Makowski: "Politycy dają antyprzykład walki z koronawirusem" [OPINIA]
Restrykcje sanitarne wracają w kolejnych powiatach, szykują się również obostrzenia jeśli chodzi o organizację wesel. Gości będzie mniej i najprawdopodobniej przyjdą w maseczkach, nie będzie można również zapraszać seniorów. Te zasady nie obowiązują jednak, gdy organizuje się w hotelu wyjazdowe posiedzenie klubu parlamentarnego. Znacznie liczniejsze od wesela.
Po pierwszych, stanowczych i niezbędnych działaniach rządu, zmierzających do powstrzymania rozprzestrzeniania się koronawirusa, w okresie wyborczym zapanował nastrój, który idealnie podsumowują słowa premiera Mateusza Morawieckiego, przekonującego, że "wirus jest w odwrocie i nie trzeba się go bać". Tymczasem niespełna miesiąc później każdy kolejny dzień przynosi nowe rekordy pozytywnych próbek przebadanych na obecność COVID-19. W piątek, gdy piszę te słowa, mamy już ponad 800 nowych przypadków - niebezpiecznie zbliżając się do tysiąca dziennie.
Ślub pandemiczny
Ministerstwo Zdrowia, widząc powagę sytuacji, zaczęło punktowo zaostrzać obowiązki sanitarne, wprowadzając je w tej chwili w 19 powiatach. To, co jednak razi, polega nie na słusznym przywracaniu reguł bezpieczeństwa, ale częstym braku konsekwencji, kiepskiej komunikacji i braku poczucia przewidywalności podejmowanych działań. Co to oznacza w praktyce?
Oznacza to tyle, że w ciągu kilku tygodni przeciętni narzeczeni, którzy zaczęli organizować wesele, usłyszeli od polityków, że mogą wprowadzić w życie odrodzone przez kwarantannę plany, następnie, że muszą je ograniczyć, później, że jednak w niektórych miejscach odwołać, a ostatecznie, że być może nie będą mogli zaprosić osób starszych. Babcia i dziadek zostaną w domu, a ci nieliczni, którzy gdzieś się jednak spotkają, będą musieli tańczyć w maskach.
"Wiemy, że każda rodzina chciałaby w możliwie najszerszym gronie bawić się na weselach, ale jeżeli możemy chronić życie i zdrowie babć i dziadków, wprowadzimy zakaz uczestnictwa w tego rodzaju imprezach dla seniorów" - zapowiedziała w programie "Rzecz o polityce" wiceminister rozwoju Olga Semieniuk, która wspomniała również o dalszym zmniejszaniu liczby gości i zasłanianiu twarzy. Jak miałoby to jednak wyglądać w praktyce, np. podczas jedzenia weselnego obiadu, picia alkoholu czy zabawy.
Politykom wolno więcej?
Czasy są trudne, dlatego czasami trzeba zacisnąć zęby w interesie całego społeczeństwa, ograniczyć swoje plany do minimum. Aby jednak domagać się od obywateli solidarności i dyscypliny w tak wysokim stopniu, politycy sami muszą dać przykład podlegania regułom, które ustanawiają. Tymczasem, gdy na weselu może się bawić 50 osób, Klub Parlamentarny PiS organizuje liczne posiedzenie swoich posłów i senatorów w hotelu Windsor w Jachrance - liczebnością znacznie przekraczając nawet trzy wesela.
Politycy, jakby nigdy nic, robią sobie w zwartych grupach zdjęcia bez masek - jednym z nich pochwalił się klub Solidarnej Polski. Dywagują również na tematy, które od walki z pandemią są krańcowo odległe, m.in. o kontynuowaniu reformy sądownictwa i dekoncentracji mediów. W tym czasie ludzie muszą sobie jakoś radzić z absurdami życia codziennego, takimi jak przejazd tramwaju w Rudzie Śląskiej, który poruszając się po aglomeracji katowickiej raz wjeżdża do oznaczonego na czerwono powiatu, a za chwile do takiego, w którym dodatkowych obostrzeń w liczbie pasażerów nie ma. Wszystko podczas jednego kursu.
Mamy prawo wymagać od polskiej klasy politycznej więcej. Nie dotyczy to tylko rządu, ale również opozycji, której część w postaci posłów Konfederacji dała antyprzykład odpowiedzialności, na Zgromadzenie Narodowe przychodząc bez zasłoniętej twarzy. Tak, jakby posiadali niewidzialną barierę przed bezobjawowym przenoszeniem wirusa na osoby starsze, będące w grupie ryzyka. Obudźcie się Panie i Panowie - żarty się skończyły.
Marcin Makowski dla WP Opinie