PolskaMamo, nie pozwól mi umrzeć

Mamo, nie pozwól mi umrzeć

„Boskie Matki” – to tytuł albumu, który ukaże się 26 maja, w Dniu Matki, poświęcony kobietom cierpiącym na nowotwór, które mimo choroby zdecydowały się utrzymać ciążę i urodzić dziecko. Całkowity dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na przemianę poczekalni onkologicznych. Inicjatorem i pomysłodawcą inicjatywy jest fundacja „Rak’n’Roll. Wygraj życie”.

Mamo, nie pozwól mi umrzeć
Źródło zdjęć: © WP.PL
Anna Kalocińska

26.05.2011 | aktual.: 04.06.2018 14:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Album przedstawia sylwetki dziesięciu mam, w codziennych, zwyczajnych sytuacjach. Niecodzienna jest jednak sama stylizacja fotografii autorstwa Andrzeja Świetlika, nawiązująca do ikonografii religijnej. Skąd pomysł? – Historie tych kobiet łamią stereotypy, pokazując, że mimo ciężkiej choroby można czuć się spełnioną kobietą i zostać szczęśliwą matką – czytamy na stronie fundacji.

Poza zdjęciami w albumie znajduje się również cykl wywiadów z bohaterkami, opowiadającymi o swoich losach. I tak, czytamy, Magda opowiada, że „chce krzyczeć do wszystkich, że z rakiem można urodzić zdrowe dziecko”, a Sylwia mówi do swojego nienarodzonego maleństwa: „Synku, bez ciebie nie dałabym rady”.

Magdalena Prokopowicz z fundacji „Rak’n’Roll” mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że niestety wciąż wielu lekarzy doradza ciężarnym chorym na raka aborcję. O problemie tym pisaliśmy w reportażu „Synku, urodziłam cię mimo wszystko”.

Aborcja czy dziecko?

W Polsce statystyki zachorowań na raka piersi nie wyróżniają ciężarnych. Jednak międzynarodowe badania pokazują, że jedna na 3-10 tys. kobiet w ciąży ma raka piersi. W Polsce jest to ok. 30 rocznie, z czego większość decyduje się na aborcję. Dr Jerzy Giermek z kliniki nowotworów piersi warszawskiego centrum onkologii, który od 15 lat pomagam ciężarnym chorym na raka piersi, dochował się w tym czasie blisko 30 dzieci, z czego najstarsze ma dziś 14 lat: - Do tej pory wszystkie moje dzieci urodziły się zdrowe, ale nie mogę mieć stuprocentowej pewności, że w przypadku kolejnych będzie podobnie. Nie u wszystkich będzie też można zastosować leczenie w trakcie ciąży.

Obraz
© Magda Prokopowicz i syn Leonek - 4 lata (fot. Fundacja Rak'n'Roll / Andrzej Świetlik)

Problem dotyczy również innych chorych. Dr Elżbieta Wojciechowska-Lampka z Kliniki Nowotworów Układu Chłonnego w Centruwm Onkologii-Instytutu w Warszawie od 22 lat zajmuje się ciężarnymi z chłoniakami. W tym czasie pod jej asystą na świat przyszło ponad 50 dzieci, z czego wszystkie urodziły się zdrowe. Przez ostatnie 25 lat, wg danych z marca br., w Centrum leczyły się 64 ciężarne z chłoniakiem, z czego cztery zmarły. To identyczny procent zgonów, jak u kobiet nie będących w ciąży, a borykających się z tą chorobą. To, czy leczenie będzie rozpoczęte, uzależnione jest m.in. od trymestru ciąży i stopnia zaawansowania choroby. - Jeżeli już w pierwszym trymestrze ciąży choroba jest bardzo zaawansowana, zwykle sugeruje się aborcję - mówi dr Wojciechowska-Lampka.

Album "Boskie matki" ma przekonywać, uświadamiać społeczeństwo, że nie tylko można donosić ciążę, ale również urodzić zupełnie zdrowe dziecko.

Ciąża dodawała mi sił

Ewelina, jedna z bohaterek, o tym, że ma raka piersi, dowiedziała się będąc w trzecim miesiącu ciąży. Szybko została skierowana na leczenie do Warszawy do dra Jerzego Giermka. Od rozpoznania choroby do rozwiązania przyjmowała chemioterapię. - Kiedy brałam drugą serię chemii, poszłam na pomiar tętna płodu. Lekarz powiedział, że należy usunąć ciążę, bo dziecko jest martwe. To było jak koszmar – wspomina Ewelina. Na szczęście szybko okazało się, że to pomyłka. Chłopiec, Miłosz, urodził się zupełnie zdrowy, dostał maksymalną liczbę dziesięciu punktów w skali Apgara. Dziś jest energicznym, roześmianym czterolatkiem.

Ewelina mówi, że przez to, że wspólnie przeszli najtrudniejsze chwile, że Miłosz był w jej brzuchu, kiedy brała chemię i dodawał sił, łączy ją z synem specyficzna, nierozerwalna więź, której na nic by nie zamieniła: – Podczas leczenia zapominałam o chorobie, całkowicie skupiając się na dziecku. Nawet widząc inne kobiety, które po chemii wymiotowały, jakoś bardzo tego nie przeżywałam. Ciąża dodawała mi sił.

Obraz
© Magda Rudowska, córka Martynka - 9,5 miesiąca (fot. Fundacja Rak'n'Roll / Andrzej Świetlik)

Wspomina inne ciężarne, które spotkała w poczekalniach onkologicznych. Niektóre zalęknione, myślące tylko o chemii i o tym, że dziecko urodzi się chore. Jednej z nich, mimo długich rozmów, nie udało się namówić na utrzymanie ciąży.

Diagnoza: nowotwór złośliwy

Inna bohaterka „boskich matek”, Iwona, o tym, że ma raka, dowiedziała się w trzecim miesiącu ciąży: – Badałam się systematycznie, przed poczęciem też zrobiłam specjalistyczne badania i wszystkie wyszły dobre. Kiedy więc wyczułam w lewej piersi guzek, byłam zupełnie zaskoczona.

Początkowo lekarze przewidywali łagodną zmianę w piersi wywołaną ciążą, którą szybko usunięto w znieczuleniu miejscowym. Guz jednak dokładnie zbadano i potwierdziły się najgorsze rokowania: nowotwór złośliwy. Konieczna była natychmiastowa operacja. Przeprowadzono ją w Kielcach, po czym Iwona trafiła pod opiekę dra Giermka w Warszawie na dalsze leczenie chemioterapią.

Córka Iwony, Wiktoria, ma teraz trzy lata i dwa miesiące, jest zupełnie zdrowym, pogodnym i energicznym dzieckiem. Iwona ostatnią garść chemii wzięła trzy lata temu. Na dzień dzisiejszy jej stan zdrowia lekarze oceniają jako dobry.

Album „Boskie marki” będzie dostępny we wszystkich dużych księgarniach i salonach Empik i w siedzibie fundacji od 26 maja. Koszt to 49 zł. Na razie nakład wynosi cztery tysiące egzemplarzy, jeśli jednak album będzie się cieszył dużym zainteresowaniem, nie wykluczamy dodruku – zapowiada fundacja „Rak’n’Roll”. Całkowity dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na odremontowanie poczekalni onkologicznych.

Już teraz do siedziby fundacji zgłosiło się kilkanaście szpitali, które chciałyby skorzystać z pomocy. A jak poczekalnie wspominają „boskie matki”? Iwona mówi: - Z reguły są szare i jest w nich okropnie duszno. Jak tylko tam wchodzę to od razu robię się blada na twarzy, jakbym miała za chwilę zemdleć. I tak, niestety, jest w wielu miejscach.

ak, mb

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ciążafundacjanowotwór
Komentarze (81)