"Mamy zamiar postawić zarzuty sen. Piesiewiczowi"
Prokurator krajowy Edward Zalewski powiedział, że gdyby prokurator nie miał zamiaru przedstawienia zarzutu senatorowi Krzysztofowi Piesiewiczowi, to nie występowałby do senatu z wnioskiem o uchylenie immunitetu. Dodał, że zarzut ten będzie oparty o treść ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
Prokurator krajowy dodał, że wniosek prokuratora do senatu "jest immanentnie związany z zamiarem przedstawienia zarzutu". - Sprawa jest wyjątkowej materii, czynności procesowe trwają i nie uważam za stosowne na tym etapie opowiadać o rodzaju czynności podejmowanych przez prokuraturę - powiedział Zalewski. Dodał, że w sprawie nie można wykluczyć "kolejnych kroków dowodowych".
W czwartek rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur informowała, że praska prokuratura na początku grudnia wystąpiła z wnioskiem o uchylenie immunitetu senatorowi Piesiewiczowi. - Dotychczas nie otrzymaliśmy z senatu wiążącej informacji. Dopóki nie przesłuchamy pana senatora, nie możemy ujawniać żadnych szczegółów sprawy - dodała.
Według tygodnika "Wprost" sprawa związana jest z doniesieniem samego Piesiewicza, który twierdził, że padł ofiarą grupy szantażystów. 18 listopada na zlecenie śledczych doszło do zatrzymania osób wskazanych przez parlamentarzystę PO. Jak nieoficjalnie dowiedział się "Wprost", zatrzymani oskarżyli Piesiewicza o posiadanie kokainy. Prokuratura, chcąc przesłuchać polityka, wystąpiła do marszałka senatu Bogdana Borusewicza o zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej.
Piątkowa "Rzeczpospolita" podała, że w połowie października do redakcji "Rz" zgłosiła się kobieta, która twierdziła, że "ma nagrania kompromitujące jednego z wpływowych senatorów Platformy". W piątek "Super Express" zamieścił na swojej stronie internetowej film, który ma być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, ale też je zażywał. "SE" napisał, że jedno z nagrań senator obejrzał w towarzystwie dziennikarza "SE"; Piesiewicz zaprzeczył jednak, że zażywał narkotyki. - To nie była to kokaina, ale sproszkowane lekarstwa - mówi "SE" Piesiewicz.
Piesiewicz powiedział wcześniej "Wprost", że wyprzedzając działanie marszałka senatu, sam poprosił o uchylenie immunitetu i wyraził zgodę na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. - To prawda, złożyłem pismo do marszałka. Zostałem pomówiony i chcę złożyć w tej sprawie wyjaśnienia w prokuraturze. Na temat samego śledztwa nie mogę się wypowiadać. Mogę tylko powiedzieć, że pomówienia są jego niewielkim fragmentem - mówił tygodnikowi senator PO. Na pytanie, czy oskarżenia dotyczą posiadania narkotyków, odpowiedział: - Tak, ale nie mogę powiedzieć nic więcej.
Zalewski, pytany przez dziennikarzy wyjaśnił na piątkowej konferencji prasowej, że toczy się obecnie postępowanie związane z "szeroko rozumianym szantażowaniem pana senatora". - Natomiast odrębnym postępowaniem jest sprawa, w której praski prokurator złożył do marszałka Senatu wniosek o uchylenie immunitetu - dodał.
Senacka komisja regulaminowa wnioskiem o uchylenie immunitetu ma zająć się w przyszłym tygodniu, prawdopodobnie w środę.