświadczeniu i nie wyklucza pozwów sądowych. Uważa, że to precyzyjnie wymierzony w niego atak. Póki co żyjemy w społeczeństwie, w którym wyroków nie feruje się bez poznania wyjaśnienia pomówionego i niech tak zostanie.
Z perspektywy dziennikarskiej interesuje mnie jednak co innego, niż romanse i życie uczuciowe polityka. Tabloid zacytował bowiem rzekomego sms-a, który miał wysłać poseł do swojej wybranki 20 sierpnia ubiegłego roku. ”Znam ludzi od wojskowej roboty. Założę firmę. Zwerbuję prywatne wojsko. Zrobię porządek w każdym mieście. Tak to robią Amerykanie” – zdradza swój pomysł na biznes. I tutaj zaczynają się schody, ponieważ jeśli te słowa są prawdziwe, wymagają poważnych wyjaśnień. Otóż Stanisław Pięta zasiada m.in. w Zespole Parlamentarnym ds. Wsparcia Polskiego Przemysłu Obronnego, można zatem przyjąć, że jego relacje z tą branżą są bliskie. Czy wykorzystywał je w celach pozaparlamentarnych? Czy pozyskane kontakty faktycznie miały służyć robieniu interesów? Odpowiedzi na te pytania muszą paść, w przeciwnym wypadku będą rodziły falę uzasadnionych spekulacji.
Romans z służbami w tle?
Cała historia ma jeszcze drugie dno, negatywne z punktu widzenia osłony wywiadowczej państwa. Stanisław Pięta jest również członkiem Komisji do Spraw Służb Specjalnych. Nietrudno sobie wyobrazić, że posiadanie materiałów kompromitujących na polityka, który uczestniczy w pracach tak ważnego gremium, nie napawa optymizmem. Skoro, jak czytamy w tabloidzie, cała historia ewentualnego romansu miała się definitywnie zakończyć w lutym, z jej publikacją czekano aż do końca maja?
Na ilu innych parlamentarzystów, podejmujących decyzje w obszarze tak wrażliwym jak służby specjalne, trzyma się podobne haki? Jako obywatele mamy prawo wiedzieć i oczekiwać wysokich standardów od ludzi, którym powierzyliśmy stery państwa. Dlatego właśnie obyczajowy wątek tej sprawy - sam w sobie - w ogóle mnie nie interesuje. Groźne jest to, co ewentualnie można za jego pomocą osiągnąć. Ta kwestia dotyczy wszystkich polityków.
Marcin Makowski dla WP Opinie