Kreatywność kierowców nie zna granic. Policja o tym, na co wpadli fani tuningu
Policjanci z Dolnego Śląska przypominają o przepisach drogowych, które w jasny sposób regulują kwestię ozdabiania samochodów. Tymczasem kierowców, którzy za nic mają przepisy, zatrzymano ostatnio całkiem sporo. - Auto to nie zabawka - podkreśla rzecznik KMP we Wrocławiu i dodaje, że z łamaniem prawa wiążą się konsekwencje.
Grzechów kierowców, którzy kochają oryginalne samochody, jest sporo. To umieszczanie tablicy rejestracyjnej w innym miejscu niż konstrukcyjnie do tego przeznaczonym, kierunkowskazy w niewłaściwym kolorze i wiele innych. - Brak dokumentów dopuszczających pojazd do ruchu, "ryczący" układ wydechowy, a wreszcie przekraczanie dozwolonej prędkości - wylicza mł. asp. Rafał Jarząb, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Jak dodaje, policjanci z grupy Speed, specjalnej jednostki do walki z piratami drogowymi, zetknęła się ostatnio z szeregiem takich sytuacji:
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezwykłe odkrycie w bibliotece w Poznaniu. Prywatny skarb braci Grimm
- Kierowca BMW, który przekroczył dopuszczalną prędkość w obszarze zabudowanym policjantom tłumaczył, że przednią tablicę przewozi na wycieraczce pasażera bo spadła mu z podszybia. Inna sprawa, że zgodnie z przepisami ma być ona umieszczona z przodu pojazdu (podszybie to nie przód auta). Teraz 20-latek swoje argumenty przedłoży w sądzie, gdyż nałożonych mandatów nie przyjął - informuje Jarząb.
Na tym nie koniec. Kreatywnością wykazał się także inny zatrzymany kierowca - sprowadzonego zza oceanu Chevroleta Corvette. 20-latek wyjechał na drogę autem z czerwonymi kierunkowskazami, które są w Polsce nielegalne. - Zapomniał również, że bez ważnego dowodu rejestracyjnego może co najwyżej przejechać się swoją corvettą na lawecie. Jego sprawa również znajdzie swój finał w sądzie - tłumaczy rzecznik KMP we Wrocławiu.
Policja: Auto to nie zabawka
Ale nie wszyscy kierowcy są butni. O wiele więcej pokory miał w sobie kierowca stuningowanej hondy, który przyjął pięć nałożonych przez mundurowych mandatów. Z miejsca kontroli jednak także odjechał na lawecie.
- Zmiana pasa ruchu w miejscu niedozwolonym, przednia tablica rejestracyjna na podszybiu, zatrzymany dowód rejestracyjny, dziurawy tłumik i niekorzystanie z kierunkowskazów podczas wykonywanych na drodze manewrów - wymienia grzechy kierowcy policjant.
- Auto to nie zabawka, która ma ładnie wyglądać i wyróżniać się z tłumu, gdyż w nieodpowiednich i nieodpowiedzialnych rękach może stać się przyczyną ludzkiej tragedii - podkreśla rzecznik wrocławskiej komendy.