PolskaMarcin Kierwiński o słowach Ewy Stankiewicz: jestem zażenowany

Marcin Kierwiński o słowach Ewy Stankiewicz: jestem zażenowany

Jestem zażenowany tego typu sformułowaniem i dziwię się, że politycy PiS bronią tych wypowiedzi - oświadczył w #dziejesienazywo Marcin Kierwiński (PO), pytany o słowa Ewy Stankiewicz, która podczas rocznicy katastrofy smoleńskiej mówiła o karze śmierci dla Donalda Tuska. Marek Jakubiak (Kukiz’15) ocenił, że jest to "ekstremalne podejście, podszyte złymi emocjami". A jak wypowiedź dziennikarki oceniają politycy PiS? Marszałek Senatu Stanisław Karczewski odmówił komentarza w tej sprawie.

Według Karczewskiego w niedzielę zarówno prezydent jak i prezes PiS mówili o wzajemnym wybaczaniu. - Jarosław Kaczyński mówił, że nie można postawić grubej kreski, bo jej stawianie w naszej historii jest niedobre. Nawet ci, którzy wierzą w raport Anodiny, ci, którzy uważają, że raport i ostateczny werdykt Komisji Millera jest niepodważalny, tak w gruncie rzeczy, z tyłu głowy - jestem o tym przekonany, bo rozmawiałem z takimi osobami - chcieliby, żebyśmy doszli do prawdy - tłumaczył.

Marszałek Senatu przypomniał, że w Polsce do tej pory nikt nie poniósł odpowiedzialności za katastrofę. Dla porównania podał przykład Brukseli, gdzie natychmiast po zamachach do dymisji podało się dwóch ministrów.

- W polskim rządzie po największej katastrofie, jaka wydarzyła się w Polsce, nie ma żadnej odpowiedzialności. "Polacy nic się nie stało" - cały czas to słyszeliśmy. A właśnie, że się stało. Prezydent mówił w niedzielę, że nie możemy się godzić na bylejakość w państwie, na zamiatanie wszystkiego pod dywan. Jestem przekonany, że podkomisja smoleńska dojdzie do prawdy - podkreślił polityk PiS.

Marcin Kierwiński (PO) stwierdził, że jest zażenowany słowami Ewy Stankiewicz, która mówiła o karze śmierci dla Donalda Tuska. - Nad trumnami zmarłych raczej należy zachować spokój, umiar, wspominać to, co było dobre. Natomiast PiS na siłę chce na trumnach robić politykę, budować mit założycielski V RP - przekonywał.

Wypowiedź publicystki skrytykował też Marek Jakubiak (Kukiz’15). Choć, jak dodał, nie na wszystkie pytania są odpowiedzi. - Ostatnio słyszałem panią Ewę Błasik, która mówiła, że jej telefon rozłączał się po 20-30 sekundach rozmowy. Te same problemy miały wszystkie rodziny ofiar, dlatego się spotykały, a nie dzwoniły do siebie. Dlaczego tak się działo? Gdzie się podział jeden z rejestratorów? Też ciekawe pytanie, bo omijane w raportach - dodał.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (290)