PublicystykaMakowski: Polacy wreszcie polecieli za ocean bez stresu. Szturmu nie było [OPINIA]

Makowski: Polacy wreszcie polecieli za ocean bez stresu. Szturmu nie było [OPINIA]

Krótka rozmowa z oficerem imigracyjnym, pieczątka i po sprawie. Tak to wyglądało u mnie na lotnisku w Nowym Jorku. Żadnych udziwnień. Drzwi do USA otwarte. Reszta zależy od decyzji Polaków.

Makowski: Polacy wreszcie polecieli za ocean bez stresu. Szturmu nie było [OPINIA]
Źródło zdjęć: © WP.PL | Marcin Makowski
Marcin Makowski

13.11.2019 16:27

- O, widzę, że pan z wizą, ale już bezwizowo. Adres pobytu w USA jest? Prywatnie czy służbowo? - pyta mnie pracownik stoiska Lufthansy w Krakowie, gdy pokazuję paszport i czekam na wydanie dwóch biletów. Najpierw do hubu przesiadkowego we Frankfurcie, następnie do Nowego Jorku. "Miasta, które sprawi, że poczujesz się jak nowy, miasta które cię zainspiruje" - śpiewała swego czasu Alicia Keys.

"Z wizą na 10 lat do przodu zostałem jak frajer" - myślę, z drugiej strony czując się jak obywatel pierwszego świata, co wpraszać się w gościnę do bogatego kuzyna nie musi. Zasłużył na kod do domofonu i wchodzi jak do siebie. Zapewne wielu Polaków dzisiaj musiało mieć podobne uczucia.

Co czuł natomiast "pierwszy Polak bez wizy w USA", któremu towarzyszyły kamery "Wiadomości", w Los Angeles witał Marcin Gortat i amerykańscy urzędnicy - nie wiem. To nie moja i nie 99,9 proc. podróżnych historia.

Obraz
© WP.PL | Marcin Makowski

Wielu z nas nurtują dziś nowe pytania w związku ze zniesieniem wiz. Kto poleci do Stanów? Jak wiele osób? Co ich tam zaprowadzi? Czy mimo braku pozwolenia (jak obawia się część lepiej sytuowanej Polonii) i tak zostaną?

Pierwszy lot bez fanfar

Właśnie dlatego, celowo nie wybrałem pierwszego "bezwizowego" rejsu 12 listopada z Warszawy, gdzie pasażerów na lotnisku Chopina w świetle kamer żegnała amerykańska para prezydencka z tektury i zupełnie żywi prezes LOT-u Rafał Milczarski oraz ambasador Georgette Mosbacher. Choć wizerunkowo to właśnie tam był wtedy właściwy "show" i to właśnie ci ludzie, poza głowami państw i administracjami, zrobili dla zniesienia wiz naprawdę wiele, przyszli podróżni polecą już z wielu innych portów bez towarzyszących inauguracji fanfar.

Skoro od pierwszych pogłosek o zniesieniu wiz było niemal jasne, że formalności zakończą się jeszcze w tym roku - jeśli ktoś czekał na podróż bez konieczności płacenia kilkuset złotych za dokument, który po miesiącu będzie zbędny - dopiero teraz zaczął przecież polowania na bilety.

Jeżeli komuś naprawdę się spieszyło, wybrał połączenie, które pod względem przesiadek jest najbardziej komfortowe i relatywnie tanie. A dla górali z Podhala, którzy pół rodziny zostawili na Jackowie i Greenpoincie, to właśnie z Krakowa przez Frankfurt jest najbliżej. Oczywiście dopóki LOT w maju nie otworzy bezpośredniego połączenia, bo i na to wiele osób czeka, zanim rozpocznie swój krótkoterminowy wypad do Stanów.

Exodusu do USA nie było

Jak w zaskakująco wielu przypadkach w życiu bywa, tak i ten, choć pod wieloma względami przełomowy moment dla wielu Polaków, z mojej perspektywy, pozbawiony był patosu. Na pokładzie samolotu ze stolicy Małopolski znajdowali się głównie obcokrajowcy i trochę młodych Polaków. Przy odprawie do najdłuższego we flocie Lufthansy Airbusa A340-600, nie przesiadł się już chyba żaden z nich. Ponownie - na pokładzie siedzieli w większości młodzi obcokrajowcy, wiele miejsc było pustych. Dopiero gdzieś przy układaniu walizek, usłyszałem słowa po polsku. To była para w średnim wieku od lat mieszkającej w Niemczech. - Państwo też w pierwszy lot bez wiz? - zagaduje. - Nie, z wizą wcześniej wyrobioną - odpowiadają.

W sumie głupio się pytam, bo co miałoby być? Zezwolenie na pobyt czasowy w USA - ESTA - wyrabiane jest stosunkowo szybko, ale nie aż tak szybko, żeby kilka godzin po zebraniu wniosków stać ze zgodą i kupionym biletem na lotnisku. To jeden z mitów dzisiejszego dnia - logistycznie nie może być przecież mowy, by ktokolwiek, również w Warszawie, mógł 12 listopada spotkać grono "świeżaków", którzy do Stanów lecą bez wielkiej na całą stronę paszportu naklejki ze swoim kiepskim zdjęciem i Abrahamem Lincolnem.

W elitarnym gronie

O to, co zniesienie wiz oznacza dla relacji politycznych Polska-USA, zapytałem ambasadora Polski w Waszyngtonie, prof. Piotra Wilczka.
Odpowiedział: - Wejście Polski do grona 38. państw programu bezwizowego oznacza, że jesteśmy dla USA państwem wiarygodnym, stabilnym politycznie i gospodarczo, dbającym należycie o bezpieczeństwo granic. Warto pamiętać, że Polska to pierwszy kraj wprowadzony do tego programu od 5 lat - dodał ambasador zaznaczając, że z czasem wyjazdów turystycznych za ocean będzie tylko więcej. Poprawią się również kontakty gospodarcze między nie tylko korporacjami, ale i mniejszymi przedsiębiorcami.

Od profesora Wilczka dowiaduję się też, że priorytety dyplomatyczne są niezmienne. To przede wszystkim wzmocnienie strategicznego sojuszu z USA. Między innymi dla zapewnienia bezpieczeństwa Polsce i regionowi, jak też współpracy w zakresie zróżnicowania źródeł energii, nauki i technologii. Rozwojowa jest też kwestia stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce i zakupów uzbrojenia.

Gdy po stosunkowo spokojnym rejsie zniżamy się w końcu nad lotnisko docelowe, kolejny raz rozumiem, co ciągnie tutaj ludzi niezmiennie i hipnotycznie od kilkuset lat. I co działa również na wyobraźnię wybierających życie na obczyźnie Polaków.

Zatem co? Skala siatki miejskiej, która z lotu ptaka przypomina żywy, pulsujący światłami i rozrośnięty na dziesiątki kilometrów organizm - nawet widziana kolejny raz - przytłacza. Wystarczy jednak wylądować, aby zrozumieć, że Ameryka jest inna, niż się pozornie i z góry może wydawać.

Obraz
© WP.PL | Marcin Makowski

Wizy od strony politycznej

Jakie są konsekwencje zniesienia wiz dla Polaków w skali makro? - To spełnienie postulatów wszystkich polskich rządów co najmniej od 2003 roku, gdy Polska poparła amerykańską interwencje w Iraku, wysłała na tę wojnę swoich żołnierzy, stając się w ten sposób jednym z najważniejszych sojuszników USA w tamtym czasie. Ówczesnym polskim władzom nie udało się jednak uzyskać politycznego wsparcia administracji prezydenta G.W. Busha dla sprawy zniesienia wiz. Tym bardziej małe szanse były na to za administracji Baracka Obamy - wyjaśnia WP Sławomir Dębski, szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Dębski zwraca uwagę, że zniesienie wiz może wpłynąć na starania się o nadanie bądź odzyskanie obywatelska polskiego, ponieważ teraz polski paszport dodatkowo "zyska na atrakcyjności".

Szef PISM podkreśla również, że teraz jako cel Polska powinna obrać zwiększenie liczebności polskich dyplomatów w Waszyngtonie. - Dziś jest ich około 50, podczas gdy Niemcy dysponują blisko 200-osobowym zespołem dyplomatów. Konieczna będzie aktywność prezydenta i silniejsza koordynacja polityki państwowych wobec USA przez premiera - słyszę.

Szef Instytutu Kultury Polskiej w Nowym Jorku, Adrian Kubicki przypomina nam, że Polacy stanowią w Ameryce bardzo ważną i liczną diasporę. - Jest nas na terenie USA ponad 10 milionów, a licząc osoby polskiego pochodzenia, znacznie więcej. Warto budować u Amerykanów polskiego pochodzenia polską tożsamość i związek z krajem i przodków. Zniesienie bariery wizowej powoduje, że będzie to dużo łatwiejsze.

Obraz
© WP.PL | Marcin Makowski / WP

Czysta formalność

Wracając do lotu, a właściwie do zejścia na ziemię. Pierwszy twardy kontakt z rzeczywistością czekający Polaków lecących do Nowego Jorku (ale nie tylko) to równie gigantyczne, ale nie tak pachnące, nowoczesne, ergonomiczne i komfortowe jak Frankfurt lotnisko.

Port Johna F. Kennedy'ego w niczym nie przypomina finezyjnych konstrukcji z Azji, w wielu miejscach wita natomiast poplamioną wykładziną i powgniatanymi kasetonami. Generalnie - lotniska to jedna ze skrywanych bolączek Stanów Zjednoczonych, o której dowiedzą się stopniowo wszyscy ci, mówiący sobie przez lata: "nie polecę do Ameryki, dopóki nie zniosą wiz".

Państwo, które niczym rozgrzanym żelazem zapisało się w głowach rodaków jako synonim nowoczesności, zdążyło się ze swoją nowoczesnością zestarzeć.

Widać to zwłaszcza po obsłudze lotniskowej i przydługich kolejkach stojących jak w pielgrzymce do znudzonych oficerów imigracyjnych, od których zależy los każdego pasażera, wchodzącego na amerykańską ziemię. Mogą go cofnąć, podpytać o szczegóły podróży, powiedzieć coś zabawnego, zestresować albo... po prostu przepuścić bez zbędnych pytań. Bo właśnie tak wygląda dzisiaj podróż do Ameryki.

Ale są zmiany. Znaczące

Wybór kolejki dla posiadaczy wiz i dokumentów ESTA, możliwość zeskanowania paszportu w elektronicznym kiosku, co dodatkowo przyspiesza odprawę, zdjęcie, odciski palców i lakoniczna rozmowa z oficerem imigracyjnym, pieczątka i po sprawie. Tak to dokładnie, oczywiście z odrobiną czekania, wyglądało w moim przypadku. Żadnych udziwnień. Czyli tak, jak powinno być od dawna.

Marcin Makowski dla WP Opinie

Zobacz także
Komentarze (0)