Mamma mia. Uważaj na paragon we włoskich knajpach

Dwie łyżeczki do deseru i 1,5 euro więcej na paragonie. Włoskie media rozpisują się o nowym sposobie na podbijanie rachunków. Lokalna pizzeria pobiera opłaty za to, co zawsze było wliczane w koszty obsługi.

Creme Brulee potrzebuje tylko trzech składników.
Creme Brulee potrzebuje tylko trzech składników.
Źródło zdjęć: © Getty Images
Paulina Ciesielska

O zadziwiającej praktyce pizzerii we włoskiej Albie donosi "La voce di Alba". Kilka dni temu w sieci pojawiło się zdjęcie tzw. paragonu grozy z tawerny Finale Ligure. Lokalna gazeta skontaktowała się z gościem knajpy, który potwierdził, że 23 lipca zamówił crème brûlée za 5 euro, czyli ponad 20 zł. Ku jego zaskoczeniu do rachunku doliczona została opłata 1,5 euro za dwie łyżeczki do deseru.

"Kreatywne" paragony

Absurdalna opłata wywołała dyskusję wśród internautów. Włosi zarzucili pizzerii, że w ten sposób "ryzykuje niesprawiedliwe obwinianie wszystkich restauratorów" oraz utratę turystów z zagranicy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Za komentarzami internautów włoskie media wyliczają inne dodatkowe opłaty do rachunków, jak np. za przekrojenie kanapki w restauracji niedaleko jeziora Como. Zdjęcie paragonu stamtąd również trafiło do sieci i wywołało burzę. Zgodnie z rachunkiem kanapka kosztowała 7,5 euro, a usługa przecięcia jej nożem - 2 euro.

- Jeśli dodatkowe koszty zostały ujęte w menu, wszystko jest zgodne z prawem - uważa prawnik Massimiliano Dona.

- Temat kreatywnych paragonów jest tego lata szeroko omawiany - przyznaje w rozmowie z "La voce di Alba" Fabrizio Pace ze Stowarzyszenia Handlowców w Albie.

- Konsumentowi należy zawsze udzielić wszelkich informacji, niezbędnych do umożliwienia mu wyboru dań i usług oferowanych przez lokal. Jeśli w menu wskazana jest dopłata za określoną usługę dodatkową, klient może samodzielnie oszacować koszty, unikając w ten sposób przykrych niespodzianek - podkreśla.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
włochyparagony grozyceny
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)