Manifestacja w Belgradzie przeciw niepodległości Kosowa
Przeciwko popieraniu przez Zachód niepodległości Kosowa protestowali przed ambasadą Słowenii w Belgradzie serbscy nacjonaliści i organizacje prawosławne.
16.02.2008 | aktual.: 16.02.2008 19:43
Trzymali flagi Serbii i skandowali: "Kosowo sercem Serbii". W manifestacji udział wzięło kilka tysięcy ludzi.
Słowenia przewodniczy w tym półroczu Unii Europejskiej.
Ambasady strzegł policyjny kordon; spokoju w bocznych ulicach i przed jedynym w mieście meczetem pilnowało kilkanaście policyjnych samochodów z funkcjonariuszami. Do żadnych incydentów nie doszło.
Przywódcy protestu poinformowali, że chcieli złożyć w ambasadzie petycję, w której sprzeciwiają się misji UE w Kosowie.
Oświadczyli, że "wolna i demokratyczna Serbia nie jest przygotowana na bierne przyglądanie się gwałceniu [integralności] Serbii i Kosowa w imię tzw. demokratycznej Europy". Wzywamy naród serbski do powstania przeciwko nielegalnemu aktowi tyranii - napisali w petycji.
Spod ambasady skierowali się w stronę cerkwi św. Sawy, niosąc ikonę Bogurodzicy. Święty Sawa (1175-1235), syn twórcy państwa serbskiego Stefana Nemanji i brat pierwszego serbskiego króla, jest najważniejszym świętym Cerkwi serbskiej.
Manifestanci trzymali też tablicę z mapą Kosowa z zaznaczonymi na niej serbskimi monastyrami. Dla wielu Serbów Kosowo z jego licznymi średniowiecznymi klasztorami i cerkwiami serbskimi jest nie tylko kolebką narodu, ale też serbskiej duchowości.
Wcześniej w sobotę serbski minister ds. Kosowa Slobodan Samardżić oświadczył, że decyzja Unii Europejskiej o wysłaniu misji policyjno-prawniczej do Kosowa jest "zawstydzająca", ponieważ UE uznaje tym samym jednostronną proklamację niepodległości tej prowincji Serbii.
Zdaniem Samardżicia UE pokazała, iż jako organizacja jest "niepewnym przyjacielem", "międzynarodową organizacją przeznaczoną do obchodzenia prawa międzynarodowego, by służyć celom amerykańskiej polityki zagranicznej".
Prezydent Serbii Boris Tadić oświadczył w piątek, że jego kraj obniży rangę stosunków dyplomatycznych z krajami, które uznają Kosowo jako niepodległe państwo, lecz ich nie zerwie. Dwustronne stosunki (z krajami, które uznają Kosowo) najprawdopodobniej nie będą tej samej jakości i na tym samym poziomie jak dzisiaj - powiedział.